Flesz: Oczy Knicks też zwrócone na Europę. Czy czekamy na domino wydarzeń?

3
fot. NBA League Pass

Nierozwiązane kwestie zastrzeżonych wolnych agentów – Josha Giddeya, Jonathana Kumingi, Quentina Grimesa i Cama Thomasa – czy niepodpisane jeszcze, bo możliwe dopiero od 2 sierpnia przedłużenie kontraktu Los Angeles Lakers ze Skinny Luką Doncicem, niepewność Milwaukee Bucks co do przyszłości Giannisa Antetokounmpo i brak jakichkolwiek ruchów Golden State Warriors.

Czy wszystkie te cztery kwestie są ze sobą powiązane? Czy jedno domino poruszy drugie? Czy np. przedłużenie przez Doncicia kontraktu z Lakers sprawi, że Antetokounmpo zacznie myśleć cieplej o tym jak wyjść z Milwaukee i dostać się do LA? Czy w grę spróbują wtedy wejść Warriors, a to z kolei poruszy kwestię Kumingi? Bardzo znikoma ilość kwintesencjonalnych letnich zmian, do których tak przywykliśmy, otwiera miejsce na spekulacje.

Po transferze do Rockets planowanego, dwuletniego przedłużenia umowy nie podpisał wciąż jeszcze Kevin Durant. Mowa o 122 mln dolarów za dwa lata gry. Nie wydaje się, że raportowany przez Shamsa Charanię fakt, że KD może otrzymać, ciut-więcej, 124 mln – jeśli odczeka sześć miesięcy po wymianie – robi tutaj różnicę. Dlatego można podejrzewać, że i przedłużenie umowy z KD też scala się z wszystkimi nierozwiązanymi dotychczas kwestiami – kto wie, może Rockets też monitorują kwestię Antetokounmpo?

Tajemnicą poliszynela jest natomiast to, że New York Knicks zwlekają z przedłużeniem kontraktu z Mikalem Bridgesem, bo sami śledzą sytuację Giannisa. Wg choćby Iana Begleya z SNY.TV.

Wszystkie oczy zwrócone są na Europę – a Giannis? Wcale nie musi się spieszyć. Zresztą, można podejrzewać, że w pewnym, może dziecinnym, sensie bawi go to, że jest w centrum zainteresowania.

Inna rzecz, że przedłużenie przez Doncicia kontraktu szybko w sierpniu może popchnąć domino zdarzeń. I jak się to wszystko ma do Knicks?

Knicks zostawiliśmy w czerwcu, we Fleszu, ze zwolnionym Tomem Thibodeau, a GM’a Leona Rose’a z przymusem podpisania nowej umowy z Bridgesem, za którego oddał pięć pierwszorundowych wyborów w drafcie – w tym cztery swoje – plus jeden swap picków. Razem sześć. Leon Rose wydaje się być więc na musiku. Straci Bridgesa na rynku w 2026 roku – może stracić pracę.

Knicks mogą podpisać z Bridgesem czteroletnie przedłużenie za 156.2 mln dolarów. Niedużo, ale to jest max, jaki ten jeden z najlepszych 3-and-D graczy może otrzymać. Podpisanie czteroletniego przedłużenia w takim kształcie wyłączyłoby jednak Bridgesa z możliwości wymiany na okres 6 miesięcy; wyłączyłoby więc Knicks z możliwości użycia jego umowy – 24.9 mln dol. w tym sezonie – w wymianie po Giannisa aż na pół roku. Wszystko to dlatego, że w przypadku takiej umowy zarobki Bridgesa w pierwszym roku nowego kontraktu (2026-27) – w stosunku do ostatniego roku poprzedniego (2025-26) – wzrosłyby więcej niż o 20%, co wg. CBA nakłada półroczną blokadę na transfer.

Kluczową datą może być tu dzień 5 sierpnia, czyli już za tydzień we wtorek.

Otóż, jeżeli Bridges do tego dnia włącznie podpisze to przedłużenie, to będzie mógł być wymieniony jeszcze przed trade-deadline. Tu powtarza się historia Jazz i Lauriego Markkanena sprzed roku – bo jeśli Bridges podpisze przedłużenie po 5 sierpnia, to nie będzie mógł być wymieniony przez cały sezon 2025-26. A to wszystko dlatego, że trade-deadline wypada 6 lutego 2026.

Jest to ciekawa rozgrywka dla Knicks – przypomnę: sześć picków – którzy po kontuzjach Jaysona Tatuma i Tyrese’a Haliburtona wyglądają obok Cavaliers na faworyta do wygrania Wschodu. W teorii Knicks mają aż do 30 czerwca 2026 roku czas na przedłużenie umowy z Bridgesem. To ważne. Załóżmy jednak, że przedłużą Bridgesa już zaraz, do 5 sierpnia włącznie, a Giannis po EuroBaskecie – czy po 5 sierpnia – stwierdzi, że jednak chce odejść z Milwaukee. I co wtedy? Knicks nie będą mogli użyć Bridgesa w wymianie aż do trade-deadline.

