Dziesięć lat temu Tracy McGrady po raz pierwszy w karierze został królem strzelców NBA, zdobywając wówczas średnio 32.1 punktów dla Orlando Magic. Teraz siedzi na ławce San Antonio Spurs i w tych playoffs jeszcze ani razu nie udało mu się trafić do kosza. Dziesięć lat temu po raz pierwszy w karierze był o krok od awansu do drugiej rundy playoffs, kiedy Magic prowadzili już 3-1 w serii z Detroit Pistons, a on rzucił 89 punktów w pierwszych dwóch spotkaniach. Teraz nie tylko po raz pierwszy miał okazję wystąpić w dalszej ich fazie, ale też już tylko trzy zwycięstwa dzielą go od mistrzostwa.
T-Mac był jedną z największych gwiazd NBA, ale kontuzje kolana i pleców zatrzymały jego karierę i dlatego też jak mało kto, wie co może czuć obecnie Dwyane Wade mający problem z kolanem.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Prawie się poryczałem, ale czy zapomnieliśmy już o słowach JVG, który twierdził, że T-Mac mimo wszystko przebimbał swój talent?
“Cztery lata grałam w Orlando”
t-maca w zasadzie pamiętam tylko z gry w Raptors, razem z Vincem tworzyli wtedy bardzo widowiskowy duet (na nowo pasjonuje się nba od 2008). Na chwilę obecną porównałbym go do Monty Elisa tzn. gra widowiskowo i zdobywa punkty. To czy zdobędzie pierścień nie ma żadnego znaczenia (pewnie nawet dla niego skoro nie bierze w tym udziału), najwyżej przyśpieszy jego odejście na emeryturę.
Obecność TMaca to kolejny powód do kibicowania San Antonio. Nie wiem dlaczego, ale po prostu, moim zdaniem, Tracy powinien mieć pierścień na koncie. Tylko czy będzie on sam cieszyć się z mistrzostwa, do którego ani trochę się nie przyczynił?
ps.: cały czas pamiętam, jak Van Gundy w którymś meczu PO mówił, że McGrady JEST hall of famer’em. szaleństwo Van Gundiego, spojrzenie przez pryzmat wspólnej gry w HOU czy coś jest na rzeczy? ;)
T-mac to postać niesamowicie tragiczna w tym sporcie. Chyba jak nikt inny. Inni wielcy, którzy nie mają pierścienia, w większości grali w finałach albo chociażby w finałach konferencji (Hill). Jeśli wygra teraz San Antonio to ten pierścień dopełni tylko taki obraz T-maca. Choć czytając jego wypowiedzi wydaje się, że jest z tym pogodzony, co pewnie jest trudne dla takiego gracza. Mimo wszystko podziwiam go, że wrócił do NBA na takich warunkach. Myślę, że np. taki Iverson by się na to nie zdecydował…