Dniówka: Koniec lokautu, raz jeszcze

5
fot. The Associated Press

Dzisiaj nad ranem zakończył się lokaut w NHL. Zjednoczmy się więc z fanami hokeja w Polsce, bo – pomijając szczegóły/efekty negocjacji – kilkanaście miesięcy temu poznaliśmy dobrze ten ból, tęsknotę i pustkę. Nie mam nic konkretnego do powiedzenia w kwestii hokeja, nie obiecuję, że lepiej będzie z NBA.

Po dwóch dniach napakowanych 22 spotkaniami nadchodzi tylko 17 meczów do wtorku. W poniedziałek wrócimy z Power Rankingiem, aby podsumować to co działo się w okresie świątecznym i na początku roku. Tymczasem zobaczmy co dziś w karcie:

(12-21) Toronto Raptors, (25-7) Oklahoma City Thunder (godz. 19)

Okazja, by zobaczyć hokejowych – bo kanadyjskich – Raptors, którzy wygrali 8 z 10 ostatnich spotkań. Choć tyle możemy zrobić, my fani piłki i ręki, by zjednoczyć się z fanami krążka i kija. Tylko New York Knicks tracą rzadziej piłki w tym sezonie niż Jose Calderon & Co., którzy bez Andrei Bargnaniego i Jonasa Valanciunasa awansowali już na 12. miejsce w efektywności ofensywnej. Raptors mają bardzo głęboką rotację na pozycjach 1-3: Calderon, Kyle Lowry, DeMar DeRozan, Terrence Ross, Alan Anderson, Landry Fields, Mickael Pietrus i mający kłopoty ostatnio z kolanem Linas Kleiza. Lowry, DeRozan, Ross – to bardzo dynamiczny talent i dziś będą musieli stanąć na wysokości zadania, bo Thunder – oprócz Clippers i Spurs – są jedynym teamem NBA w Top10 ataku i obrony. Szykuje się względnie szybki, efektowny mecz powyżej 200 punktów.

(22-9) Miami Heat, (4-27) Washington Wizards (godz. 0)

Musimy pomówić o pewnym graczu, który z sezonu na sezon jest coraz lepszy. Owszem, wywodzi się z tej samej linii J.R’ów Smithów i MarShonów Brooksów, ale okazjonalnie bliżej mu niż oni do pozycji rozgrywającego i w tym sezonie poza career-high w PER (16.8), FG% (42.2%), 3P% (33.3%) – wiem, te dwa ostatnie, ble – rozbija też w pył swoje career-high PER-36 w zbiórkach (4.9) i asystach (5.5). To Jordan Crawford, chimeryczny combo-guard, ale mający tam jakiś swag strzelca i raptem 24 lata. Zresztą Wizards jako team są już znośni – Emeka Okafor i coraz lepszy Nene tworzą duet mający coraz więcej sensu – i jeśli w ciągu dwóch tygodni wrócą Trevor Ariza i przede wszystkim John Wall, to może jeszcze kibice Wizards zobaczą w tym sezonie kilka zwycięstw. W zasadzie o nic więcej już nie grają. Jedno z czterech dotychczasowych przyszło nad Heat.

(13-22) Detroit Pistons, (8-24) Charlotte Bobcats (godz. 1.30)

Austin Daye przyszedł do ligi w 2009 roku, czyli wtedy gdy pozycja tweenera nie miała się tak dobrze jak teraz się ma. W tym samym roku Pistons podpisali jednak kontrakt z Charlie’m Villanuevą, potem przyszedł Jonas Jerebko, nową umowę dostał Tayshaun Prince i choć Daye dostawał szanse – trafiał 46% z gry w 69 meczach rookie-year i 40.1% za 3 w 72 meczach drugiego sezonu – to jego defense , gra na tablicy i generalne nastawienie klubu na próbę wślizgnięcia się do playoffów nie działało na jego korzyść. Było już sporo momentów, gdy wydawało się, że Daye w końcu to złapie, bo przy jego 211 cm może trafiać z rogów, może grać z prawego post-up na niższych rywalach, ale cały poprzedni sezon przesiedział na ławce. Od czasu świąt dostaje jednak minuty za Prince’m i  w pięciu ostatnich meczach trafił 23 z 34 rzutów, w tym 9 z 14 za 3. Po zakończeniu tego sezonu Pistons będą mieli decyzję czy puścić go jako niezastrzeżonego wolnego agenta, czy zrobić z niego RFA.

