Dniówka: To może być początek mistrzowskiej ery Thunder

4
fot. NBA League Pass

“Zdecydowanie mamy wciąż miejsce na rozwój. Na tym polega cała zabawa. Tak wielu z nas może się jeszcze poprawić. Niewielu z nas w drużynie jest w swoim prime’ie lub nawet blisko tego. Mamy wiele do zrobienia, zarówno indywidualnie, jak i jako grupa. Jestem podekscytowany przyszłością tego zespołu. To na pewno wspaniały początek.”

Tak mówił zaraz po zdobyciu mistrzostwa 27-letni MVP ligi i było to niczym ostrzeżenie dla reszty NBA. Nie przesadzał. Pozostałe 29 zespołów mają się czego obawiać.

Oklahoma City Thunder właśnie zakończyli sezon, w którym dominowali przez całą fazę zasadniczą i wygrali 68 meczów, ustanawiając rekord najwyższej różnicy zwycięstw. W playoffach dwa razy musieli rozegrać 7-meczowe serie, ale poradzili sobie i wygrali, zdobywając cenne doświadczenie i ten najcenniejszy puchar Larry’ego O’Briena. A to faktycznie może być dopiero początek, bo mówimy o niezwykle młodym zespole, w którym jest tylko dwóch graczy urodzonych przez 1998 rokiem. W perspektywie kolejnych sezonów to mogła być najsłabsza wersja tej drużyny. Potencjalnie jest tu mnóstwo miejsca na progres, a co jeszcze istotne, mogą dalej rozwijać się także jego grupa, bo wszyscy zawodnicy są podpisani co najmniej na następny sezon.

Sam Presti nie musi martwić się o utrzymanie mistrzowskiego składu. Co więcej, nie musiałby nawet nic teraz robić, żeby wzmocnić ten skład zawodnikiem, który może stać się nowym elementem rotacji, bo mają już kogoś takiego na końcu ławki. Niespełna 19-letni Nikola Topić przesiedział cały rok lecząc kontuzją kolana, a to przecież #12 numer zeszłorocznego draftu.

Ale Presti będzie musiał coś zrobić, bo ma inny problem. W składzie wszystkie 15 miejsce jest zajętych, a zaraz może mu dojść dwóch kolejnych zawodników z pierwszej rundy naboru. Thunder mają #15 pick od Heat i #24 od Clippers. Można się więc domyślać, że podobnie jak w poprzednich latach, będzie aktywny na rynku transferowym w czasie draftu. Albo spróbuje spakować je razem zamieniając na jeden, albo wymieni na przeszłe picki, lub sięgnie po gracza, którego zostawiają w Europie na kolejny rok.

Albo zrobi miejsce w składzie. Teoretycznie mają dwa niegwarantowane kontrakty z opcjami drużyny, ale są to Jaylin Williams i Ajay Mitchell, z których na pewno nie chcieliby rezygnować, bo obaj grali w minionym sezonie. Najbardziej zbędnym zawodnikiem jest Ousmane Dieng. W Oklahomie nie potrafi się przebić i wygląda jak bust, ale może ktoś będzie chciał przejąć i sprawdzić tego 22-latka?

O finanse drużyny także w Oklahomie jeszcze nie muszą się martwić. Nie musieli płacić podatku, żeby zdobyć mistrzostwo i w przyszłym sezonie nadal pozostaną poniżej luxury tax, nawet mimo wejścia w życie przedłużenia Alexa Caruso, które niemal dwukrotnie podwyższy jego zarobki (do $18.1mln).

To jednak będzie już ostatni rok takiej finansowej swobody, bo najważniejszą sprawą na ten offseason jest załatwienie przedłużeń debiutanckich kontraktów Jalena Williamsa i Cheta Holmgrena. Obaj będą mogli podpisać 5-letnie umowy za maksymalnie $247mln, natomiast uwzględnienie Reguły Rose’a może jeszcze podnieść tę wartość. J-Dub już teraz był w trzeciej All-NBA, więc w jego przypadku kontrakt za $296mln/5 jest bardzo prawdopodobny.

