Chłopak z Somboru, który zdominował NBA. Biografia Nikoli Jokicia

1

Przedstawiamy najnowszą książkę od Wydawnictwa SQN pod patronatem Szóstego Gracza.

Nie wyglądał jak sportowiec, bo miał nadwagę. Nie lubił trenować – wolał grać. W NBA niewiele po nim oczekiwano, bo był tylko zawodnikiem z drugiej rundy draftu. Jak to się więc stało, że Nikola Jokić został jednym z najwybitniejszych koszykarzy wszech czasów? Odpowiedź znajdziesz w tej książce. – Szczepański & Kwiatkowski


Wygląda, jakby wyszedł nie z siłowni, tylko z restauracji fast food. Nie imponuje muskulaturą, jak David Robinson, Alonzo Mourning czy Giannis Antetokounmpo. Nie ma windy w nogach, jak Dwight Howard. Nie szuka atencji w świecie, w którym ceni się osobowości medialne wykreowane przez speców od wizerunku, lecz po wejściu na parkiet zamienia się w totalnego szefa, który rozdaje asysty jak Magic Johnson, oddaje surrealistyczne rzuty z jednej nogi i rozcina formacje obronne rywali na kawałki niczym chirurg w trakcie operacji. Nikola Jokić jest koszykarskim geniuszem w ciele zwykłego gościa. W NBA interesuje go głównie wygrywanie, a poza nim konie, cisza i spokój domowego ogniska. Dowiedz się, kim naprawdę jest „Joker” – najbardziej niepozorny dominator w historii NBA – i sięgnij po książkę „Czemu tak serio? Nikola Jokić. Nieznana historia mistrza NBA”.

Zamów książkę w przedsprzedaży w księgarni LaBotiga: TUTAJ

– rabat od ceny okładkowej

– wysyłka jeszcze przed premierą – czytasz jako pierwszy!

– atrakcyjne pakiety z innymi książkami i gadżetami poświęconymi NBA.


Fragment książki:

Megagwiazdor Suns Kevin Durant przewrócił oczami tak mocno, że poturlały się aż pod sąsiednią szafkę w szatni.

Gdy usiłowałem mu wyjaśnić, jak bardzo Nikola Jokić ma gdzieś indywidualne nagrody, takie jak MVP, Durant z każdym moim słowem coraz mniej mi wierzył.

To po prostu nie miało sensu.

Durant pytał, czy Jokić naprawdę ma gdzieś kolekcjonowanie kolejnych statuetek MVP, które byłyby potwierdzeniem, że jest jednym z najlepszych koszykarzy w historii.

Był bardzo sceptyczny wobec tego, co mu opowiadałem.

Skoro nie dba o nagrody, to o co?

„O konie”, odpowiedziałem.

Kolejny raz przewrócił oczami.

„O wygrywanie”.

Po długiej i żywiołowej dyskusji osiągnęliśmy pewien konsensus: statystyki – a co za tym idzie nagrody – zyskują dla Jokicia znaczenie wtedy, gdy przekładają się na wygrywanie. Durant był w stanie zaakceptować taką wersję.

Zanim jednak w ogóle zaangażowaliśmy się w tę dyskusję, Kevin miał wątpliwości, czy ma ona w ogóle sens.

„Wiesz, że nikt nie potrafi go powstrzymać – stwierdził. – Chcesz po prostu, żeby wszyscy to przyznali”.

Usatysfakcjonowany moją obroną, że bardziej interesuje mnie efektywność niż efektowność, Durant przyznał, że ma wielki szacunek do gry Jokicia. Miał okazję z bliska przyjrzeć się jej niuansom, gdy Suns zmierzyli się z Denver w półfinałach Konferencji Zachodniej.

„Joker przebył długą drogę – zaczął Durant. – Gra prostą koszykówkę (…). Nie musi błyszczeć, nie musi się popisywać, chodzi mu tylko o wykonanie roboty. Skuteczne rzuty, współpracę z kolegami. Uwielbiam to, że czasem odda tylko pięć rzutów, trafi wszystkie i kończy mecz z linijką typu 10 punktów, 15 zbiórek i 16 asyst, a jego drużyna wygrywa.

