Jedno zwycięstwo, piąty tytuł

17
fot. David Santiago / Newspix.pl

Jedno zwycięstwo dzieli San Antonio Spurs od mistrzostwa. Tylko jedno, a może aż jedno? Wygrać ten czwarty mecz w finałach to chyba najtrudniejsze zadanie. Jest się już tak blisko, ale nadal nie osiągnęło się celu, a presja jest ogromna.

Spurs świetnie zdają sobie z tego sprawę, już nie raz byli w tej sytuacji. W czterech poprzednich wizytach w wielkim finale, tylko raz nie udało im się zakończyć serii za pierwszym podejściem. Miało to miejsce w 2005 roku, kiedy po zwycięstwie w Game 5, w meczu imienia Roberta Horry’ego, wrócili do San Antonio i przegrali na własnym parkiecie z Detroit Pistons. Dopiero w Game 7 prowadzeni na finiszu przez Manu Ginobiliego, który zdobył w czwartej kwarcie 11 ze swoich 23 punktów, zapewnili sobie tytuł.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułBrak narracji to problem dnia dzisiejszego
Następny artykułRockets w luxury-tax? Właściciel nie widzi przeszkód

17 KOMENTARZE

  1. Najważniejszy mecz Spurs w sezonie.Nen nr 7 tylko ten.Moim zdaniem jeśli przegrają Game 6 to Miami w 7 się zepnie jak przystało na obrońcę trofeum,mistrza NBA i najlepszą drużynę w tym sezonie.LeBron zagra o wszystko i będzie miał statystyki na poziomie Tripple double i pod 30 pkt.Chociaż niby Spurs też będą grali o życię w meczu nr 7 ale Miami gra u siebie i muszą wygrać tytuł żeby nie być pośmiewiskiem.Dlatego liczę,że San Antonio wyrwie ten dzisiejszy mecz a będzie on zacięty na maxa.

    Po mistrza Spurs !

    0
    • Nie przesadzajmy. Wyobraźmy sobie prawdopodobny scenariusz: Miami dziś wygrywa i przegrywa siódmy mecz. Seria kończy się bilansem 4-3 (nawet niech będzie 4-2, gdyby przegrali dziś) ze świetną drużyną, która w dodatku (przypadkiem czy nie, mało ważne) gra swoją najlepszą koszykówkę tego roku. Gracze i fani Miami będą to postrzegać jako porażkę bo liczy się tylko tytuł, ale żeby zostać pośmiewiskiem? Mocne słowa i raczej przesadzone… choć dla haterów jak znalazł :)

      Pozdrawiam

      i oczywiście: Go Heat! :)

      0
        • Parker i Duncan graja z grubsza swoje, mniej punktów fakt, ale skuteczność nie jest drastycznie niższa (ze 3% jakieś może). Leonard wyciąga swoje. Manu po ostatnim meczu swoją średnią też ma. Neal robi ponad siebie, a to co dokłada Green to już czyste szaleństwo. Biorąc pod uwagę, że grają w finałach (a nie z AZS Pcimie Dolne w regular season) i to z nie w ciemię bitą drużyną, ośmielę się ponowić, ze grają swoją najlepszą koszykówkę.

          Pozdro!

          0
          • Tu nie chodzi o ich osobiste statystki, chociaż słusznie zauważyłeś, że Manu, Duncan i Parker grają poniżej swoich średnich. Co za tym idzie, ciężko mówić, aby zespół grał swoją najlepszą koszykówkę gdy ich liderujące trio gra poniżej średniej.
            Dlaczego nie grają swojej najlepszej koszykówki?
            Ano dlatego, że popełniają dużo strat , to raz, a dwa zobacz ile asyst mieli Spurs w game 6? Tylko 13… słownie – trzynaście. Asysty w RS -25.1, w PO – 19.3.

            0
      • Drużyna stworzona żeby zdobywać pierścienie a z 3 finałów w jakich byli wygrali 1.Może pośmiewisko to za duże słowo ale nie tak sobie to wyobrażali

        ps:nigdzie nie mówiłem,że jestem hejterem Miami.Po prostu chcę żeby Spursi wygrali i tyle

        0
  2. Zastanawiam się czy jeśli Spurs zdobędą mistrzostwo to Duncan nie zdecyduje się zakonczyć kariery, odejść jako mistrz, w wieku 37 lat w dodatku po raz 5. Piękne zakończenie kariery… albo i nie bo trzeba jeszcze raz wygrać

    0
    • Oby nie zakończył, w końcu to najwybitniejszy gracz w erze pojordanowskiej, go to guy, franchise player i tak dalej, i tym podobne.
      Spurs będą musieli przejść przebudowę po odejściu Duncana i Manu. Duncan ma jeszcze rok kontraktu + player option. Manu kończy się kontrakt w tym roku, choć pewnie go przedłuży o 1-2.
      Wydaję mi się, że jak zdobędą lub nie zdobędą tytułu reakcja będzie taka sama. Troszkę poświęcą się dla swojej organizacji, aby ten etap zmiany pokoleniowej nie był zbyt drastyczny.
      Przy czym Spurs są w komfortowej sytuacji bo w tym roku w kontraktach mają $69,838,600, z kolei w sezonie 13/14 mają tylko $41,831,628.

      0
  3. Ja typowalem Heat w 7miu meczach, ale dzis na chlodno zaczalem sie zastanawiac nad ‘breakiem’ w wygranych ‘na zmiane’ i mysle, ze czas najwyzszy. Spurs wyjmie dzis ten mecz na przeciw okolicznosciom i wzniesie trofeum – faktycznie jest ku temu najlepsza okazja dzis wieczor i NIE dopuszczenie do G7 na korcie przeciwnika.

    0
  4. Jeszcze tylko uwaga co do drużyn skonstruowanych do zdobywania tytułów. To nie jest takie proste, to sport, grają tam sami zawodowcy i decydują drobiazgi. Przykładem niech będzie starszy krewny Miami czyli Wielka Trójka z Bostonu, a biorąc pod uwagę jak rozwinął się Rondo (double double machine PG) to prawie wielka czwórka. W 5 lat dwa występy w finałach i jeden tytuł.
    Potem mamy wielką czwórkę z LA. Po pomyśle na grę jaki pokazali nikt mi nie wmówi, że nawet zdrowi zgarnęliby mistrza. Niestety trzeba mieć chemię i koncepcję.

    A co do finałów 2011 niesmak pozostaje, po tym jak Wade zagrał 1 dobry i 3 rewelacyjne mecze, ale super granie skończyło się w Game 5, kiedy Brian Cardinal podał mu pomocny bark :)Teraz można sobie tylko gdybać.

    Pożyjemy, zobaczymy. Mnie osobiście spodobała się koncepcja, że 2 i pół super stara (Sorry Kryśka ;)) zrezygnowało ze sporej górki $ żeby pograć razem, zwłaszcza, że koncept jest niezły i świetnie im to wychodzi.

    Pozdrawiam i oczywiście Go Heat!

    0