Thomas Robinson upomina się o szacunek

4
fot. Song Qiong / Newspix.pl

Pewność siebie wychowanka Kansans w trakcie debiutanckiego sezonu w NBA bardzo długo pikowała w dół. Brak konkretnego zastosowania dla zawodnika w Sacramento i Houston w głównej mierze wynikał z  nieprzygotowania Robinsona do bardzo wysoko postawionej poprzeczki. Silni skrzydłowi to wyjątkowo mocna grupa w lidze i aby sprostać oczekiwaniom, trzeba mieć przynajmniej kilka asów w rękawie. Tymczasem głowa Thomasa pozostawała jeszcze na campusie Jayhawks.

Kierowało nim też bardzo niepoprawne przekonanie o statusie pierwszoroczniaka. Wybór z piątym numerem draftu nie jest w żaden sposób powiązany z koniecznością przydzielenia zawodnikowi konkretnej liczby minut na parkiecie, a tego się Thomas domagał. Keith Smart świadomie go ograniczał, by dać mu lekcję pokory i przedstawić prawdziwą rzeczywistość NBA. Lecz zamiast lekcji, był niesygnalizowany bunt.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE