Po tym jak w lutym przehandlowali Anthony’ego Davisa, w Los Angeles Lakers zrobiła się ogromna dziura pod koszem. Tak duża, że ich podstawowym środkowym w drugiej części sezonu był Jaxson Hayes. Nie mieli innej opcji, bo też wycofali się z pozyskania Marka Williamsa. Dlatego od dawna było wiadomo, że znalezienie nowego centra będzie pierwszym punktem na liście zadań do wykonania w offseason.
Rob Pelinka właśnie może to odhaczyć.
Zdobył środkowego. Co więcej, teoretycznie zdobył wręcz wymarzonego środkowego. Nie tylko chwilowe załatanie dziury, ale 27-letniego centra, który może być długoterminowym rozwiązaniem. Jeszcze kilka dni temu taki scenariusz wydawał się wręcz niemożliwy. Większość wolnych agentów na tej pozycji to byli starzejący się weterani, a na najlepszego z tego grona nie mieli pieniędzy. Poza tym, Myles Turner nie byłby wcale dla nich najlepszym dopasowaniem, bo to gracz lubiący wychodzić na dystans, a Lakers bardziej zależało na rollującym graczu, który będzie łapał loby (Turner miał ponad dwa razy mniej dunków niż trójek). Gracz w typie Deandre Aytona, który niespodziewanie pojawił się na rynku. Niemal spadł im z nieba.
Potencjalnie to idealny partner do pick-and-rolli z Luką Doncicem, który był już niezwykle efektywny w tego typu akcjach grając razem z Chrisem Paulem. Ma też doświadczenie występów w wielkim finale, a najlepszy okres kariery dopiero powinien mieć przed sobą. Nie zapominajmy, że to graczy wybrany z pierwszym numerem draftu. Odkąd trafił do ligi w 2018 roku, Ayton każdy sezon kończył z średnimi na poziomie double-double i jest jednym z tylko dziewięciu graczy, którzy w całym w tym okresie zaliczali co najmniej 15 punktów i 10 zbiórek. A jeśli dodać do tego 1 blok i ponad 55% skuteczności z gry, zostają już tylko on i Giannis.
Nie ma wątpliwości, że Lakers nie mogli znaleźć lepszego talentu na tegorocznym rynku wolnych agentów. Natomiast znalezienie transferu po gracza równie utalentowanego i nadal jeszcze młodego, byłoby niezwykle trudne, a na pewno bardzo kosztowne. Tymczasem oni nawet nie potrzebowali pełnego midlevel exception, żeby zatrudnić Aytona.
Na papierze to wygląda na fantastyczny ruch, wręcz steal. Ale czy równie dobrze będzie na parkiecie?
W praktyce to duże ryzyko, że skończy się złudzeniami, bo już dobrze znamy Aytona. Wiemy, że nie realizuje swojego talentu, a wyobrażenie o nim jest dużo lepsze niż realny zawodnik jakiego oglądamy na boisku. Że jego cyferki wyglądają ładniej niż jego wpływ na grę drużyny. Że Domin-Ayton, jak sam siebie nazywa, to tylko puste słowa, nie oznaczające wcale boiskowej dominacji. Że to nie tylko Monty Williams miał z nim problem. Portland Trail Blazers są już drugą drużyną, która mocno się nim rozczarowała. Widzieli w nim kluczowy element swojej przyszłości, kiedy pozyskali go w wymianie Damiana Lillarda, ale już dwa lata później po prostu pozwolili mu odejść, wypłacając część wynagrodzenia za ostatni rok kontraktu.
Shams Charania raportując na ESPN o nowym środkowym Lakers, pisze, że wiele drużyn dzwoniło do GM’a Blazers Joe’go Cronina, żeby wypytać o Aytona. W odpowiedzieli mieli otrzymać “dobre recenzję dotyczące jego przywództwa i roli mentora w stosunku do młodszy graczy”. Brzmi ładnie… Ale to tylko PR-owa ściema, bo skoro było tak dobrze, to dlaczego go wypuścili?
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
To będzie dla niego w zasadzie contract year więc będzie nieźle w tym sezonie, będzie się pilnował i starał, zwłaszcza pod okiem LeBrona.
Za rok dostanie wypłatę w Lakers albo gdzieś indziej i wróci do starych nawyków.
Nie sądzę, żeby się ogarnął, niemniej kibicuje mu bo to szkoda jak takie warunki i talent się marnują
To będzie wtopa. W PO Jokic go zniszczy…