(12-22) Phoenix Suns, (20-10) Memphis Grizzlies (godz. 2)

Przegrywają, ale przynajmniej są już znośni do oglądania. Michael Beasley rozegrał tylko 24 minuty w czterech ostatnich meczach, w trzech ostatnich ani razu nie wyszedł na parkiet w drugiej połowie. Ta scena, gdy młody ojciec ze ślicznymi dziećmi uciekają samochodem przed falą ognia pozostawiającą całe miasto w zgliszczach? Suns są za kółkiem, Beasley jest katastrofą. Gentlemen, jesteśmy już niedaleko wzgórza. Tymczasem Grizzlies przegrali w haniebnym stylu – choć bez Z-BO, który dziś ma zagrać – pudłując 10 ostatnich rzutów w piątek przeciwko PTBlazers. Nie powinniśmy być zdziwieni, że kilka tygodni po tym jak Memphis Grizzlies wzięli na swój jurajski melex Johna Hollingera dowiadujemy się o tym, że Rudy Gay jest do wzięcia.

(15-17) Los Angeles Lakers, (19-16) Denver Nuggets (godz. 3.30)

Mike D’Antoni powrócił w ostatnim meczu z Clippers do ustawienia z Metta World Peace’m w piątce, a i minuty z ławki dostał ponownie Antawn Jamison. Lakers, o czym pamiętajmy, rozpoczęli sezon tak naprawdę w święta. Zresztą, nie sezon, co drugą część obozu, bo przecież Dwight Howard opuścił większość preseason. Nie jest to oczywiście usprawiedliwienie, ale pozwala wytłumaczyć czemu pick-and-roll Nasha z Howardem nie działa regularnie, czemu Pau Gasol nie ma piłek w post-up. Bo pomyślmy o tym tak: te dwa elementy + izolacje i pick-and-rolle dla Kobe’go (choć może powininiśmy to rozdzielić) + gra post-up dla Howarda, to już pięć różnych sposobów na budowanie przewag w ataku pozycyjnym. Lakers muszą robić to z doskoku, podczas gdy inne teamy zdążyły już defensywnie dojrzeć, co nie ułatwia testowania. Tym bardziej, że teraz chodzi w gruncie rzeczy o zwycięstwa. Jak zwykle w przypadku Lakers – gdy przegrywają – wszystko potrafi być problemem. Czas jednak nagli. Dziś nie wiadomo czy uraz ramienia z meczu z Clippers pozwoli zagrać Howardowi. Jeśli nie, to Kenneth Faried będzie rozczarowany, my też.

Jeremy Lin ciągle w trasie. Boli, ale już 2-0, wczoraj 14 punktów w samej drugiej kwarcie i bardzo dobry defense  (twarzą) na Kyrie’m Irvingu:

Fun team do oglądania, fun team poza boiskiem. Poza Donaldem Sterlingiem i historią nie ma tu niczego do nielubienia:

To jest – reklama – całkiem dobre. Nie jestem fanem miksów, bo za dużo koszykówki i tak oglądam, ale połączenie Jamala Crawforda (aktualnie poza grą) z tym numerem akurat wydaje się być idealne. Sprawdźcie stronę Facebook Bartka Małkowskiego i jego kolegi Piotra – znajdziecie tam więcej mixów, jeśli lubicie mixy.


Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułBlake Griffin na ziemi
Następny artykułVarejao nie zostanie w Cleveland

5 KOMENTARZE

  1. cyt “Jason Kidd widzi duże podobieństwo między obecnymi Knicks, a mistrzowskim składem Mavs z 2011 roku, gdzie sam grał w pierwszej piątce jako rozgrywający. „Podobieństwo jest naprawdę duże. Melo i Dirk to twoi gracze z najwyższej półki. J.R jest jak Jason Terry, Pablo Prigioni niczym J.J Barea, Steve Novak przypomina Peję Stojackovica, a Tyson to Tyson. Obie drużyny potrafią punktować i bronić, a to klucz do sukcesu.”

    SUPER spostrzegawczość Jason. Ale może byś tez raczył zauważyć, że zarówno Heat jak i Thunder są co najmniej poziom / dwa wyżej niż w 2011 r?

    0
  2. Odnośnie Gaya i artykułu z wp: cyt. “Cichym faworytem Lowe’a są Utah Jazz i ich ewentualny pakiet zawierający nazwiska Marvina Williamsa, Aleca Burksa (lub Enesa Kantera) i Raję Bella (lub DeMarre Carrolla). ”

    No jak oni chcą oddawać Rudy’ego za takie ochłapy, to coś czuje koniec silnych Miśków. Nigdy nie miałem przekonania do Holingera. Statystyki statystykami, a życie życiem …

    0