“Pau musi się oczywiście dostosować. Nie będzie grał tyłem do kosza, tak często, jak będzie tego chciał, więc musi się przystosować. Taka jest rzeczywistość. Ja się przystosowałem. Podczas całej mojej kariery nigdy nie grałem tyle screen’n’rolli, ale pracuję nad tym. Pracowałem nad kozłem, pracowałem nad wychodzeniem po zasłonach. Byłem przyzwyczajony do grania dużo więcej w post, ale musiałem się dostosować. Musimy dopracować to, co w tej chwili robimy i Pau jest wystarczająco utalentowany, wystarczająco dobry, żeby być w stanie to zrobić.
Nie może być mowy o wymówkach, nie może być mowy o płakaniu. Nie będzie opuszczania rąk. Jesteśmy tutaj, mamy talent, by się przystosować i musimy to zrobić. Kropka.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Oj coś czuję, że jutro po ostatniej lekcji zrobi się tu mały kocioł :D
na bank
Oj, dynie będą pekały :)
Do I smell fried bacon?
I love the smell of napalm in the morning.
A wracajac do wypowiedzi KB to pau wydaje sie juz troche za stary dostosowywanie zagrywek, zreszta jak wysoka mozna miec motywacje przy nieustannych plotkach o wymianie.
piekny artykul, wreszcie prawda o kobasie napisana, brawo panie Przemku za odwage, Jutro po lekcjach fan boye kobusia beda plakac, bluzgac i grozic ze juz wiecej razy nie zaplaca za czytanie tego bloga…
az milo bedzie poczytac :)
Smieszne jest stwierdzenie autora o tym ze Bryant jest najbardziej przereklamowanym zawodnikiem NBA- zobacz ile sezonow gra na tak wysokim poziomie.5 mistrzostw mowia same za siebie.Ktory zawodnik rzucal w swoim 16 sezonie gry 28 na mecz? zaden. Nie lubisz tego zawodnika i Bryanta to Twoja sprawa uwazam ze nalezy patrzec obiektywnie bedac blogerem, mozna sie przyczepic do wszystkiego…Najwiekszym problemem Lakers jest przepych na pozycji nr 4 gdzie gaja dwaj rownorzedni zawodnicy. D’Antoni moglby sprobowac przesowac Gasola na 5ke podczas odpoczynku Howarda.
lol ,blogerzy nie musza byc obiektywni , to nie dziennikarze , a artykul jest swietny –
Wylewanie nienawisci nie jest swietne. Pisanie o tym ze Bryant nie wniosl nic do NBA przez te wszystkie lata jest zwyklym hejtingiem. Wlasnie dlatego nie kupuje MVP bo pisze tam Kujawinski.
Fatalny artykul , bezpodstawny hejting. Pisze to fan Celtics, ktory powinien robic to samo co autor tego tekstu z Lakers. Chcac nie chcac Bryant jest wielka postacia w NBA.
wielka , ale dupkiem tez jest wielkim
Koszykarza rozlicza sie po wynikach i grze ,a nie zachowaniu mozna byc bad boyem jak Rodman czy golebim sercem jak Hill. Jak sie chce mozna znalezc dziure w calym wszedzie i przyczepiac sie do wygladu, ubioru, wypowiedzi etc
Bycie liderem nie polega tylko na ‘liderowaniu’ statystycznym.
Rozlicza się z zachowania na boisku, a także poza nim wobec drużyny, a tu Kobas leży. Biorąc górnolotny przykład taki LBJ, potrafi się przyznać winy (ma wszystkie możliwe atuty, żeby osiągnąć poziom KB i MJ). Nie ma wątpliwości, że ego Jego Mościa nie mieści się w tej drużynie. A branie dosłownie wszystkie na swoje barki, a potem nierozliczenie się z konsekwencji, to nie jest to co lider powinien mieć. Chociaż fakt, autorowi trochę za dużo się poleciało po bohaterze artykułu.
*robić – nie umieć
ostatnio pod tekstami Przemka po prostu podpisuje się bez czytania :) Spoko, ale CZYTAM. Momentami emocjonalnie, ale ogólnie haraszo.
Free Pau Gasol! Szkoda takiego gracza na bycie opcja nr. 1248 w Lalkach. Powinni go trejdnąć.
