Orlando Summer League, dzień 5: Freak Show

8
nba.com/magic

Zakończyły się rozgrywki grupowe Ligi Letniej w Orlando, niejedna łza (jedna) spłynęła po niejednym (jednym) policzku. W wielkim finale zmierzą się dziś Oklahoma City Thunder i Houston Rockets, a o trzecie miejsce zagrają Utah z Indianą.

* Dzień piąty Ligi Letniej był dniem męczennictwa. Nawet jakoś tak mniej menedżerów i trenerów wokół parkietu, Jason Kidd nie siedział na ławce, ale za stolikiem obok, Dennis Scott nie zagadywał transmisji, a Rick Kamla opowiadał o swojej drużynie fantasy baseballa. Nawet Kendall Gill swoją historię o tym jak Muggsy Bogues paradował w futrze rozwinął “That was crazy!” i skończył. Nawet mi, przyznam, średniej (…czas nas goni!) chciało się patrzeć na rozwój wydarzeń.

DOPÓKI!

W siedemnastym i osiemnastym wieku tym co później nazywaliśmy cyrkiem – czyli spotkaniami w namiocie, które miały inny sens niż odpoczynek, sen i wiadomo co – był tzw Freak Show, czyli objazdowe najczęściej tabory bardzo grubych kobiet, karłów, ludzi z czymś na twarzy, ludzi z trzecią ręką wystającą z brzucha, uchem zamiast nosa, dziwactw i różnych tego typu fascynujących czachojebów krzyżówek.

Wczoraj swoisty “Freak Show” rozegrał się w godzinach 13-15 w jednej z pobocznych hali na obiekcie Amway Center w Orlando, Floryda. Zmierzyły się – niby nic specjalnego… – letnie drużyny Detroit Pistons i Miami Heat.

Niby nic…

Ale to co się działo było GŁUPIE. Są na to statystyki: 29 przechwytów, 14 bloków i 28 zbiórek ofensywnych w 40 minut. Niektórzy ludzie grali z doczepionym przegubem ręki, inni z jakimś sprężynującym pistoriusem w łydce, wszędzie ręce, nogi, ręce, nogi, kurz i zamieszanie.

Taki Andre Drummond, czyli dziesiąta planeta naszego układu słonecznego, skończył z linijką: 23 punkty, 23 “rzuty” (dobitki, alley-oopy), 18 zbiórek, 2 bloki, 2 przechwyty.

Rodzaj atletyzmu jaki ma nie tak przecież znowu atletycznie zbudowany Drummond to coś czego nie da się porównać chyba do nikogo innego wcześniej. zNYKający twierdzi, że jest ‘nadmuchany’, ja martwię się trochę o te plecy z debiutanckiego sezonu, ale święta matko naturo!

Ale takiemu Drummondowi nad głową przeleciał raz niejaki Eric Griffin, który zrobił putback wsad i następnie podciągnął się na obręczy, aby przejrzeć się w tablicy. Dla niego – czwartek. Kilka minut później największy z freaków, D.J. Stephens o verticalu 47 cali i ramionach niedoszłego dziecka Nica Batuma i Brittney Griner (bardzo niedoszłego dziecka), siatkarsko zdjął Drummonda o deskę, wygrywając seta.

Jeśli Twoje plany na piątek ograniczają się do picia alkoholu przed monitorem, warto poszukać meczu tych atletycznych wynaturzeń w internecie.

Zresztą, grają dziś raz jeszcze o 14.00.

To jest chore gówno:

I to się działo cały czas. Nic dziwnego, że mecz zakończył się tym. :

To zepsuło wyraz występu Tony’ego Mitchella w Orlando. Tzn inaczej – nadało mu jakikolwiek wyraz. Kolejna z tych zbyt utalentowanych nastoletnich niemot, którym po pewnie okresie czasu pracować się odechciewa, bo wszystko przychodzi im zbyt łatwo. Wg moich nieoficjalnych statystyk Tony Mitchell z Detroit liderował za to lidze letniej w Orlando w ilości błędów trzech sekund w obronie (3).

“ALE ATLETYCZNY!”

Jestem poddenerwowany, tradycyjnie – rozmienianiem kosmicznego talentu na drobne. Lub niewyspany. Chris Quinn wchodzi na krzesło i pluje na takich graczy.

Z graczy normalniejszych – choć też atletyczny – Peyton Siva, rozgrywający Pistons znowu rozegrał przykładny mecz w roli playmakera – 9 punktów, 9 asyst, 7 przechwytów. Znakomicie, bezbłędnie znajdował ludzi po tym jak penetrował pod kosz: bounce-passy, podania jednorącz z linii końcowej w tył, do rogów. Siva to playmaker mistrzowskiej drużyny Louisville, który nie został wybrany w drafcie, ale jeśli nie od Pistons, to na pewno dostanie od kogoś niegwarantowany kontrakt przed rozpoczęciem przyszłego sezonu.

Na koniec Kentavious Caldwell-Pope i jego 15 punktów zebrane głównie z 10 wizyt na linii. Dodatkowa agresja w bardzo odważnych drive’ach to rzecz, która będzie istotnym dodatkiem do jego roli spot-up shootera.