„Uwielbiam w nim to, bo to są takie mecze, które u siebie też uwielbiam. Trzeba umieć odnaleźć w nich piękno. A o to trudniej niż w przypadku spotkań, w których rzucasz mnóstwo punktów i zaliczasz statystyki na poziomie 35-15-15. To takie oczywiste. Ale gdy rozgrywasz taki mecz, że trafiasz 7 na 8 rzutów i notujesz 16 czy 18 punktów, a mimo wszystko kontrolujesz grę, prawdziwy koszykarski umysł musi się naprawdę wtedy skupić, wyciągnąć z meczu to, co najpiękniejsze. On to właśnie ma. To go, w mojej opinii, wyróżnia (…). To sprawia, że jest jednym z najlepszych graczy w historii”.

Innymi słowy, Durant cenił w Jokiciu jego umiejętność dostosowania się do sytuacji. Serb był w stanie robić to, co w danym meczu było najprzydatniejsze. To właśnie w tych mniej wychwalanych spotkaniach Jokicia (czy swoich własnych) Durant dostrzegał piękno w tym, jak obaj potrafili zdominować wydarzenia na parkiecie.

„W tym sporcie liczy się wydajność – stwierdził. – Na tym, moim zdaniem, polegała wielkość najlepszych zawodników. Wiem, że jestem w stanie zdobywać punkty na zawołanie, wiem, że jestem w stanie zdominować mecz, ale czy da się to zrobić tak, żeby moi koledzy z drużyny błyszczeli, a ja żebym dalej był sobą? Tak to właśnie wygląda, gdy grasz na takim poziomie jak Jokić”.

To interesujące – zauważyłem wówczas – jak ta forma dominacji prezentowana przez Nikolę różni się od stylu, w jakim dominują inni najwięksi gracze NBA, a jednak Serb ma podobny wpływ na przebieg meczu.

„Można to osiągnąć na różne sposoby – stwierdził Durant. – Mike robił to po swojemu, Kobe robił to po swojemu, Joker też robi to po swojemu i ja również”.


O książce:

Czemu tak serio? Nikola Jokić – człowiek, który zmienił oblicze Denver Nuggets i całej NBA.

Nikola Jokić nie myślał ani o grze w najlepszej koszykarskiej lidze świata, ani o występach w Meczach Gwiazd czy rywalizacji o najwyższe laury. Koszykówka miała dla niego drugorzędne znaczenie. Gdy był nastolatkiem rzucił ją na cztery miesiące. Uwielbiał zajadać się hamburgerami, pić coca-colę i pasjonowały go wyścigi konne. Kilkanaście lat później Jokić nie był już zwykłym graczem z Somboru, tylko mistrzem NBA i trzykrotnym MVP sezonu zasadniczego.

Jego spektakularną przemianę opisał Mike Singer w pełnej nieoczywistych momentów i szczerych wspomnień książce Czemu tak serio? Nikola Jokić. Nieznana historia mistrza NBA. Świetnie znający szatnię drużyny Nuggets dziennikarz przedstawił drogę Serba od niepozornego debiutanta do najbardziej nietypowego koszykarza, który zdominował NBA nie dzięki sile fizycznej, jak Shaquille O’Neal, lecz inteligencji i sztuce improwizacji.

Dlaczego Café Hilton odegrało kluczową rolę w karierze Jokicia? Kto porównał go do Toma Brady’ego? Czym Nikola wprawił zdumienie Kevina Duranta? I z jakiego powodu Michael Malone nazwał go termostatem?

Nikola Jokić porusza się po parkiecie tak samo, jak rapuje do piosenek 50 Centa – instynktownie. Bazuje na talencie, który wprowadza w szeregach rywali chaos niczym Joker w życie Batmana i mieszkańców Gotham.

Dowiedz się, jak ten z pozoru niezdarny koszykarz podbił NBA, jednocześnie nie zmieniając siebie samego.

1 KOMENTARZ