Zakładając, że Williams zakwalifikuje się do tej wyższej opcji, a Holmgren otrzyma zwykłego maxa, w sezonie 2026/27 ich pensje przekroczą łącznie $93mln. Wtedy zaczną się schody, bo mając trójkę graczy z zarobkami przekraczalnymi $40mln i zachowując resztę składu, Thunder weszliby nie tylko w podatek, ale i w drugi tax apron. Presti jednak zadbał o to, żeby mieć wtedy pole manewru i móc ograniczyć rosnące koszty, dysponując opcjami drużyny w kontraktach weteranów. Na sezon 26/27 to ponad $53mln w trzech umowach, z których teoretycznie można łatwo zrezygnować. Problem w tym, że z tych graczy raczej nie będą chcieli rezygnować, bo mowa tu o dwójce starterów Isaiahu Hartensteinie i Lu Dorcie (plus Kenrich Williams).

Oczywiście rozwiązaniem pewnie będzie wynegocjowanie nowych kontraktów z niższą pensją, ale z czasem będzie trzeba podejmować coraz więcej trudnych decyzji i z kogoś rezygnować, bo nie będzie ich stać, żeby zatrzymać wszystkich. Tym bardziej, że ten sezon 26/27 będzie także ostatnim rokiem obecnej umowy SGA, który również może podpisać teraz przedłużenie. Rekordowe, bo w opcji supermax to aż $296mln za cztery lata.

Swoją drogą, ciekawe czy Thunder spróbują rozmawiać ze swoimi gwiazdorami o kontraktach nieco niższych od maxa, żeby pomóc drużynie jak najdłużej utrzymać ten trzon. 13 lat temu zaproponowali takie nieco niższe przedłużenie Jamesowi Hardenowi. Odrzucił tę ofertę, dlatego zaraz został wytransferowany. Ale podobno wtedy nie tylko chodziło o pieniądze. Harden zapragnął swojej drużyny. Teraz Presti większą wagę przykładał do tego, żeby sięgać po zawodników z nieco innym charakterem, którzy mają mniej rozdmuchane ego i bardziej zespołowe podejście. Póki co, dużo mówi się o tym jak ich obecni gwiazdorzy są altruistyczni. Ale czy to uchroni ich przed „chorobą więcej”, która potrafi dopadać mistrzów, zwłaszcza gdy w grę wejdą ogromne pieniądze? Czy SGA dalej będzie dawał przykład swojej bezinteresowności i odpuści sobie rekordowe zarobki przekraczające $70mln, biorąc nieco mniej?

Ten miodowy okres wkrótce się skończy i trudno przewidzieć jak to się dalej potoczy, jak długo będą w stanie utrzymać obecny trzon. Wiemy, że w NBA rzeczy potrafią się szybko zmieniać i nie ma czegoś takiego jak gwarancja sukcesu, o czym akurat w Oklahomie zdążyli się już przekonać po poprzedniej wizycie w Finałach. Nie wszystko będzie pod kontrolą Presti’ego. Ale już zadbał, żeby w elementach, na które ma wpływ, przygotować sobie jak największe pole manewru. Ma kontrakty z opcjami, średniej wielkości kontrakty zadaniowców, szeroki skład i obiecującą młodzież, która powinna dalej się rozwijać. A co najbardziej istotne w kontekście roszad w składzie, dysponuje ogromnym pakietem picków, które są najlepszą walutą na rynku NBA. Pozwolą mu w kolejnych latach manewrować między apronami, dokonywać wymian i sięgać po nowe, tańsze talenty. W następnych siedmiu draftach Thunder mają wszystkie swoje pierwszorundowe picki, aż 6 dodatkowych od innych drużyn i jeszcze w sumie 17 drugorundowych.

Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby mówić o dynastii, ale Thunder mają wszystko czego potrzeba, żeby utrzymać ten już mistrzowski trzon, na długie lata zadomowić się w gronie najlepszych drużyn NBA i co sezon być jednym z głównych faworytów do tytułu.

4 KOMENTARZE