Cleveland Cavaliers po raz drugi w ciągu trzech lat wygrali loterię i mają pierwszy pick w drafcie. Ponownie reprezentował ich Nick Gilbert, syn właściciela Cavs i tak samo jak w 2011, także teraz przyniósł im szczęście. W Cleveland mają jakiś dar przyciągania tej najcenniejszej piłeczki dającej pierwszy numer. Nikomu los tak nie sprzyja w losowaniu jak właśnie im. Przypomnijmy, że dokładnie 10 lat temu wybierali LeBrona Jamesa, a w sumie odkąd wprowadzono obecny system loterii draftowej Cavs już 4 razy wygrywali. Po trzy zwycięstwa zanotowali Orlando Magic, mający w tym roku największe szanse na jedynkę i Los Angeles Clippers. Drużynie z Orlando tym razem nie pomogła obecność Pata Williamsa, który w 2004 ‘wygrał’ dla nich jedynkę wykorzystaną na Dwighta Howarda, a wcześniej reprezentował także Magic przy ich dwóch wcześniejszych szczęśliwych loteriach.
Innym zespołem, któremu szczęście sprzyjało byli Washington Wizards. Ich szanse na jedynkę wynosiły tylko 3.5% i najbardziej prawdopodobne było, że przypadnie im ósmy numer. Ostatecznie znaleźli się w pierwszej trójce, tak samo jak rok temu, kiedy postawili na Bradley’a Beala i to właśnie on wczoraj ich reprezentował.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Na ich miejscu zostawiłbym go. Dodał Igoudalę z free agents pool. Irving-Waiters-Igoudala-Thompson-Zeller, a po rekonwalescencji Noel.
Mogliby by też zagrać w pokerowym stylu. Odpuścić uaktywnienie Noela w najbliższym sezonie, zatankować i pomodlić się o wybór w Top2 (Wiggins/Parker). Rozmarzyłem się o powstaniu superutalentowanego teamu, bez naprawdę doświadczonego gracza w wyjściowej piątce. Ciekawe jakby to wyglądało, co byliby w stanie wtedy osiągnąć.
Okey. Już zszedłem na ziemię… :)
przy drafcie, gdzie nie ma jednego kandydata to nr 1 nie ma aż takiego znaczenia. Chyba powinni zaryzykować Noela, ale mógłby to być kolejny Oden.W każdym razie wybór ciężki.
Znamy jakiś przykład z ostatnihc lat gdzie drużyna zaryzykowała w drafcie i się to opłaciło?