One and done

Potoczna nazwa zasady znajdującej się w CBA z 2005 roku, mówiącej o tym, że zawodnicy, którzy chcą przystąpić do draftu NBA, muszą mieć rocznikowo co najmniej 19 lat i przynajmniej rok wcześniej ukończyć szkołę średnią. Po raz pierwszy zastosowano ją przy okazji draftu 2006. Reguła ta powoduje, że większość najlepszych młodych graczy decyduje się na jednoroczną karierę na poziomie NCAA, by potem od razu zgłosić się do draftu. One and done znaczy dosłownie “jeden i po wszystkim” i odnosi się właśnie do tego jednego roku na uczelni. Od wprowadzenia tego wymogu tylko jeden pierwszy numer draftu – Blake Griffin – rozegrał na uczelni więcej niż jeden sezon.

Zasada one and done została wprowadzona, by podwyższyć wiek zawodników przychodzących do NBA. Jej konsekwencją jest napływ do NCAA utalentowanych graczy ze szkół średnich, którzy w innym przypadku próbowaliby się dostać prosto do NBA.

To oczywiście podnosi poziom koszykówki akademickiej, gdyż w ostatnich latach przed wprowadzeniem tej zasady najlepsi młodzi gracze często decydowali się na pominięcie gry w NCAA. Mimo tego one and done ma wielu krytyków, którzy zauważają, że zawodnicy ci zostają na uczelni tylko przez rok, a co za tym idzie ich drużyny zmuszone są przebudowywać się przed każdym kolejnym sezonem. Z drugiej strony wskazuje się również na to, że zawodnicy są właściwie zmuszani (alternatywą są kluby D-League lub wyjazd do innego kraju), by przez rok kompletnie za darmo reprezentować barwy uczelni.

Komisarz NBA Adam Silver jest zwolennikiem zaostrzenia przepisów i wprowadzenia zasady two and done, czyli podniesienia wieku rekrutacji do ligi do 20 lat i minimum 2 lat od czasu ukończenia szkoły średniej. Argumentuje to faktem, że młodzi gracze przychodzą do NBA nieprzygotowani fizycznie i mentalnie na wyzwanie, które ich czeka. Za takim rozwiązaniem opowiadają się też ludzie związani z NCAA, którzy w takim wypadku mogliby dłużej korzystać z usług swoich gwiazd. Po przeciwnej stronie barykady stoją zwolennicy całkowitego zniesienia ograniczeń wiekowych, którzy podkreślają, że dla rozwoju najbardziej utalentowanych młodych graczy gra w NCAA nie ma dużego znaczenia i zasada one and done jedynie ogranicza ich prawa do zarabiania na swoim talencie. Zgodnie z ich rozumowaniem grupa najlepszych graczy ze szkół średnich staje się potem grupą najlepszych graczy na poziomie uniwersyteckim (a więc równie dobrze z miejsca mogliby próbować swoich sił w NBA). Zdają się to potwierdzać statystyki draftu, według których w 2014 roku cała dziewiątka wybranych zawodników one and done trafiła do ligi w top 18 naboru.