Czekałem na ten artykuł od wielu miesięcy/lat. Nie ujął bym pewnie tego lepiej, choć wszystko to co jest tu zawarte wiele razy wypłynęło z moich ust. Obiektywnie Kobe nie zasłużył na żadne MVP, które dostał, ani za RS (szkoda CP3) ani za finały (Gasol był wtedy ważniejszy dla wyników drużyny). Dostał te nagrody tylko za nazwisko. Jest to też przykład jak pierścień pierścieniowi nie równy. chyba nikt nie pomyśli że kobe był lepszy od shaqa bo ma o 1 więcej pierścień?
lepszy nie jest Shaq to dominator, Bestia, łamał kosze jak dziewczyny szczypki na odpuście ale Kobe to nie jest jakaś lama nie zgadzam sie w stu procentach z autorem że taki Iverson czy Mcgrady wygrali by tytuł z PAU. Skoro porównujemy Kobiego do MCG to zauważmy ile lat ten 2 miał Yao obok siebie i co wygrali?
Hello można kogoś nie lubić, można nie przepadać za tym jaki jest, jak się zachowuje ale mimo wszystko szacunek dla Kobasa i gdzieś tam w pierwszej 10 najlepszych w historii znajdzie. Nie będzie to pierwsza 5 ale miejsca 6-10
Lubie Bryanta wychowałem się na nim jak niektórzy z was na Jordanie mój młodszy kuzyn na Jamesie a najmłodszy na Durancie i dla nich/nas oni zawsze będą tymi najlepszymi – sentyment, sympatia a że pan Kujawiński Przemysław na swoim dachu w Barcelonie o którym często wspomina (a może się przechwala- też sporna kwestia:D) nie lubi Lakers i takie ma zadanie aby wszystko wyłuszczyć ok spoko przyjmuje ale mam swoje zdanie.
dobrze widzę że ktoś tu porównuje Yao do Shaqa? (śmiech)
Nie to co ostatecznie pokazali ale jaki był na nich boom w ich okresach.. To że Yao okazał się ostatecznie sportowym zawodem jest jasne… smiech to zdrowie smiej sie do woli ;]
Zgadzam się w 100%. KB jest przereklamowany – “Do swojego dziewiątego sezonu w lidze nigdy nie był nawet najlepszym zawodnikiem swojego zespołu, a gdy już się nim stał, wykręcał szalone numerki i przegrywał. Niczym inni McGrady, Carterowi i Iversonowie tej epoki.” – DOKŁADNIE TAK
Nie jestem kibicem LAL ale lubie oglądać mecze w Staples Center. Lubię też patrzeć na grę Kobego, w związku z faktem ile on umie. A jednak zgadzam się z artykułem.
@ Ace
nie zrozumiałeś chyb wymowy “najbardziej przereklamowanego gracza”. Tu chodzi o to, że czas w którym pojawił się w lidze Kobe, że marekting jaki był w okół niego (vide reklama Adiddasa w wieku 18 lat), że styl jego gry spowodowały, iż zaczęto widzieć w nim następce MJ. I dziś wielu uważa, że Kobe jest graczem nr 2 w historii po Jordanie, a tak nie jest. I o to chodziło autorowi gdy nazwał go najbardziej przereklamowanym. Możesz mieć inne zdanie, możesz nie zgadzać się z autorem choć zwróć uwagę, że inni komentujący podzielają je. Nikt nie podważa umiejętności Bryanta, nikt nie mówi, że jest słaby. Stwierdza się, że nie jest tak dobry w kontekście historycznym jak wielu uważa. Z tym możesz się nie zgadzać, Twoje prawo, choć fakty przytoczone w artykule powinny dać do myślenia. Natomiast to, że Bryant jest dupkiem to jest fakt z którym już ciężko dyskutować.
dokladnie
Niestety będę w tej mniejszości mi też się ten art nie podoba i ewidentnie jedzie od niego hejtingiem jak to ktoś ładnie ujął.
W zasadzie każdego gracza można obsmarować kierując się tą argumentacją. Jordan też miał szczęście mógł się spokojnie rozwijać w Chicago na początku kariery, miał tego samego “najlepszego trenera w historii”, miał paru zawodników HoF do pomocy te jego 6 tytułów to czysty luck.
Zdanie że zdobył wszystkie tytuły i nagrody, bo miał szczęście zakrawa na jakiś absurd.
