Golden State Warriors z bilansem 15-7 bez Andrew Boguta są obok New York Knicks prawdopodobnie największą niespodzianką na plus w tym sezonie. W środę pokonali Miami Heat 97:95 imponującym spokojem i konsekwencją w ostatniej akcji. Jest to tym bardziej godne podziwu, jeśli wziąć pod uwagę, że na parkiecie byli debiutant i drugoroczniak, a grali przeciwko obronie, która w tym sezonie jest so-so, ale w samych czwartych kwartach pozwala na tylko 97 punktów na sto posiadań.
Ray Allen i Shane Battier, przy remisie 95:95 nie trafili czystych trójek z rogów w ostatniej minucie. To otworzyło szansę dla Warriors na wygranie dziewiątego z dziesięciu ostatnich spotkań.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Mark Jackson po cichu idzie na Coach of the Year.
Spoko spoko, Curry za chwile polamie sobie kostki i tyle bedzie z “for real” (czego mu nie zycze oczywiscie).
Im zdrowiej Curry wygląda i lepiej gra tym więcej osób pisze, że zaraz się połamie. Dwa pierwsze sezony Stephen zagrał prawie bez kontuzji, później ciągłe próby powrotu z niedoleczoną kontuzją co się skończyło tak jak musiało się skończyć. Oczywiście to jest sport a Curry nie jest takim cyborgiem jak Westbrook jednak jakimś inwalidą też nie jest.
i gdzie ci co się pluli, że Warriors są przed Heat w Power Rankingu ?? :D
to rozumiem, że oczekujesz w przyszłym power rankingu Suns przed Memphis?