
Sezon dobiegł końca i rynek transferowy szybko nam się rozkręcił. Dzisiaj z samego rana mieliśmy kolejny trade, a oczywiście już przed Game 7 doszło do tej najbardziej oczekiwanej wymiany z udziałem Kevina Duranta.
Zanim jego była drużyna zdobyła swoje pierwsze mistrzostwo od czasu przeprowadzki do Oklahomy, Durant po raz czwarty zmienił klub, wytransferowany do Houston Rockets.
To już od ponad roku miało być Houston.
O zainteresowaniu Rockets Durantem spekulowało się od dawna, a kiedy zrobili wymianę z Brooklyn Nets, przejmując w zamian picki Phoenix Suns było jasne, że szykują się na przyszłe handlowanie z ekipą Mata Ishby. Ale Rafael Stone długo zaprzeczał, że o tym myśli, przekonując, że chcą skupić się na swoim młodym trzonie. Oczywiście Suns jeszcze rok temu w ogóle nie byli zainteresowani takimi rozmowami, nadal marząc o wielkich sukcesach ze swoimi gwiazdorskim składem. Przed trade deadline już chcieli oddać KD, ale Rockets nie byli gotowi, woląc najpierw sprawdzić swoją młodzież w playoffowym boju. Albo po prostu grając na czas i czekając aż cena za KD będzie dostatecznie niska.
Durant nie ułatwił zadania nowemu GMowi swojej dotychczasowej drużyny, podając tylko trzy preferowane kierunki i szybko studząc zapędy Minnesoty Timberwolves, których zaangażowanie wzmocniłoby pozycję negocjacyjną Suns. Nie chciał przenosić się do zimnego Minneapolis, a też w jego interesie wcale nie było podbijanie ceny. Dwa lata temu Suns zapłacili bardzo dużo, za dużo, żeby go zdobyć i widzami w jakiej sytuacji się obecnie znajdują.
Rockets nie popełnili tego błędu. Cierpliwie wyczekali i zrobili dobry trade. Nie poświęcili żadnego ze swoich młodych zawodników poza Jalenem Greenem, który akurat był najbardziej do oddania i którego niepewny scoring w największym stopniu zostanie teraz poprawiony przez Duranta. Zamienili jednego z najmniej efektywnych 20-punktowych strzelców zeszłego sezonu na jednego z najlepszych w całej historii NBA. Nie poświęcili też swoich przyszłych pierwszorundowych picków, oddając tylko #10 w najbliższym drafcie. Teraz nie potrzebowali kolejnego młodego zawodnika, a przyszłe picki to cenna waluta.
Tegoroczni finaliści pokazali, że kluczem do sukcesu jest młodość, wszechstronność i szeroki skład. Rockets nadal mają młodzież i głęboką ławkę, a poprawili „wszechstronność”, poprawiając balans po obu stronach parkietu. Dotychczas byli głównie defensywną drużyną i ich ofensywne słabości zastały obnażone w playoffach, ale KD to wręcz idealne rozwiązanie tego problemu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
“Podobno bardzo dobrze się dogotowywali” i już humor poprawiony :)
Powiedział kanibal do swojego obiadu
“Przed trade deadline już chcieli oddać KD, ale Rockets nie byli gotowi, woląc najpierw sprawdzić swoją młodzież w playoffowym boju. Albo po prostu grając na czas i czekając aż cena za KD będzie dostatecznie niska.”
Otóż oferta ze strony Houston była już w lutym na stole. Jabari + Green, lecz poszło o picki ,których Hou nie chciało dorzucić do pakietu. Teraz zaś Suns upierali się przy Jabarim, który był dla nich priorytetem , ale Hou nie chciało go już oddać ,więc na osłodę poszedł pick nr 10.
Ciekawszą opcja dla Suns na moje była oferta Minesoty: Gobert , DiVincenzo, Dilingham i pick nr 17, lecz tutaj Kevin rzucił fochem