* 67 fauli, w tym aż 29 w pierwszych 14 minutach meczu. Nie będę kłamał, podsypiałem w drugiej i czwartej kwarcie wczorajszego popołudniowego i irytującego dla 76ers grania w Hiszpanii.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Taka naszła mnie refleksja po obejrzeniu asysty Steviego, że w całym tym zamieszaniu z Bryantami, Howardami, Philami Jacksonami zginął nam gdzieś Steve Nash. Mało się o nim mówi (swoje zrobiły – wiadomo – kontuzje) a on po cichu przegrywa w tych Lakers, być może ostatnią, szansę na tytuł, który należy mu się jak mało komu. Przecież Kanadyjczyk przechodził do Lakers właśnie po to, żeby walczyć o tytuł w drużynie będącej contenderem. A tymczasem mamy to, co mamy… cała nadzieja w tym że Steve jeszcze zachowa przez kilka sezonów zdrowie, a Lakers obudują sie w przyszłym offseason.
Szczerze mówiąc mam w dupie Lakers, interesuje mnie tylko Nash, którego zawsze darzyłem sympatią i życzę mu jak najlepiej.
Jak zdrowia mu starczy na ten sezon to będzie dobrze, za rok może będzie jeszcze wchodził z ławki, albo go zwolnią. Przynajmniej ja tak to widzę. Fajnie by było żeby poszedł w ślady Kidda.
Jeśli Kobe będzie zdrowy i za rok zgodzi się na mniejszy, o wiele mniejszy kontrakt i LA przejmą jakiegoś gwiazdora z FA, to Nashinio będzie miał swoją szanse, chociażby z ławki
Kobe “zgodzi się na mniejszy, o wiele mniejszy kontrakt”
http://www.youtube.com/watch?v=byt1c9NQvLs
:))
Dzięki stary…. :)