Shavlik Randolph znów jest wolny

8
fot. Matthew West/Boston Herald

Z ochraniaczem na kolano zsuniętym do prawej kostki Shavlik Randolph wyrzucił piłkę przed siebie. Podkręcił ją by wróciła z powrotem. Zrobił szybki krok naprzód, złapał ją i spadł na dwie nogi.

Spojrzał w prawo – nikt nie patrzył.

Zrobił kozioł w lewo, dostawił prawą nogę, od razu lewą, rzucił, nie trafił. Piłka odbiła się od obręczy. Skozłowała za boisko, odbiła od krawędzi i poturlała się prosto w…

To jest ten moment, w którym myślisz, że nigdy tego nie zrobisz…Pamiętasz tego głupiego Trey’a z lokówką we włosach? Jest teraz na drugim roku marketingu w Tennessee, Chad Ford ma go w Top15 draftu. Niedługo będzie zarabiał miliony milionów dolarów w NBA.

Mężczyzna za siatką odgradzającą park od popękanego asfaltu nałożył właśnie foliowy woreczek na dłoń, w drugiej trzymał ten papierowy. Stary i dobry druh Hordo jak skoczek składał się do defekacji. Jego tylne, siedemnastoletnie nogi trzęsły się jak struny na wietrze, majtając się pod ciężarem spacyfikowanej suchą karmą wątroby.

Shavlik Randolph wrócił z piłką, zatrzymał się. W te lipcowe dni w Raleigh boiska z reguły są puste. Trawa wyrastająca spod tego nie opalała się jeszcze w słońcu, była tylko traweczką, wyzierającą się spod asfaltu trawunią, kiedy jego brat Dexter “niszczył czarnuchów, kompletnie ich miażdżył” – dziadek Stuart po krótkim spacerze nie umie mówić o niczym innym.

Potem zasypia i śpi tak przez 14 godzin.

To był lewy róg, przymierzył. Metalowa siatka wydała ten najprzyjemniejszy dźwięk na świecie. Piłka skozłowała w miejscu, zatrzymała się. Możesz to zrobić, Puertoryko to gówno, nie musisz tam wracać. Pamiętasz ptaszniki? Albo zdechły dystrybutor na stacji i butelkę z parzącą wodą?

Telefon.

“Tu Joel. Shavlik zostałeś zwolniony z Boston Celtics”

8 KOMENTARZE