Rzutówka: Młodzi Thunder nie umieją świętować, ale wiedzą jak wygrywać

3
fot. NBA League Pass

NBA ma nowego mistrza. Już po raz siódmy z rzędu – co jest rekorderem w całej historii – a po raz pierwszy z Oklahomy.

Niestety Game 7 nie był meczem jakiego oczekiwaliśmy. Miało być wielkie święto koszykówki, a na koniec przeważa przygnębienie po kontuzji Tyrese’a Haliburtona, spychając na drugi plan mistrzowskie świętowanie. To popsuło mecz i ułatwiło zadanie gospodarzom, ale nie powinno umniejszać sukcesowi Oklahomy City Thunder.

Przez cały sezon ciężko pracowali na ten tytuł. Byli zdecydowanie najlepszą drużyną fazy zasadniczej, natomiast w finałowej serii potwierdzili swoją siłę i wyjątkową dojrzałość jak na tak młody zespół, kiedy przeszli przez trudne momenty. Szybko podnieśli się po bolesnej porażce na otwarcie, doprowadzili do remisu w serii dużym comebackiem w Game 4, a na koniec odpowiedzieli po blowoucie w Indianapolis. Przez całe playoffy dojrzewali jako zespół, uczyli się na porażkach, stawali się coraz lepsi, przede wszystkim imponowali swoją rewelacyjną defensywą i doszli do tego mistrzowskiego poziomu.

Najmłodsi mistrzowie od blisko 50 lat.

Były obawy czy tak młody zespół poradzi sobie w playoffowej walce i czy nie zabraknie im doświadczenia, ale potwierdzili tylko, że są naprawdę wyjątkową grupą. Dużo jest młodzieńczej energii w ich grze, jednak mentalnie bardziej zachowują się jak weterani. Spokój, opanowanie i pełna koncentracja na koszykówce. Liczy się zespół i wygrywanie.

Ukoronowali swój fantastyczny sezon, który kończą z 84 zwycięstwami, co jest wyrównanym trzecim najlepszym wynikiem w historii.

Oklahoma City Thunder 4-3 Indiana Pacers

1) Shai Gilgeous-Alexander na koniec spudłował aż 19 ze swoich 27 rzutów, zaliczając najniższą skuteczność w tych playoffach, ale i tak uzbierał 29 punktów i może pochwalić się najwyższą średnią (29.9) spośród wszystkich zawodników, którzy przeszli pierwszą rundę. Tymczasem kłopoty z celnością nadrabiał kreowaniem kolegów i ustanowił swój playoffowy rekord kariery z 12 asystami. Na koniec nie było żadnych wątpliwości, kto odbierze statuetkę dla MVP Finałów.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

3 KOMENTARZE