Knicks mają i wyjście, w którym mogą mieć ciastko i zjeść ciastko, mianowicie nakłonić Bridgesa do niższego przedłużenia, rzędu 86 mln dol. za trzy lata z opcją na trzeci rok – wtedy mógłby zostać przehandlowany nawet i następnego dnia. Wtedy też Bridges mógłby trafić na rynek po sezonie 2027-28 – przedłużenie weszłoby od sezonu 2026-27 – i trafiałby tam mając 10 lat doświadczenia, więc mógłby ubiegać się o 35% salary-cap, nie o 30%, jak obecnie.

Tylko, że dlaczego miałby się godzić na niższe zarobki do tego czasu? Kiedy w dodatku, nie tylko może wymusić od Leona Rose’a – będącego pod presją – 156/4, ale w ogóle może nie brać tego przedłużenia, tylko w lipcu 2026 roku podpisać 5-letni kontrakt z Knicks za max ok. 248-252 mln dolarów, a nawet 4-letni z inną drużyną, która da mu więcej, bo ok. 184-188 mln dol.?

Na końcu playoffów, w serii z Indianą Pacers, moim głównym zastrzeżeniem do Toma Thibodeau było to, że nie potrafił dać Bridgesowi – krytemu większość serii przez Haliburtona – kilku rzutów więcej. Czy Mike Brown zorganizuje grę tak by lepiej korzystać z jego rzutu w midrange? Myślę, że po zdobytych doświadczeniach u Steve’a Kerra – podpatrując Draymonda Greena – i już później, po prowadzeniu Domasa Sabonisa w Kings, MIKE! Brown może bardziej nakierować atak na high-post Karla Townsa – który w Knicks gra inaczej niż grywał w Minnesocie; 4.8 asyst w meczu zaliczał jeszcze w 22-23, w porównaniu do 3.1 w 24-25, i to grając w Knicks o dwie minuty więcej średnio na mecz – przez co Bridges może łapać piłki bliżej na potencjalnych kros-meczach, czy ścinając: grać (jeszcze) więcej splitów np. z Jalenem Brunsonem i stąd mieć, po zmianie krycia, przewagi. To jednak już historia na zapowiedź sezonu.

Koniec końców, gdyby Leon Rose stracił Bridgesa na rynku wolnych agentów w 2026 roku, byłby to ogromny “fuck-up” GM’a, który – na tle poprzedników – radzi sobie dotychczas tak dobrze, i w dodatku sprzyja mu szczęście. Knicks jednak oczywiście mają historię – patrz: Carmelo – zasadzania się na gwiazdy, co potrafi ich później kosztować. Bo wydaje się, że raczej najrozsądniejsze byłoby zwyczajnie podpisanie Bridgesa do 5 sierpnia – i zostawienie sobie furtki na handlowanie go w trade-deadline – przy założeniu, że Giannis rozpocznie sezon w koszulce Bucks, ten nie będzie szedł po myśli wszystkich i trafi na rynek w połowie sezonu.

Ale to tylko jeden scenariusz i ryzyko dla Knicks – że ktoś wcześniej podwędzi Giannisa, że Bucks nie będą czekać do lutego, albo Giannis o wymianę poprosi jeszcze przed rozpoczęciem sezonu i obie strony wtedy chciały będą rozwiązać sprawę.

Dlatego wydaje się, że Knicks będą czekać z przedłużeniem Bridgesa, aż wiedzieli będą, że nie uda się pozyskać Giannisa. Że dzień 5 sierpnia po prostu minie bez przedłużenia.

Do czasu rozstrzygnięcia się kwestii przyszłości Giannisa muszą dopieszczać swojego trzeciego-czwartego najlepszego gracza, być z nim w stałym kontakcie, dbać o transparentność – ha! – nie kręcić – ! – zwyczajnie pilnować, żeby nie stracić zaufania. I tak już nadwerężonego. Sytuacja jest delikatna – już bowiem samo to zachowanie Knicks mówi Bridgesowi, że NBA to biznes. I potencjalnie utrudnia sprawy. Bucks wcale nie musieliby chcieć mu dawać tych pieniędzy, których nie dali Knicks. Możliwe, że musiałby być to trzeci klub. Wylądowanie na rynku wolnych agentów też w tych czasach nie daje pewności, że te 160 mln dolarów tam będzie na niego czekać.

Leon Rose tutaj sporo ryzykuje, ale możliwość pozyskania Giannisa jest zwyczajnie – w obecnym krajobrazie Konferencji Wschodniej – tego ryzyka warta.

Knicks z umiejętnie pozyskanym Giannisem – jeśli ten w dodatku chciałby trafić do Knicks; a Bucks mogliby nie robić dużych przeszkód – mieliby back-2-back finały Wschodu do wzięcia.

3 KOMENTARZE

  1. Kiedy inni mają off season , redaktor Kwiatkowski jest już ewidentnie w gazie. Moim zdaniem wakacyjny flow jest zdecydowanie kilka poziomów wyżej niż sezonowy. Spanie w fizjologicznie zalecanych godzinach i dłuższa ekspozycja na światło słoneczne, ewidentnie widać profesjonalne podejście…jak u LUKI

    19