W Filadelfii do dziś z rozrzewnieniem wspomina się Allena Iversona, mimo że on sam w 2006 zażądał wymiany, a jego powrót w sezonie 2009/10 był krótki i nieudany. Iverson pozostaje w sercach fanów Sixers, ponieważ jest symbolem ostatnich lat świetności tej drużyny. To on doprowadził ich do wielkiego finału, i to z nim w składzie Sixers byli kimś, z kim trzeba było się liczyć. Po jego odejściu stracili swoją siłę. Przez ostatnie sezony byli dobrą drużyną, która przeważnie znajdowała się w playoffs, ale nic poza tym. Nie mieli perspektyw, że za rok czy dwa będą mogli myśleć o czymś więcej. W Philly już od kilku lat tworzą bardzo ciekawą młodą drużynę, ale ciągle czegoś im brakowało. Brakowało im gwiazdy, która pociągnęłaby za sobą zespół, przyciągała kibiców na trybuny i dawała im nadzieję na lepszą przyszłość. Teraz taką gwiazdę wreszcie dostali. Andrew Bynum to obecnie drugi najlepszy środkowy w NBA i zawodnik, który ma sprawić, że Sixers znowu będą mogli mierzyć wysoko. Ich przyszłość wygląda bardzo obiecująco, oczywiście o ile ich nowy gwiazdor nie będzie zachowywał się jak rozkapryszona gwiazdka, a za rok nie uzna, że woli grać w cieplejszym klimacie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.