
Widziałem dziś rano dużo zła i próbowałem w nim znaleźć coś dobrego. A jak Twoja sobota?
Nigdy nie idź wprost ze statystyk do eye-testu, chyba że wracasz się do niego, bo od eye-testu zacząłeś. Nigdy jednak nie mów nigdy – a nuż wydarzy się coś interesującego – bo jedna rzecz w piątek w popołudniu wpadła mi w oko. Via Keerthika Uthayakumar na Bluesky:
Oklahoma City Thunder w meczu nr 1 Finałów zdobyli tylko 11 punktów po stratach (25 stratach Indiany).
To najmniej punktów zdobytych przez Thunder po stratach od 29 marca, gdy zdobyli 10 przeciwko Indianie Pacers (13 strat Indiany).
Ten marcowy mecz widziałem przed kilkoma dniami, więc raczej nie łamię swojej nadrzędnej zasady analizy! Choć akurat nie był to w ogóle motyw przewodni tamtego meczu, bo Thunder znaleźli wtedy sposoby, żeby rzucić aż 122 punkty nie-po-stratach i kontrolować blowout w drugiej połowie, 132-111.
W sezonie regularnym Thunder zdobywali 21.8 punktów po stratach, najwięcej w NBA. W playoffach są na poziomie 23.0 – to o ponad pięć punktów więcej niż drudzy Cavaliers. To sporo.
Postanowiłem więc dziś rano obejrzeć raz jeszcze wszystkie 38 strat Pacers z dwóch ostatnich meczów przeciwko OKC. Chciałem sprawdzić choćby, ile z tych strat faktycznie było stratami “dead-ball”, czyli takimi, po których mecz został przerwany: kroki, podania w aut, faule ofensywne. Ale też nie było znowu tak źle, bo widziałem i znakomite podwojenia, potrojenia Thunder i indywidualne świetne, all-around defensywne zachowania NBA First Defense Lu Dorta, wybieranie piłki przez Casona Wallace’a, loty i przechwyty Alexa Caruso i też świetnie kradnącego piłkę w dwutaktach Shaia Gilgeousa-Alexandra.
Nie chciałem jednak być pretensjonalny w tym, i szukać czegoś na siłę, tylko podszedłem do tego z otwartą głową. Zrobiłem to też w dużej mierze dlatego, że Indiana Pacers to ekscentryczny team koszykówki, zaczynając choćby od tego, że ich liderem, nietypowo, jest first-pass rozgrywający, który gra w lidze, w której takich rozgrywających jest już mało. Nietypowy jest też oczywiście sam jego rzut. Dziwne i ciekawe są niektóre akcje z autu w crunchtime, przypominające grę biegową z NFL.
Do tego Pacers zaliczali 330 podań na mecz w sezonie regularnym, tylko za Warriors, więc można by pomyśleć, że co jak co, ale właśnie przechwytywanie tych podań, przez nr 1 team w stealach, idealnie nadaje się, by dzyn-dzyn-dzyn-dzyn-Oklahoma mogła sobie nabijać punkty po stratach.
Dziwną statystyką swoją drogą są też i same punkty-po-stratach, bo możesz podać w aut, gra zostanie wznowiona, rywal użyje całego zegara 24 sekund, zdobędzie punkty z buzzerem i to też się kwalifikuje.
Do boiska zaraz przejdziemy. Co znalazłem pod statystycznym kątem? Kilka rzeczy:
* Tak, aż 12 z 25 strat Pacers w meczu nr 1 było stratami typu “dead-ball”. 5 z 13 w marcowym meczu. To sporo. Ale tym się akurat nie ma co chwalić! 5 z tych 17 dead-ball strat było podaniami w aut. Obi Toppin rzucił w pierwszej kwarcie meczu nr 1 Finałów dwa podania spod linii końcowej na swoją połowę. Oba śliczne.