Owszem Kobe ma niewyparzoną gębę i zawsze ją miał, ale takich zawodników jest w NBA paru i nikt z tego wielkiego halo nie robi. Owszem Kobe ma wielkie ego i takich zawodników w NBA również znajdzie się wielu. Natomiast zawodników którzy przy okazji zdobyli 5 tytułów, MVP, MVP finałów itd. już tak wielu nie ma. No tak ale on miał szczęście i dostał to wszystko za nazwisko i za to że gra w LA. Pleciesz bzdury drogi Przemku.
Brayanta można nie lubić, ale trzeba mu oddać co koszykarskie. Jego statystyki z 17 lat gry w NBA mówią, że takich zawodników w historii było niewielu, a ci którzy się zdarzali byli w lepszych i gorszych drużynach, ale nikt nigdy nie zarzucił im że to dzięki szczęściu.
BTW nie skończyłem właśnie lekcji :) Kibicuje Lakersom, ale jestem żonaty, dzieciaty, a moim idolem z dzieciństwa był Olajuwon ;)
nawet jeśli jest to podyktowane hejtingiem, to ów hejting musi się skądś brać. z obiektywnej obserwacji.
jakimi statystykami się odróżnia od wspomnianych w artykule zawodników? wszyscy mają ~45% z gry.
Hejtowanie dla samego hejta trochę jest bezsensu. Rozumiem że można kogoś nie lubić za to co mówi, czy kim jest, ale jak się pisze o sporcie i na siłę szuka sportowych wyjaśnień żeby usprawiedliwić swój hejt to chyba mija się z celem
A ja nie mam nic do Carterów i Iversonów też doskonali zawodnicy. Tylko wiesz mniej szczęścia mieli…
Może zrozumiałem artykuł opacznie, ale w moim odczuciu “czepiacie się nie tego, czego czepił się Przemek”.
Mówienie o Kobem to przede wszystkim: świetne umiejętności w ataku, wola walki, wykręcanie niesamowitych statystyk. Na tym polu nie można odmówić mu niczego, bo jest jednym z największych talentów grających w tej lidze. Kropka. Faktem jest, że można mu zarzucać odpalanie dziwnych rzutów, niepotrzebnych rzutów, ale status gwiazdy na to pozwala, selekcja rzutowa Jordana też nie zawsze była bezbłędna.
Właśnie, ale z tego co wiem (przeczytałem, usłyszałem, widziałem) to Jordan, Magic, Bird, Barkley, Malone, Miller, Shaq, Olajuwon, oni wszyscy brali odpowiedzialność za swój team. Kobe tego nie robi, przynajmniej nie zawsze. Kiedy Bulls po powrocie MJa mieli, chyba 8 meczowy losing streak to Jordan mówił , że musi coś zmienić i nawet jeżeli miał coś do swoich partnerów to nie wywlekał tego na forum ligi. Kiedy Magic zagrał nie tak jak od niego oczekiwano w pierwszym finale Bird-Magic to on brał na siebie odpowiedzialność i chciał nad tym pracować. Owszem mamy teraz lepszy dostęp do ligi, możemy śledzić wszystko na okrągło i też jest prawdą, że po latach wizerunki graczy są idealizowane. Jednak według mnie tak samo ważne albo ważniejsze od indywidualnych statystyk jest to jakie masz podejście do drużyny, w której jesteś liderem. Przegrywamy to przegrywamy razem, a nie każdy z osobna. Gasol gra fatalnie? Mam prawo się na niego złościć, ale staram się z nim pogadać w szatni. Chyba każdy się zgodzi, że Pau zasługuje na trochę szacunku, bo jakby nie patrzeć dla Lakersów zrobił dużo. Bycie liderem drużyny to nie praca sezonowa, to harówa w pełno godzinnym wymiarze pracy.
No właśnie problem w tym artykule leży w tym, że autor odmawia mu również osiągnięć czysto “koszykarsko-statystycznych” (sorry lepszego stwierdzenia nie wymyśliłem).
@Filon Może, źle zaczęliśmy tą dyskusje, bo nikt nie ma problemu z uznaniem Kobego bardzo dobrym koszykarzem. Bez sensu są też może próby skonstruowania top10 ligi. Najbardziej pasującym pytaniem wydaje się być, czy Kobe jest prawdziwym liderem, liderem na miarę cyferek, które wykręca. I czy na tej podstawie jesteśmy w stanie uznać go jednym z największych w historii. Moim zdaniem, nie.
