Mike Krzyzewski nie prowadził nigdy drużyny NBA, ale bywał w wakacje trenerem każdego z 10 najlepszych graczy w tegorocznym rankingu ESPN. Nie jest żadną tajemnicą, że praca trenera w NBA to w dużej mierze prestiż i popularność. Dla zawodników to olimp – dla trenerów możliwość obcowania z najlepszym talentem, o czym każdy trener nie jeden raz zamarzy, ale nie jest to dla niego ziemią obiecaną. Jestem w trakcie lektury książki Adriana Wojnarowskiego “The Miracle of St. Anthony” – traktującej o szkole średniej z przedmieść Nowego Jorku, na których Bob Hurley wynajdywał chłopaków, którym chciał poprzez sport zmienić życie. Powstało wiele podobnych książek i sam znam wiele historii o doskonałych trenerach, o których świat być może nigdy nie usłyszy.
Nie jest to łatwa droga – pamiętam speech w Hall-of-Fame Dicka Vitale, w którym wspominał jak to w wieku 30 lat prowadził chłopaków z East Rutherford High School (nomen omen, to tereny na których rekrutował swoich graczy Hurley). Każdego dnia wracał do domu późnym wieczorem, aby znów obiecać czekającej na niego z kolacją żonie, że pewnego dnia wyprowadzą się z małego domku przy torach.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.