* W pierwszej połowie meczu nr 1 było więcej “live-ball” strat (czyli takich, po których piłka pozostawała w grze) niż miałem wrażenie oglądając. Mieliśmy aż 12 przechwytów Thunder, rekord Finałów. Czasem, gdy oglądasz podania w aut, albo jak ktoś wpada w kogoś i fauluje ofensywnie, czy uderza łokciem obrońcę przy stawianiu zasłony, albo nie łapie piłki w biegu – ta odbija mu się od dłoni, od brzucha i wypada przed niego – może się to w głowie pomnożyć, bo te akcje są raczej jednymi z najgorszych na koszykarskich boiskach. A zwłaszcza, gdy ogląda się coś takiego na najwyższym poziomie gry w NBA.
* Jedna rzecz! Jest błąd w statystykach. Pacers nie popełnili 19, ale 20 strat w pierwszej połowie. Jest to dziś w oficjalnym play-by-play drugiej kwarty. 20 strat do przerwy to najwięcej w meczu koszykówki NBA – wliczając sezon regularny – od listopada 2007 roku, gdy Nets mieli do przerwy 20 w tylko czteropunktowej porażce z Heat. Nie, Yi Jianlian grał dopiero od przyszłego sezonu.
* Kolejna rzecz: Pacers popełnili tak dużo strat do przerwy, że oglądając je – fakt, że po kilka razy – miałem na końcu drugiej kwarty wrażenie, że te z pierwszej kwarty były w innym meczu!
W pewnym momencie zacząłem szukać dwóch rzeczy: jak Pacers wracają się, i ile było sytuacji typu piłkarski gegenpressing, czyli tych, gdy od razu po stracie Pacers odzyskują piłkę. Znalazłem takie dwie: 1) Haliburton jeszcze w marcu odzyskał piłkę w swoim paint po przechwycie, pompce i złym podaniu Lu Dorta, 2) McConnell za to już w drugiej połowie czwartkowego meczu wybrał piłkę, po tym jak Aaron Wiggins zbił jego podanie, piłka poleciała trzy metry w górę, Wiggins spadł z nią i od razu McConnell wyjął mu ją z rąk.
Co więc znalazłem?
Po pierwsze – oczy nie oszukały i było jeszcze mniej punktów po live-stratach niż “11 po stratach”. Było ich tylko 7 (z 11), w tym dwa z linii rzutów wolnych. Co ciekawe: tylko 5 po live-stratach mieli OKC w marcu (z 10). Jeśli odjąć “dead-ball” straty, to jest to w gruncie rzeczy więc zaledwie 12 punktów po 38 stratach.
Po drugie, ważniejsze – może jest tu potencjalne usprawnienie dla OKC Thunder, jeśli chcieliby użyć swojej obrony do szybkiego zdobywania punktów.
Wiele z tych live-strat miało miejsce już w polu trzech sekund – Turner rolujący w trzech i obrany z piłki, Haliburton i Nesmith oskubywani z niej w swoich wjazdach pod kosz, czy podania z góry na dół do wysokich, ale frontowanych w post-up. Natomiast miała miejsce tylko jedna strata, gdy Haliburton został podwojony – a nie był typowo podwajany w tym meczu, a już na pewno nie był zamykany w pułapki – i próbował podać pod kosz:
“Hali podwojony wrzuca igłę za frontującego Turnera Shaia, ale Turner nie zastawia się dobrze, Shai wybija mu piłkę. Długo OKC wychodzi do przodu, pięciu Pacers przed piłką”
Raz za to, gdy Mathurin – leniwie kozłujący za linią środkową, przy linii bocznej – został szybko podwojony, Caruso ukradł piłkę, miał jeden na jeden, tylko wpakował się w Nesmitha, który sprawnie wymusił faul ofensywny. Być może, o ile Thunder chcieliby lepiej wykorzystać swój agresywny defense, mogliby spróbować – nawet jako gimmick, na chwilę, co którąś akcję – odsunąć to osaczanie wyżej w parkiet. Jest to ryzyko, ale i tak ryzykują dużo, czasem zostawiając swoich graczy bez krycia w rogach i przecinając podania, czy schodząc nisko.