Zwykłe gdybanie – nie wiemy co dzieje się w szatni Lakers i w jaki sposób lideruje zespołowi. Grał w 7 finałach więc chyba nie jest najgorszy.
Nie rozumiem cały czas zarzutu jaki jest mu stawiany. Powiedział to co wszyscy widzą – Gasol musi grać lepiej. Nie widzę tu również braku szacunku.
Dyskusja zaczęła się od artykułu, który właśnie zaprzecza tezie że Kobe to dobry koszykarz stad ~40 komentarzy :)
Twoje pytanie jest jak najbardziej słuszne i gdyby o to chodziło w tym arcie to myślę, że ta dyskusja wyglądała by zupełnie inaczej, ale niestety tego nie dotyczył.
Obiektywnie to tekst ma bledy merytoryczne.
Czepianie się 45% z gry rzucającego obrońcy jest głupotą. Jest to co najmniej dobry wynik na tej pozycji. Poza tym jeśli spojrzymy TS% i eFG% to KB ma je na bardzo przyzwoitym poziomie.
“Nigdy nie musiał zderzać się z presją braku pierścieni, bo zdobywał je hurtowo u boku najbardziej dominującego zawodnika naszych czasów.”
Może autor nie wie ale żył z presją braku pierścienia bez Shaqa.
“To by się jednak nie wpisywało w legendę Kobe’go Bryanta. samotnego jeźdźca, który nigdy sam wygrywać nie potrafił.”
Fajny zarzut – a kto potrafił wygrywać sam ?
“Trudno mu się zresztą dziwić, bo przyzwyczaili go do tego dziennikarze i kibice, wpisując się jednym głosem w narrację: „Sukcesy to przede wszystkim zasługa Kobe’go, porażki to przede wszystkim wina jego „słabych” kolegów.””
Kolejne minięcie się z prawdą. Kobe nigdy nie był uwielbiany przez media, zawsze były one podzielone na osoby które go uwielbiały i te które go nienawidziły. Zresztą tak samo jak fani Lakers.
“Tak jak zapomnieliśmy o jednym z największych choke’ów w historii, gdy w swoim najważniejszym meczu w karierze (jedyny mecz numer 7 finałów, przeciwko odwiecznemu rywalowi) trząsł się jak osika (zawsze będę pamiętał tę pierwszą kwartę). Nie pamiętamy tego, bo wtedy tyłek uratowali mu Ron Artest do spółki z Pau Gasolem.”
Oczywiście wszyscy o tym pamiętają, tylko autorowi wydaje się że jest inaczej. Zachęcam też do obejrzenia wywiadu po tym meczu gdzie chwali cały zespół i stwierdza “I sucked”.
Poza tym można się kłócić czy najważniejszym meczem numer 7 w jego karierze nie były finały WCF z Portland w 2000 roku. Tam Shaq grał bardzo słabo i to Kobe ciągnął zespół. Według wielu gdyby wtedy przegrali nie byłoby 3peat i historia koszykówki potoczyłaby się zupełnie inaczej.
“Miej trochę cojones, wyjdź przed kamery i powiedz: To mój zespół, jeśli przegrywamy, to oznacza, że muszę coś zmienić. Nawet, jeśli „coś zmienić” poza zasięgiem mikrofonów oznacza „skopać tyłki wszystkim w szatni”.”
“Nie zrozumcie mnie źle. Kobe Bryant gra bardzo dobry sezon. Świetny sezon. Pau Gasol daje ciała. Racja. Kobe ma rację, trzeba się dostosować. On sam to robi i ciężko nad tym pracuje. Kobe ma rację w tym, co mówi, ale mówić tego nie powinien. To nie jest „liderowanie”.”
Autor ma mu za złe że powiedział do kamery prawdę. Nie rozumiem zarzutu.
“Mógłby być, ale do tego musiałby wreszcie wydorośleć. Tam gdzie wy bowiem, widzicie mentalną twardość, pewność siebie i serce zwycięzcy, ja widzę wciąż nastolatka, który irytuje się, że nie wszyscy w jego szkolnej drużynie są tak dobrzy jak on.”
