Rok temu o tej porze New York Knicks grali świetną koszykówkę. Trafiali mnóstwo trójek, dzielili się piłką, nie popełniali strat i bronili. Wystartowali od 6-0, w tym pierwsze pięć meczów wygrali dwucyfrową różnicą, a szósty był to tamten pamiętny pojedynek w San Antonio.
Teraz sytuacja przedstawia się dużo gorzej i po zwycięstwie w meczu otwarcia mają na koncie trzy kolejne porażki, w tym dwie ostatnie na własnym parkiecie. Wczoraj pisałem, że w Waszyngtonie robi się nerwowo, ale to i tak nie ma porównania do tego, co się dzieje w Nowym Jorku. Tu są dopiero duże oczekiwania, presja wyników i nieobliczalny właściciel.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Na razie nieciekawie to wygląda, i przy tym składzie nie ma co liczyć na lepszy wynik niż w tamtym sezonie. Niewykluczone, że jak dalej nie będzie szło, to i oni będą tankować, chyba że pooddawali picki. Na wschodzie dużo drużyn chce się dostać do playoffów, więc łatwo im będzie to zamaskować.
Pierwszorundowy pick Knicks w 2014 mają Nuggets, wymiana Carmelo.
Szykuje się bardzo ciekawy sezon do opisywania dla znykającego :)
Z meczu na mecz, z sezonu na sezon coraz bardziej lubię i cenię Kembę Walkera. Twardy gracz, jeszcze nigdy nie opuścił meczu w NBA i mam nadzieję, że to się długo nie zmieni. Robi wielkie postępy. Aż strach się bać, co się stanie, gdy do składu dołączy Big Al i Kemba wreszcie będzie miał komu podawać. Bo MKG czy Biyombo są raczej daremni w ofensywie…