Klapa, niewypał. Określenie na gracza, najczęściej wybranego z wysokim numerem w drafcie, z którym wiązano duże oczekiwania, a który nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Zawodnik nazywany jest bustem szczególnie wtedy, kiedy gracze wybrani po nim okazywali się dużo lepsi.
W dziejach NBA jest wiele przykładów graczy, którzy przeszli do historii jako busty. Najsłynniejsi z nich to oczywiście ci wybierani z pierwszymi numerami w drafcie:
- LaRue Martin – 1972 – Portland Trail Blazers. Spędził w lidze zaledwie 4 sezony, w czasie których zdobywał średnio 5,3 punktu na mecz. Był poza ligą już w wieku 25 lat. Za nim wybrani zostali, między innymi, późniejsi członkowie Galerii Sław Julius Erving i Bob McAdoo.
- Pervis Ellison – 1989 – Sacramento Kings. Jego kariera została storpedowana przez powracające kontuzje kolan, które nigdy nie pozwoliły mu rozegrać pełnego sezonu. W czasie 11 sezonów w lidze zdobywał średnio 9,5 punktu na mecz.
- Michael Olowokandi – 1998 – Los Angeles Clippers. Miał być następcą Hakeema Olajuwona, ale okazało się, że nie ma tyle talentu, co jego słynny rodak. W koszykarskim rozwoju z pewnością nie pomagał mu charakter. W czasie 9 sezonów w lidze zaliczał średnio 8,3 punktu w meczu.
- Kwame Brown – 2001 – Washington Wizards. Pierwszy zawodnik wybranym z numerem pierwszym draftu prosto ze szkoły średniej i największa porażka Michaela Jordana, który był jedną z osób odpowiedzialnych za tę decyzję. Brown spędził w lidze 12 sezonów i zdobywał średnio 6,6 punktu w meczu.
- Greg Oden – 2007 – Portland Trail Blazers. Niezwykle utalentowany center, którego karierę zniweczyły powracające kontuzje kolan. Do dziś udało mu się rozegrać w lidze zaledwie 105 spotkań i w wieku 26 lat jego kariera najprawdopodobniej już się kończy. Tuż za nim wybrano Kevina Duranta, co tylko potęguje wrażenie niewypału.
Poza pierwszymi wyborami słynnymi bustami są również gracze wybrani niżej, ale wciąż wyżej niż lepsi od nich gracze. Trzy najsłynniejsze przykłady wiążą się z najsilniejszymi draftami w historii:
- Sam Bowie – 1984 – numer 2 – Portland Trail Blazers. Tuż za nim wybrany został oczywiście sam Michael Jordan i Bowie prawdopodobnie nie uciekłby od opinii busta nawet, jeśli nie dręczyłyby go kontuzje.
- Darko Milicic – 2003 – numer 2 – Detroit Pistons. Tuż za Serbem wybrano Carmelo Anthony’ego, Chrisa Bosha i Dwyane’a Wade’a. Szeroko dyskutowany w 2003 roku talent Milicica nigdy nie przekuł się na choćby minimalny sukces w NBA.
- Michael Beasley – 2008 – numer 2 – Miami Heat. Zapowiadało się na to, że pójdzie w ślady swojego przyjaciela Kevina Duranta. Minęło jednak 6 lat, a Beasley po problemach z narkotykami i walce z depresją jest poza ligą. W jego przypadku nie zaważyły jednak kontuzje, a trudny charakter. Tuż za nim wybrano między innymi Kevina Love’a , Russella Westbrooka i Brooke’a Lopeza.
Przeciwieństwem busta jest sleeper, a więc gracz, który został wybrany z niższym numerem i okazał się dużo lepszy niż przewidywano.