A który najlepszy zawodnik nie irytuje się z powodu złej gry kolegów z zespołu ?
Zapomniałem jeszcze o dwóch niedorzecznościach.
“Kobe Bryant w przeciwieństwie do największych w historii tego sportu, nie wniósł do niego nic nowego. Był i jest jedynie Jordanem dla ubogich i Tracy’m McGradym dla bogatych.”
Jest lepszy od TMaca i słabszy od Jordana. “Jedynie” ?
“Jeśli mówisz, że to twój zespół, to niech będzie to twój zespół na dobre i na złe. Jak sam mówisz, bez wymówek. Bez tłumaczenia się Smushem Parkerem (serio Kobe? Po tylu latach nadal chcesz się tłumaczyć z tamtych sezonów?), gdy do finałów dochodził zespół z Sashą Pavlovicem w piątce.”
Dochodził z konferencji wschodniej której poziom był wówczas żenujący. Lakers grali na zachodzie gdzie do PO nie wchodziły zespoły z ponad 50% zwycięstw (na wschodzie wchodziły zespoły z mniej niż 50% zwycięstw). Lakers byli jedną zbiórkę Lamara Odoma od wyeliminowania Suns. No i może przypomnij jak zespół Sashy poradził sobie w finale ?
Przemek, Ty tak na serio, czy zeby nabic duzo komciow pod artem?
Ostro, ale chyba w większości punktów trafnie. Kobe rzeczywiście nie miał pod górkę ze składem, grał z największym dominatorem wszech czasów, miał świetnego trenera. Nie można odmawiać mu umiejętności i chęci gry, ale Top10 zawodników w historii NBA też bym mu nie przyznał. Bardzo dobry zawodnik, ale często bardziej zorientowany na indywidualne występy niż na dobro drużyny.
Chętnie poznam twoje TOP 10.
Te rankingi to akurat jest bardzo umowna lista. Bo oprócz własnych preferencji na czym innym mają się opierać?
Ilości pierścieni (Longley lepszy od Ewinga i Barkleya), czy statystykami (pewnie w top10 byliby sami wymiatacze z lat 60-70) ciężko porównywać graczy z różnych epok.
Jak dla mnie w top10 powinni się znaleźć gracze definiujący epokę, tacy którzy przyciągali do NBA nowych kibiców, zdobywali w tym czasie mistrzostwa i byli twarzami ligi. Po odejściu Jordana, a przed przyjściem Jamesa wydaję mi się że takimi graczami byli Shaq i Kobe.
Shaq się szybko skończył – miał 3 wybitne sezony w LA i potem, cytując komentatora zza wielkie wody, “he became fat and happy”.
Na pewno po odejściu Jordana liga należała do Kobego, Duncana i Shaqa – kolejność nieprzypadkowa.
Russel, Magic, Bird, Jordan, Shaq, Olajuwon, Duncan, Malone, Barkley, Chamberlain. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy z nich zdobywali mistrzostwo. Wiem, że większość z nich ma zdecydowanie gorsze statystki niż Kobe, ale nie wydaje mi się żeby któryś z tych wyborów był kontrowersyjny. Powiem więcej bardziej niż Bryanta cenie Pippena, Stocktona, czyli ludzi, którzy mieli znacznie niższy wpływ na grę swoich drużyn. Wydaje mi się, że obecnie w lidze mamy jeszcze dwóch zawodników, którzy mogą przeskoczyć Bryanta w składzie all-timersów.
Julius Erving, Oscar Robertson, Kareem Abdul-Jabbar, Moses Malone, John Havlicek, Jerry West, czy chociażby Patrick Ewing, David Robinson… tak mi paru z brzegu przyszło do głowy, tak jak mówiłem ciężka sprawa z takimi rankingami.
@Filon
Zgadzam się z tobą że takie rankingi zwykle nie mają sensu. Szczególnie bawi mnie jak ludzie umieszczają tam zawodników których nie widzieli na oczy.
Biorac pod uwage ze twoim zdaniem lepszy od Kobego byl Stockton, Malone czy Barkley to mysle ze znajdzie sie wiecej niz 2 w obecnej lidze ktorzy go przeskocza w twoim rankingu.
