Rzutówka: Przed Game 4 Finałów, moment prawdy dla Thunder

0
fot. NBA Leauge Pass

Tym razem tylko dzień przerwy i już wracamy do finałowego pojedynku. I to na jakże kluczowy mecz, czekając na odpowiedź Oklahomy City Thunder. Faworyci, najlepsza drużyna NBA i zarazem autorzy historycznie dominującego sezonu zasadniczego, mają przed sobą najważniejszy sprawdzian. Bo stawka z każdym meczem tylko rośnie i znajdujemy się już coraz bliżej ostatecznego rozstrzygnięcia, a oni znowu przegrywają w serii. Dzisiaj muszą wygrać, jeśli nie chcą, żeby zaraz było po zawodach i żeby ten ich fantastyczny sezon zakończył się dużym rozczarowaniem. Oddanie Indianie Pacers trzech kolejnych szans na sięgnięcie po tytuł będzie niemal jak wyrok śmierci. Dlatego to jest już walka o życie. Moment prawdy, w którym przekonamy się czy są zespołem na miarę mistrzostwa, czy jednak jeszcze nie są na to gotowi.

Do tej pory Thunder zawsze odbijali się po porażce w tych playoffach, więc tego też teraz powinniśmy oczekiwać. Game 3 im nie wyszedł. Może trochę przytłoczyła ich atmosfera wielkiego meczu w tej niesamowicie głośnej hali w Indianapolis. Dla zdecydowanej większości ich składu to był finałowy debiut na wyjeździe, a już w poprzednich rundach zawsze mieli problem z tym pierwszym występem na parkiecie rywali. W Finałach Zachodu zostali kompletnie rozbici, w Memphis musieli odrabiać duże straty, a w Denver przegrali po dogrywce, co także ustawiło ich to w pozycji 1-2 w serii. W starciu z Nuggets dostali najlepszą lekcję, dojrzewali z każdym kolejnym pojedynkiem i teraz tamto doświadczenie może okazać się niezwykle przydatne. Już raz przez to przeszli. Poradzili sobie z presją, doprowadzając do remisu na wyjeździe. Teraz muszą to powtórzyć na tej największej, finałowej scenie.

Z drugiej strony, dla Pacers to idealna okazja, żeby przy wsparciu swoich kibiców przybliżyć się już tylko na krok do mistrzowskiego pucharu. Muszą wykorzystać energię Indianapolis i momentu z poprzedniego meczu. Oni od początku przystępowali do tej rywalizacji bardzo pewni siebie, nie przejmując się dokonaniami rywali, a już tym bardziej przewidywaniami ekspertów. Wierzyli, że mają szansę. Nawet kiedy wysoko przegrywali w Oklahomie. Potwierdzili to swoją grą, dwukrotnie znajdując sposób na Thunder i teraz już mogli poczuć krew. Są tak blisko tego wymarzonego celu.

Game 4: Oklahoma City @ Indiana (1-2) 2:30
Game 3: Oklahoma City @ Indiana 107-116
Game 2: Indiana @ Oklahoma City 107-123
Game 1: Indiana @ Oklahoma City 111-110

1) Oklahoma City Thunder przez cały sezon nie tylko byli liderami w wymuszaniu błędów rywali, ale także sami najlepiej z wszystkich chronili piłkę i kontynuowali to również w playoffach. Wcześniej ani razu nie popełnili więcej niż 16 strat, natomiast w fazie zasadniczej tylko raz zanotowali ich więcej niż te aż 19 z Game 3. Pod tym względem to był bardzo nie w ich stylu występ. Oczywiście swoje zrobiła defensywa gospodarzy i ich aktywne ręce, ale zawodnicy Thunder wskazywali, że to przede wszystkim oni popełniali błędy i sporo z nich było niewymuszonych. Dlatego przekonują, że jest to coś, co mogą poprawić jeśli będą lepiej kontrolować piłkę. Nie mogą sobie pozwolić na niedbałe podanie z autu, które co chwile przejmuje TJ McConnell (aż 3 ze swoich 5 przechwytów zanotował w takich sytuacjach).

2) Tyrese Haliburton mówił, że po dwóch pierwszych meczach ma już wystarczająco dużo wiedzy, żeby lepiej radzić sobie z defensywą rywali i faktycznie przyszedł z występem, na jaki czekaliśmy. Miał lepsze wyczucie co go czeka, co musi poprawić (między innymi nieco więcej grał bez piłki) i wreszcie był agresywniejszy. Znowu był tym motorem napędowym, który rozkręcił Pacers.

22 punkty to najwięcej ile rzucił od czasu swojego genialnego występu w Game 4 przeciwko Knicks. Trafił 4 trójki, rozdał 11 asyst, z tego trzy przez ostatnie sześć minut meczu i tylko jednej zbiórki zabrakło mu do drugiego w tych playoffach triple-double. Dobrze też spisywał się w obronie, mając swój udział w tym kolektywnym wysiłku spowolnienia Thunder i ich lidera.

3) Shai Gilgeous-Alexander miał zaledwie 3 punkty w czwartej kwarcie. Dopiero po raz drugi w całym sezonie zdarzyło się, że spędzając na parkiecie ponad 8 minut w czwartej kwarcie, zdobył tak mało. Poprzedni taki występ zanotował w Game 3 w Denver. Warto też od razu dodać, że w poprzednich dwóch rundach Game 3 był jego najgorszym w serii pod względem strzeleckim. Poprzednio w pojedynku z Wolves odpowiedział w wielkim stylu meczem na 40-9-10, a przeciwko Pacers już grał jak MVP w Game 2, więc zobaczymy co zaprezentuje dzisiaj. Musi poprowadzić Thunder.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.