* 12 punktów i 4/6 za trzy Solomona Hilla utwierdziły tylko w przekonaniu, że ci kontendujący Pacers mogą mieć to co chcieli, czyli gotowego do gry od zaraz czwartego do rotacji wingmanów. Nic dodać, nic ująć. Dla tych oczu Hill był trzecim najlepszym debiutantem w Orlando po Victorze Oladipo i Kelly’m Olynyku.

11 punktów, 8 zbiórek i 3 bloki w meczu Utah z Indianą miała natomiast francuska odpowiedź na JaVale’a McGee, czyli wybrany pod koniec I rundy draftu Rudy Gobert, którego zabrakło w meczu Detroit z Miami:

Trey Burke to osobna historia. Po Drafcie uznałem go za steal Utah Jazz, ale robię pół kroku w tył po tym co pokazał w Orlando. Oczywiście ten proces potrwa i Burke za 2-3 lata od teraz może sprawić, że będę chciał znaleźć wcześniejsze zdanie i je wykasować, ale a) fizycznie jest Allenem Iversonem z Georgetown, minus szybkość b) ma podobny stepback za dwa, co przeraża c) ma kłopoty w kończeniu akcji w paint i – może przede wszystkim, na teraz – wyraźnie przerosła go w Orlando presja tego, że przystępował do rozgrywek jako potencjalny starter Utah Jazz na pozycji nr 1.

Jazz prawdopodobnie będą musieli zaraz ratować się zatrudnieniem jakiegoś weterana, bo nie wygląda na to, aby najlepszym pomysłem było dla Burke’a dźwiganie takiej odpowiedzialności. Generalnie wygląda jednak na kogoś kto chce się uczyć, oczy ma głodne – nie głodne, iversonowo-głodne – ale zagubione. To w gruncie rzeczy dobrze – mu z oczu patrzy. Zobaczymy co zrobią z tym Jazz, to trochę potrwa, głęboki oddech.

* Jeremy Evans, nasz najmniej charyzmatyczny zwycięzca Konkursu Wsadów, próbuje dodać do swojej gry nudny rzut z półdystansu i w Orlando były tego bardzo pozytywne efekty. Evans może mieć w końcu drugi skill, bo jego dłonie przy obręczy są jak lep na muchy, po obu stronach boiska.

* Jason Kidd nadal nie wygrał meczu i tym razem nie siedział nawet na ławce:

Rockets zaczęli mecz od 26-5.

Kidd jest 0-4. Czy Brooklyn Nets są w stanie przebić zeszłorocznych Lakers i zwolnić Kidda już za Ligę Letnią?! DRAMA

Bez historii, poza tą, że Mason Plumlee już w pierwszej akcji próbował swojego running-hooka i oddawał go prawie z linii rzutów wolnych.

* 76ers i Magic skończyło się dla mnie niestety po dobranocce, więc:

24 punkty, 6 asyst, 3 steale, 7/16 i 3/5 za 3 (serio, to się dzieje naprawdę) od Victora Oladipo

11 punktów, 9 asyst, 6 zbiórek i 8 strat dla Michaela Cartera-Williamsa, który drugi raz był w Orlando bliski quadruple-double.

Poza tym w końcu bardzo dobry występ drugorocznego Arnetta Moultrie’go (23 pkt, 12 zb), który zawodził dotychczas w Orlando.

Szybko chcę skończyć ten post. Będzie lepiej w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Tymczasem Victor na zwycięstwo:

TABELA

21 – Houston Rockets (+45)
20 – Oklahoma City Thunder (+25)
16 – Utah Jazz (+19)
16 – Indiana Pacers (+17)
15 – Miami Heat (+10)
15 – Detroit Pistons (-24)
14 – Boston Celtics (+18)
13 – Orlando Magic (-7)
6 – Philadelphia 76ers (-18)
2 – Brooklyn Nets (-45)

Top5 Rookie’s w OSL:

1. Victor Oladipo (Orlando – 38% FG, 54% 3PT, 83% FT, 19.0 PKT, 3.0 PRZ)
2. Kelly Olynyk (Boston – 57% FG, 72% FT, 19.5 PKT, 8.0 ZB, 2.3 AS)
3. Solomon Hill (Indiana – 55% FG, 67% 3PT, 75% FT, 14.5 PKT, 5.0 ZB)
4. Michael Carter-Williams (Philadelphia – 26% FG, 14.3 PKT, 7.3 AS)
5. Peyton Siva z Detroit, Tony Mitchell z Bostonu – obaj niedraftowani

Top3 “NBA Who Cares?” w Orlando Summer League:

1. Czy Reggie Jackson zagra w Wielkim Finale?
2. Kto jest MVP – Kelly czy Victor?
3. Czy Jason Kidd zostanie zwolniony po Lidze Letniej?

TERMINARZ:

14:00 Detroit – Miami
16:00 Indiana – Utah
18:00 Oklahoma City – Houston (FINAŁ)
20:00 Orlando – Boston (O 3 miejsce)
22:00 New Orleans – New York (Las Vegas)
22:00 Philadelphia – Brooklyn
24:00 LA Clippers – Atlanta (Las Vegas)
02:00 LA Lakers – Cleveland (Las Vegas)
04:00 San Antonio – Charlotte (Las Vegas)

8 KOMENTARZE