Drama Cazzie’go Russella

2
fot. The Associated Press

Jesteśmy świadkami czasów, które siłą rzeczy sprawiły, że duża część emocji związana z NBA przeniosła się z parkietów NBA do ligowych korytarzy, gdzie obrazoburcy tacy jak Dwight Howard swoimi decyzjami wpływają na wszystko, co do tej pory tworzyło rzeczywistość. Owszem, jest to niezwykle pasjonujący proces. Otwiera nam oczy na konsekwencje i pozwala ocenić wykorzystane środki. Z drugiej strony zabiera NBA prostotę, której pospolity fan chce zaznać siadając w zimowy wieczór przed telewizorem.

Odnoszę wrażenie, że Ci z nas, którzy starają się gonić wszystkie oficjalnie i bulwarowe doniesienia, na koniec dnia (w tym wypadku mniej więcej godzina 4:00 rano, gdy w Stanach idą spać) siadają w wygodnym fotelu i czując na ręce zimno ściekające z pół litrowego kufla zwalniają tempo przesyłania informacji pomiędzy zwojami w głowie pragnąc, aby to wszystko co dzieje się za oceanem toczyło się w bardziej ludzkim tempie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykuł3-na-5: Najlepsze i najgorsze ruchy na rynku
Następny artykułHetman: Duchy NCAA w Las Vegas

2 KOMENTARZE