Kot pojawił się w domu i myszy nadal grasują. Jeśli Los Angeles Lakers (0-6) nie skończą passy przegranych w tym preseason to zrobią to pewnie na dzień dobry 30 października z Dallas Mavericks bez Dirka Nowitzkiego. W niedzielę Lakers mieli po raz pierwszy w tym preseason do dyspozycji pełen kwartet ryczących trzydziestek i kota, czyli swoją starting five. Dwight Howard, nowa maskotka, zaliczył swój debiut w Lakers i pierwszy mecz po operacji pleców.
Jeden rzut oka w statystyki i ktoś pomyśłałby, że grał mecz playoff – 33 minuty, 19 punktów (8/12), 12 zbiórek i cztery bloki. Jeśli coś w tym meczu nie wyglądało zdrowo to ławka Lakers i floater Steve’a Nasha. Howard wyglądał bowiem rześko od startu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Debiut (?) udany, ale jakoś nie widzę tej drużyny. Oczywiście pierwsza piątka wygląda monstrualnie i można się przestraszyć samych nazwisk, jednak w moim odczuciu Jamison, Meeks, Hill, Ebanks, Blake, Sacre i Duhon to trochę cienka ławka.
PS: Cousins może w tym sezonie pokazać klasę.
Fakt, piątka dobrana optymalnie. Ławka jest może nie tyle cienka, co jakby nieuzupełniona do końca – na rozegraniu jest jednak spora różnica, najsolidniej wygląda ogólnie rotacja podkoszowa. Chociaż pewnie i na SF w piątce mógłby grać ktoś inny niż MWP