Jasne, że to sprawa każdego z osobna kogo postawi w takim rankingu. Jednak, śmieszne jest to, że według ciebie jedyną wiedzę o koszykówce czerpie się z nagrań, które siła rzeczy też się znajdzie (z wymienionych graczy tylko z meczami Russella i Chamberlaina mogą być kłopoty).
Po prostu nie wierzę w ocenę umiejętności zawodnika na podstawie tabelki ze statystykami. Trzeba go obejrzeć.
@!@#$ Ok, zgadzam się, że jest trudno. Jednak na podstawie tego co mówią osoby, które widziały tych zawodników w grze i na podstawie statystyk, które są w tej dyskusji o Kobem dużą zadrą, to możemy stwierdzić, że ci zawodnicy byli Dominatorami i ich wpływ na koszykówkę był niebagatelny.
Pełna zgoda, wszyscy na liście są bardzo dobrymi zawodnikami.
@ !@#$
Czy Stockton, Malone lub Barkley byli lepsi?? Statystycznie pewnie nie, ale moim zdaniem dawali zespołowi więcej niż Kobe. Kobe jest dobrym strzelcem, ale jego szczytowe osiągnięcia indywidualne nie szły w parze z osiągnięciami zespołu. Poza tym, ze jest świetnym zawodnikiem jest także produktem marketingowym. Temu że gra w Lakers oraz jest jedną z lokomotyw ligi zawdzięcza bardzo wiele swoich sukcesów (nominacja do 1st defensive team za zeszły rok to parodia). Gdyby nie wymiana za Divaca to Kobe byłby jednym z Carterów czy McGradych. Spójrz na Salary Cap LAL a zobaczysz dlaczego.
Przyznam się, że jak Kobe wchodził do ligi to go nie lubiłem (za butę, arogancje i promowanie przez media na siłę) potem zacząłem szanować, ale nie jest to prawdziwy lider zespołu. Dlaczego, to wyjaśnił bardzo dobrze Przemek. Lider nie szuka winnych w zespole tylko zaczyna od siebie. Wiem że w tym sezonie, Kobe rzeczywiście daje z siebie wszystko, ale zauważ jedno. W meczach gdzie zdobywa 30+ punktów, Lakersi przegrywają. to chyba nie świadczy dobrze, o liderze, jeżeli jego indywidualne zdobycze punktowe są odwrotnie proporcjonalne do zwycięstw zespołu?
@ Lanfaust
“Czy Stockton, Malone lub Barkley byli lepsi?? Statystycznie pewnie nie, ale moim zdaniem dawali zespołowi więcej niż Kobe. Kobe jest dobrym strzelcem, ale jego szczytowe osiągnięcia indywidualne nie szły w parze z osiągnięciami zespołu.Poza tym, ze jest świetnym zawodnikiem jest także produktem marketingowym.”
Nie wiem, może się nie znam, ale moim zdaniem jest zawodnikiem wybitnym. Odchodząc od liczb to wydaje mi się że opanował każdy element gry w koszykówkę na co najmniej bardzo dobrym poziomie. Patrząc z perspektywy czasu na cała karierę to czy jesteś w stanie odnaleźć jakiś słaby element w jego grze ?
“Gdyby nie wymiana za Divaca to Kobe byłby jednym z Carterów czy McGradych.”
Jak to mówi Shaq: “I don’t talk about ‘what ifs'”.
” Lider nie szuka winnych w zespole tylko zaczyna od siebie.”
Mylisz bycie liderem z kurtuazją. Po prostu wypada wyjść do dziennikarzy i powiedzieć że to moja wina i w zadnym wypadku nie powiedziec prawdy.
“W meczach gdzie zdobywa 30+ punktów, Lakersi przegrywają. to chyba nie świadczy dobrze, o liderze, jeżeli jego indywidualne zdobycze punktowe są odwrotnie proporcjonalne do zwycięstw zespołu?”
Tak…Statystyki…Uwielbiam. Podaj tezę a znajdę ci na nią statystykę. Równie dobrze mógłbyś skorelować porażki ze słabą skutecznością zespołu na linii rzutów osobistych, słabymi meczami Gasola, dziwnymi rotacjami Browna/MDA czy fazami księżyca. Koleś rzuca 27 pkt na prawie 50% + 5 asyst i 5 zbiórek, sam napisałeś że daje z siebie wszystko a na końcu piszesz że jest słabym liderem. Pomożesz mi odnaleźć sens ?
