Dziś o 6 rano naszego czasu ruszył rynek negocjacji z wolnymi agentami. GM Detroit Pistons Joe Dumars spotkał się od razu z Joshem Smithem, aby po wymianie Knicks i Raptors nasze humory były jeszcze lepsze.
Tymczasem istnieje też front potencjalnych wymian i tutaj z tego frontu raportuje właśnie dzisiaj rano Adrian Wojnarowski z Yahoo! Sports – niekwestionowane źródło nr 1 i źródło, na którym będziemy na pewno nadal jechać regularnie:
“Golden State Warriors szukają możliwości wymian z udziałem Davida Lee. Warriors zaoferowali Lee do Toronto Raptors w pakiecie za Andreę Bargnaniego, ale Raptors zrobili wymianę z Knicks.
Warriors próbowali, też wyciągnąć z Portland LaMarcusa Aldridge’a oferując Lee i Brandona Rusha.
Trail Blazers rozmawiają z klubami o wymianie Aldridge’a, ale szukają silniejszych ofert.”
Aldridge zdementował dwa dni temu to, że sam poprosił o wymianę, co oczywiście nie musi mieć wpływu na fakt, że Portland Trail Blazers odbierają telefony i szukają wartości za którą mogliby wymienić jego kończący się za dwa lata kontrakt.
Umowa Lee wygasa natomiast dopiero za trzy sezony i jest warta jeszcze 44 mln dolarów. Historia sezonu Warriors wydarzyła się wtedy, gdy ich jedyny (!) All-Star leczył kontuzję biodra. Wtedy to smallballowi Warriors z Harrisonem Barnesem na czwórce pokonali Denver Nuggets 4-2 w I rundzie playoffów.
Lee w poprzednim sezonie zdobywał otwierające oczy 18.5 punktów i 11.2 zbiórek w drużynie, która przez cały sezon była powyżej 0.500 – także było to coś co robi regularnie już od kilku lat, będąc trochę takim chodzącym dowodem na to, że double-doubles to – cytując Billa Waltona – najbardziej przereklamowana statystyka w lidze. Wcześniej robił to jednak w drużynach, które zazwyczaj przegrywały.
Gra w obronie i paradoksalnie gra na deskach nie są za to jego najmocniejszą stroną – wg raportów Kirka Goldsberry’ego Lee był “Scolą” jeśli chodzi o bronienie pomalowanego, a z kolei raporty Zacha Lowe’a, który ma wgląd do statystyk ze SportVU pokazywały, że Lee jest jednym z tych podkoszowych, którzy podobnie jak Carlos Boozer, najczęściej zaliczają te łatwe zbiórki – czyli te gdy wokół nie ma zawodników drużyny przeciwnej (dygresja: Kevin Durant był wg statystyk Lowe’a najlepszym zbierającym ligi, gdy piłka znajdowała się pół metra obok niego – wg niepełnych statystyk, bo system SportVU miało zainstalowane tylko 15 drużyn NBA).
To oczywiście też nie dowodzi, że Lee jest złym zbierającym, nic z tych rzeczy – pozycjonowanie się jest właśnie dowodem czytania zaawansowanych prac dot. tego gdzie odbija się piłka po rzucie z konkretnego miejsca na parkiecie (Dennis Rodman).
Warriors zachowują się jednak całkiem logicznie, próbując wymienić Lee na jego prawdopodobnie najwyższej możliwej obecnie wartości, przy okazji pozbywając się długiego trzyletniego kontraktu za coś co poprawi ich sytuację w salary-cap. Może nie być łatwo, bo nie są to lata 90-te, gdy 18/11 brałoby się w ciemno. Dziś sztaby GM’ów mają dostęp do analiz Goldsberry’ego i SportVU.
Maciek, czemu systematycznie stosujesz te wiesniackie kalki z angielskiego?
nie żebym się czepiał, ale gdzie Ty widzisz w tym tekście “wiesniackie kalki z angielskiego?”
Pewnie po to, żeby nie uciekać się na siłe do słowotwórstwa, które w naszym bogatym języku brzmiałoby sztywno i komicznie. Taki np. pick-n-roll musi cię strasznie wkurwiać. Podnieś-i-tocz, so sexy…
chyba roluj a nie tocz, a jeszcze dokładniej to byłoby (postaw) blok i roluj. Ale tego zwrotu to raczej nikt normalny się nie czepia.
Tak sobie myślę ,że raczej “pick” dotyczy jednak gracza z piłką (użyj graczu z piłką) blok i roluj (duży) :P
Bo przesiąkł już tą nomenklaturą, ja z resztą też po codziennym czytaniu amerykanskych serwisów… i tego bloga.
Skoro Toronto poszli na deal z NYK zamiast Warriors, to ewidentnie liczyła się oszczędność na kontrakcie Bargnianiego