Po pierwszych minutach tego meczu wydawało się, że będziemy mieć powtórkę z game 4. Miami Heat grali fantastyczną koszykówkę, znakomicie rozgrywali swoje akcje, świetnie dzielili się piłką i byli do bólu skuteczni. Wykorzystali 9 swoich pierwszych posiadań i prowadzili już 18-2. Chicago Bulls tymczasem rozpoczęli spotkanie od dwóch airballi i znowu nic im nie wychodziło. Po pięciu minutach mieli na swoim koncie 2 punkty i 3 straty. Na szczęście, szybko przypomnieli sobie, że to może być ich ostatni mecz sezonu i zaczęli walczyć.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Teraz się mówi/pisze, że Heat dominują, a co by było gdyby Wade był zdrowy:-)
Przy czym wciąż uważam (choć im nie kibicuje), że to Misie wygrają misia:)
Takiego Wade’a chce oglądać.
Ale zdrowie mu sie konczy bardzo szybko.
@up
też chce finału MEM-MIA:)
Dokładnie przy tym put backu to aż kawę rozlałem z wrażenia. Akurat ta obecna kontuzja to chyba nic co wcześniej trapiło Wade, więc ciężko to było przewidzieć, ale faktycznie chciałbym aby Heat w pełni zdrowi rozegrali cały sezon od 1 spotkania po 16 wygraną w PO.
I lekkie sprostowanie do mojego poprzedniego postu, uważam, że Grizz wygrają, bo Heat bez Wade’a nie wygrają z Memphis 4 spotkań.
Jak dla mnie Miami wcale nie dominują i ich prawdziwą wartość poznamy dopiero w starciu z Indianą. Zobaczymy jak Lebron będzie grał przeciwko lepszym obrońcom i jak wysocy Heat poradzą sobie z Westem i Hibbertem. Wcale nie uważam że są 90% faworytem, ponieważ nie zagrali jeszcze ani razu z Dobra bądź Zdrową drużyną!! Liczę na finał Miami vs SAS i wygraną Parkera i spółki!!
Zgadzam się w 100%. Heat nie mieli nawet okazji pokazać na co ich stać, a zakładając, że już pokazali to wcale nie dominują. Rozjechanie Bucks? – b**ch plz. Przemęczenie tych 5 meczów z zdziesiątkowanymi Bulls ? Też mnie nie przekonuje. Dopiero w najbliższej rundzie będziemy mieli faktyczny obraz siły Heat i to najprawdopodobniej będą to Pacers.
Nic z tego, nawet z nie do końca zdrowym wade`m nie ma drużyny która zdoła pokonać te Miami 4 razy w ciągu 2 tygodni.
Cytujesz za Maćkiem.
No nie wiem, nie wiem, podobnie było z Dallas, dodatkowo mam pytanie czy wyobrażasz sobie aby tak grający Zboo, Gasol i Conley przegrali 4 spotkania w ciągu 14 dni? No właśnie:)
Zanim zaczniemy myśleć z kim w finale zagra Miami, nie zapominajmy że czeka ich jeszcze trudna seria z Indianą, która z Heat grać potrafi jak mała kto. O ile przed playoff można było założyć że Miami tak czy siak wymęczy mistrzostwo teraz chyba nikt już nie jest tego pewny. Szczególnie jeśli pamiętamy co działo się z serią Miami z Dallas gdy kontuzjowany był Wade. Jak dla mnie Indiana ich wymęczy i jak przejdą to w finale mogą przegrać zdecydowanie!!