Jak już z pewnością czytaliście we Fleszu, za nami bardzo marna noc w NBA. Jedną z największych gwiazd tej nocy był Byron Mullens, co dużo mówi nam o tym, jaki był poziom. Mullens rozegrał swój najlepszy mecz w karierze, zanotował 25 punktów i 18 zbiórek, pomagając Bobcats pokonać gości z Bostonu. Po raz pierwszy od prawie 50 lat zdarzyło się żeby Celtics przerwali serię co najmniej 7 zwycięstw w pojedynku z najgorszą drużyną ligi. Można więc powiedzieć, że ten mecz przejdzie do historii i w związku z tym, postanowiłem poświęcić chwilę uwagi zawodnikowi, który miał największy wpływ na ten wynik. W ten sposób powstał niszowi wpis o silnym skrzydłowym Bobcats, który w tym sezonie miał już swoje 5 minut.
Mullens (213cm wzrostu) jest obecnie jedynym 7-footerem, który ma skuteczność z gry poniżej 40% (min. 50 rzutów). Tak, Roy Hibbert z trudem, ale już przebił się ponad ten poziom. Tymczasem Byron trafia 38.7% swoich rzutów, dlatego też jego 10/16 w starciu z Celtics było naprawdę świetnym osiągnięciem. Jednak nie jest to ten sam przypadek co Hibbert, czyli olbrzym trafiający ledwie 45% spod kosza. Mullens ma tam skuteczność 60%, ale po prostu rzadko bywa pod koszem. W tych rozgrywkach spędził już ponad tysiąc minut na boisku, ale oddał ledwie 83 rzuty z odległości półtora metra od obręczy. To nie jest typ przepychający się w paint. To typ soft. Woli uciec na dystans i pełnić rolę stretch-four .
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Celtics wczorj udupili mi kupon. Ehh, no ale moglem liczyc sie z porazka zielonych na tak goracym parkiecie jak u kiciusiów. Oj ja glupi…;-P
Tym bardziej, że dzień wcześniej zagrali 3 dogrywki. Dziwię się, że w ogóle wystawili KG i Pierce’a na ten mecz.
Widać było że nie mieli siły w samej końcówce. Troche szkoda tego streaku, ale cóż kiedyś musiał się skończyć.
A co do Mullensa, parę dni temu łyknąłem go w fantasy league… HA! ;)
btw. Czy tylko mi Mullens przypomina Michała Górnego??