“Nie wiem, może się nie znam, ale moim zdaniem jest zawodnikiem wybitnym. Odchodząc od liczb to wydaje mi się że opanował każdy element gry w koszykówkę na co najmniej bardzo dobrym poziomie. Patrząc z perspektywy czasu na cała karierę to czy jesteś w stanie odnaleźć jakiś słaby element w jego grze ?”
pełna zgoda, choć do słabego elementu ( w ciągu całej kariery) zaliczyłbym selekcję rzutową. Nigdy nie zarzucałbym Kobemu braku pracowitości, czy olewczego podejścia do treningów, bo potrafi pracować.
“Mylisz bycie liderem z kurtuazją. Po prostu wypada wyjść do dziennikarzy i powiedzieć że to moja wina i w zadnym wypadku nie powiedziec prawdy”
Żelazna zasada każdego zespołu. to pranie brudów we własnym zakresie, inaczej nie są zespołem. To nie tyczy się tylko sportu ale każdej dziedziny. Prosty przykład. Pracujesz z kilkoma ludźmi nad projektem. Wasz “kierownik” oddając projekt mówi szefowi, że projekt nie jest tak dobry ponieważ Ty, Czesiek i Wiesiek za mało się przykładaliście.Jak wyobrażasz sobie dalsza współpracę z tym człowiekiem?
Tak…Statystyki…Uwielbiam. Podaj tezę a znajdę ci na nią statystykę. Równie dobrze mógłbyś skorelować porażki ze słabą skutecznością zespołu na linii rzutów osobistych, słabymi meczami Gasola, dziwnymi rotacjami Browna/MDA czy fazami księżyca. Koleś rzuca 27 pkt na prawie 50% + 5 asyst i 5 zbiórek, sam napisałeś że daje z siebie wszystko a na końcu piszesz że jest słabym liderem. Pomożesz mi odnaleźć sens ?”
wiem, ze jet takie powiedzenie “Kłamstwo, większe kłamstwo, Statystyka” tylko, że ci dziwni Amerykanie się w niej lubują. I wiesz co jest jeszcze dziwniejsze??? To się sprawdza.
“Żelazna zasada każdego zespołu. to pranie brudów we własnym zakresie, inaczej nie są zespołem. To nie tyczy się tylko sportu ale każdej dziedziny.”
Ale jakie brudy masz na mysli ? Gasol gra slabo, wszyscy widza ze Gasol gra slabo, Kobe to potwierdza i mowi ze stac go na wiecej.
Chcesz przyklad prawnia brudow na forum publicznym – prosze:
http://sports.espn.go.com/nba/news/story?id=1648431
Do tego polecam material video:
http://www.youtube.com/watch?v=85gERr8Puk8
Znacznie bardziej krzywdzace dla Gasola byly wypowiedzi D’Antoniego ale przeciez pod tekstem o MDA nie bedzie tylu komentarzy wiec Kujawinski tworzy sensacje z Kobasem.
“wiem, ze jet takie powiedzenie „Kłamstwo, większe kłamstwo, Statystyka” tylko, że ci dziwni Amerykanie się w niej lubują. I wiesz co jest jeszcze dziwniejsze??? To się sprawdza.”
Naprawde bedziesz brnal w ta brednie ? Rozumiem ze twoja teza jest taka ze gdyby w tych meczach Kobe rzucil 20 punktow zamiast 30 to Dwight i Gasol trafiliby wiecej, broniliby lepiej i wywiezli zwyciestwa ?
różnica pomiędzy MDA a Kobem jest taka jak między trenerem a zawodnikiem. Trener ma prawo wypowiedzieć się o zawodniku, choć moim zdaniem też nie powinien tego robić publicznie.
“Naprawde bedziesz brnal w ta brednie ? Rozumiem ze twoja teza jest taka ze gdyby w tych meczach Kobe rzucil 20 punktow zamiast 30 to Dwight i Gasol trafiliby wiecej, broniliby lepiej i wywiezli zwyciestwa ?”
ja nie stawiam, tez, bo ja za mały żuczek jestem. Po prostu obserwuje pewną zależność. Nie uważasz, że jest dziwna?
“ja nie stawiam, tez, bo ja za mały żuczek jestem. Po prostu obserwuje pewną zależność. Nie uważasz, że jest dziwna?”
