Historia tego skromnego chłopaka to jedna z najlepszych rzeczy tegorocznego draftu. Valdez Edgecombe Jr to postać, której nie da się nie lubić. Uśmiechnięte oblicze 19-latka od razu zdradza jego łagodną naturę. Właśnie z tej strony dał się poznać, gdy ściskał dłoń Adama Silvera, a następnie – wyraźnie poruszony i rozemocjonowany – udzielał kolejnych wywiadów próbując powstrzymać cisnące do oczu łzy. Sporo go to wszystko kosztowało, ale na końcu tej drogi do NBA, najważniejszy był jego talent, obudowany tytaniczną pracą. Dzięki temu, że postawił na samego siebie, dał sobie i swojej rodzinie szansę na życie pozbawione trosk.
– Widziałaś pewnie emocje na twarzy mojej mamy. Bardzo ciężko pracowała, dla mnie, moich młodszych sióstr i braci. Chcę się jej za to odwdzięczyć. […] Przez siedem lat musiałem żyć na generatorze. Wszyscy widzieliśmy, jak wiele kosztuje ją to, by nas wyżywić…
Edgecombe dorastał na Bimini, czyli małym łańcuchu wysp położonym na najbardziej zachodnim krańcu Bahamów. Powiedział, że wychowywał się na wyspie, którą mogłeś w dwie godziny przejść marszem. Wszyscy się dobrze znali. Jego mama – Bendra, skupiała się wyłącznie na pracy, by zaspokoić podstawowe potrzeby rodziny. Przez lata nie mieli dostępu do stałego prądu, musieli korzystać z generatora, o którym Edgecombe wspomniał w rozmowie z Taylor Rooks. Dorastanie w takich warunkach bardzo mocno kształtuje charakter. Każdy przejaw luksusu był dla Valdeza i jego rodziny niczym błogosławieństwo.
Pięć lat temu opuścił swoje rodzinne strony i wylądował na Florydzie, gdzie szybko związał się z drużyną AAU – South Florida Kings, a później dołączył do zespołu sponsorowanego przez Adidasa — Austin Rivers Southeast Elite. Ostatni sezon spędził w jednej z czołowych szkół w kraju – Long Island Lutheran. Już na tym etapie trudno było przeoczyć talent, jakim młody zawodnik dysponuje. Na meczach roiło się od skautów. Edgecombe zaczął być przymierzany do czołowych uczelni w kraju. Stał się jednym z dziesięciu najlepszych prospektów w USA, a niektórzy twierdzili, że jest najlepszym obrońcą w swoim roczniku.
– Chciałem tylko zdobyć darmową edukację, żeby moja mama nie musiała płacić za studia. Chciałem po prostu mieć szansę zagrać w koszykówkę – zaczął. – Jestem wdzięczny, że w ogóle znalazłem się w takiej sytuacji, wiedząc, ile rzeczy musiało się wydarzyć, ile poświęceń trzeba było ponieść. To błogosławieństwo. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy pojawili się w moim życiu i pomogli mi osiągnąć moje cele. To wspaniałe uczucie być uznawanym za jednego z najlepszych koszykarzy w liceum w całym kraju – dodał.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.