Dniówka: Sam Presti znowu to zrobił, teraz jeszcze lepiej

1
fot. NBA Leauge Pass

To był dopiero piąty sezon Sama Presti’ego na stanowisku generalnego managera, kiedy Oklahoma City Thunder awansowali do wielkiego finału w 2012 roku. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że mają w składzie aż trzech przyszłych MVP. Ale było już widać, że Kevin Durant jest naprawdę wyjątkowym zawodnikiem (w tamtym sezonie drugi w głosowaniu na MVP) i wszyscy zachwycaliśmy się potencjałem tamtego młodego składu. Składu, zebranego przez niezwykle zdolnego managera. To też było już wtedy oczywiste, choć Presti miał ledwie 35 lat.

Kiedy stanął na czele managementu był nawet młodszy od gwiazdora drużyny Raya Allena, ale był już dobrze znany w kręgach NBA. Spędził kilka lat w „szkole” San Antonio Spurs, gdzie wyróżniał się swoimi zdolnościami. Zaczynał jako stażysta, a przez ostatnie dwa lata był już asystentem generalnego managera RC Bufforda. Znaną historią było to, jak pomógł przekonać Gregga Popovicha do młodego rozgrywającego z Francji. Tony Parker odebrał statuetkę MVP Finałów kilka dni po tym, jak Presti został zatrudniony przez wtedy-jeszcze Seattle SuperSonics.

To był 2007 roku. W 2025 nadal jest na swoim stanowisku. W całej NBA tylko Gregg Popovich i Pat Riley dłużej szefują managementowi, ale podczas gdy oni mają po kilka mistrzowskich pucharów, a swój zdobył także czwarty na tej liście Masai Ujiri, Presti dopiero po raz drugi jest w wielkim finale. To też jest osiągnięcie, bo w okresie jego pracy tylko osiem drużyn awansowało do tej decydującej fazy więcej niż raz. Ale biorąc pod uwagę jaki potencjał miał zespół w erze KD/Westbrook, pozostał duży niedosyt.

Wybór w drafcie Duranta z dwójką i transfer Allena do Bostonu były jego pierwszymi ruchami kadrowymi, a zaraz pomógł też Rashardowi Lewisowi przenieść się do Orlando. Wcisnął reset. Postawił na młodzież i rozpoczął tankowanie, co dało mu wysokie picki także w dwóch kolejnych draftach. Podjął dobre decyzje stawiając na Russella Westbrooka z #4 i Jamesa Hardena z #3, zrobił kilka transferów i po dwóch latach na dnie NBA, w następnym dysponował już playoffowym zespołem na 50 zwycięstw.

Presti stworzył młodego kontendera i kiedy weszli do gry o mistrzostwo, wydawało się, że to dopiero początek dominacji Thunder. Przegrane finały miał być jedynie lekcją, która pomoże im sięgać po tytuły w kolejnych latach. Perspektywy były tak obiecujące, że mówiło się o nadchodzącej dynastii. Przyszłość miała należeć do nich…

Okazało się, że trzeba było czekać aż 13 lat, żeby Thunder ponownie zameldowali się na tym ostatnim etapie playoffów.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

1 KOMENTARZ