Uwazam ze wartosc merytoryczna zaleznosci ktora przedstawiasz jest zadna.
“różnica pomiędzy MDA a Kobem jest taka jak między trenerem a zawodnikiem. Trener ma prawo wypowiedzieć się o zawodniku, choć moim zdaniem też nie powinien tego robić publicznie. ”
Roznica miedzy Kobem i MDA jest taka ze ten drugi nic w zyciu nie wygral i jest w LA od kilku tygodni. Mysle ze nie dozyjemy momentu w ktorym MDA bedzie mial wieksze prawo do wypowiadania sie na temat Lakers niz Kobe.
W przeciwnym wypadku nie byłby to do końca mój ranking.
No i podzieliłbym NBA na 2 ery – przed Magiciem/Birdem i po. Porównywanie Shaqa z Chamberlainem jest bez sensu – inna koszykówka, inny świat.
dokladnie tak jest
era nowozytna w koszy zaczyna sie dla mnie od sezonu 79/80
kiedy przyszedl larry i magic oraz wprowadzono linie rzutow za 3 punkty
Genialny artykuł
Wydaje mi się, że jest jeszcze jeden argument świadczący na korzyść Bryanta (zapewne gimnazjalny według Pana Przemka, ale co poradzić). Wszyscy wspominamy tutaj nasze Top 10 najwybitniejszych graczy w historii, może po prostu oddać im głos. Większość wybitnych graczy NBA, na emeryturach i nie tylko, wypowiadała się o Kobe Bryancie i nieomalże wszyscy darzą go estymą i szacunkiem. Larry Bird w wywiadzie dla Billa Simmonsa powiedział, że jeśli chodzi o wygrywanie to chciałby grać z Kebe’m w drużynie. Wydaje mi się, ze Ci ludzie mają sporą wiedzę o koszykówce, szczególnie w kontekście takich cech jak liderowanie, które o dziwo Panie Przemku nie przejawia się tylko przed kamerami, a może nawet wcale się tam nie objawia. Kobe oczywiście ma swoje “za uszami” nie jest ideałem ale to wielki gracz i nie można o nim zapomnieć. Za 20 lat nikt nie będzie pewnie pamiętał o T-Macu, Iversonie, Carterze (tak sądzę), a Kobe będzie wciąż uważany za jednego z największych. Widać to najlepiej właśnie przez stosunek do niego poprzednich wielkich tego sportu.
Sa takie trzy filmiki:
http://www.youtube.com/watch?v=anoqbgOZrEg
http://www.youtube.com/watch?v=IxYZAgKRtM8
http://www.youtube.com/watch?v=PtGJSiMqpWk
dyplomaci :)
Miałem ambicję przeczytać wszystkie powyższe komentarze, ale trochę ich za dużo, czyli że temat gorący, no cóż. Ja od siebie dodać dwie kwestie:
a) Czy Kobe jak wygrywać dwa ostatnie tytuły nie był aby najlepszym zawodnikiem na świecie w powszechnej opinii? Czy tak jak James w Londynie, Kobe nie miał największego szacunku w Pekinie pośród 12 z 15 najlepszych graczy na świecie?
b) Obejrzałem wszystkie 17 meczów Lakers w tym sezonie i Kobe na prawdę nie forsuje rzutów. Zaczyna od kreowania kolegów w pierwszej kwarcie, a jak ma miejsce to rzuca, proste. DOpiero potem, jak zaczyna się padaka, bo Morris nie trafia open threes i koledzy tracą piłkę pod koszem, Kobe coś przyssie, ale naprawdę, w moim odczuciu Kobe gra inaczej niż ostatnimi czasy i nawet te 10 strat z Indianą, nie wszystkie były spowodowane jego samolubną grą czy egoizmem wobec kolegów.
Dobra, starczy,
No i mamy zwycięzcę w plebiscycie na najbardziej kontrowersyjny artykuł roku 2012 :D
Kobe byłby najlepszy na świecie, gdyby grał w jakiś sport indywidualny. W koszykówce jego charakter przeszkadza. Bardzo. Gdyby miał charakter podobny do KG (czyli za miast być egocentrykiem, był drużynocentrykiem – czyli najważniejsza byłby dla niego team, a nie on sam) to osiągnąłby w tej lidze dużo więcej.