Też i z tego bierze się bowiem to, że Pacers byli 10-na-16 z rogów w meczu nr 1 Finałów. Nie koniec. Timberwolves oddawali aż 15.4 trójek z rogów na mecz przeciwko OKC w finałach konferencji (o 6.4 więcej niż drugi z czterech teamów). W półfinałach konferencji też najwięcej trójek z rogów (12.7) oddawali rywale Thunder, Nuggets.
Straty w polu trzech sekund zwykle zostawiają minimum dwóch graczy Pacers wysoko, na obwodzie. Pozwalają im dobrze się wrócić. Te powroty, generalnie, też nie były wcale jakieś wyjątkowe, by mówić o bardzo dobrej transition-defense. Kilka wyjść Oklahomy do przodu było zbyt wolnych, ale być może tym czego Thunder mogliby spróbować – zacząć to choćby robić okresowo, na znak któregoś z graczy, czy trenera – byłyby próby kilku podwojeń wyżej, nagłych pułapek na Haliburtonie. I to niekoniecznie, gdy dostaje zasłonę. I to niekoniecznie nawet na nim, bo Andy Nembhard wyprowadza też piłkę – tu bym przede wszystkim próbował – podobnie McConnell. To oczywiście niesie za sobą ryzyko, ale kiedy na boisku są nasz giguś Myles Turner, Nesmith, czy Obi Toppin, można powątpiewać w to, czy Pacers mają w ogóle wystarczająco playmakingu żeby nawet grać 4-na-3. Może kilka z tych wyższych podwojeń przyniosłoby przechwyty i łatwiejszy run-down do kosza.
To teoria. W praktyce: Pacers popełnili 25 strat w meczu nr 1 Finałów, ale zero w ostatnich 7 minutach i 18 sekundach. Co ciekawe, OKC też nie stracili w tym czasie żadnej piłki, a dali sobie przegrać mecz, w którym prowadzili dziewięcioma jeszcze na niespełna trzy minuty przed końcem.
Mały mecz w meczu do oglądania dalej to: ile strat uda się wymusić Oklahomie wysoko, dalej od swojego kosza – tak jak próbował to zrobić Caruso na 82 sek. przed końcem, ale słusznie odgwizdano mu faul.
Mecz nr 2 dopiero w niedzielę w nocy o godz. 2. Mamy serię. Kto wie, może to, że Pacers mogą być The Team of Destiny wymagało będzie od OKC Thunder czegoś specjalnego.
Tak “off topic”Allen Iverson kończy dziś 50 lat.To z pewnością jeden z tych zawodników,którzy wywarli największy wpływ na wielu kibiców naszej ulubionej dyscypliny zwłaszcza tych urodzonych jeszcze w latach 80’tych.Coś mi świta,że w wieku 50 lat miał otrzymać ogromne pieniądze od Reeboka(25 mln z funduszu?),ale mogę się mylić lub czegoś nie zrozumiałem.Gdyby ktoś miał jakieś sprawdzone i rzetelne info na rzeczony temat, chętnie o tym przeczytam.A może jakiś artykuł na 6graczu?
tak sobie pomyślałem właśnie o tym zwycięstwie w pierwszym meczu finałów jak AI z Lakers w 2001 – oczywiście kompletnie w innym stylu, kompletnie inaczej zbudowana drużyna/-y, kompletnie inne czasy – ale później poszło 4x z rzędu gładko dla Los Angeles i ciekawe, czy tu może być podobnie w kontekście OKC
Jesli dobrze to rozumiem to jeszcze pięć lat.
https://wwd.com/footwear-news/sneaker-news/allen-iverson-reebok-deal-1237702626/
Ekstra ten flesz, taki trochę “sitarzowy” 👍
Maciek jest on fire