Wake-Up: TEAM OF DESTINY? Gamewinner Tyrese’a w G1 Finałów

26
fot.

Aj! Czułem, że obrażę Bogów Koszykówki, pytając się wczoraj gdzie są “Bogowie”, ale nie mając na myśli ich właśnie. Nie używaj nadaremno. Bogowie Koszykówki są z Indianą?

Tak, dziś jest kolejny dzień, w którym można mówić o Indianie.

Przegrywając około dziesięcioma punktami przez blisko czterdzieści minut meczu nr 1 Finałów, do tego tracąc aż 25 freaking-piłek, Pacers na samym końcu wkradli się w cały ten strach, który zajrzał w oczy graczy Thunder, Shai Gilgeous-Alexander kompletnie zmiękł w ostatnich dwóch minutach na tej największej ze scen, a Tyrese Haliburton, clutch, money, na 0.3 sek. przed końcem, przy punkcie straty, trafił po koźle z półdystansu i skończył serię 13-2, a cały mecz 111:110.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

26 KOMENTARZE

  1. Dobra nawet nie czytam tylko komentuje, bo takie tempo!
    Jak pisałem, albo łatwo OKC albo niespodzianka. Idę na całość, Yes!!!cers!!!
    Odmawiają śmierci, oszukują (kierują się)przeznaczenie(m). Jak to w ogóle możliwe?
    I będzie gadane, że Dagenault przekombinował, ale mieli 12 pkt do przerwy, 15? w 4 kwarcie i nie dowieźli, bo Indiana się nie poddaje. Co za drużyna.

    15
  2. Kurcze. Na Indianę nie stawiałem od 1 rundy, miałem Bucks, Cavs, Knicks gdzie tylko przy Bucks obstawiłem że będzie 6 meczów. Teraz w finale stawiałem na 4:1. Co prawda to dopiero 1 mecz,ale znow to zrobili. Chyba nie ma lepszej definicji underdoga.

    6
  3. Przez pierwszą połowę Pacers grali w gorącego ziemniaka. Straty Toppina czy Turnera przyprawiały mnie o facepalma. Ale jak sam Carlisle powiedział w przerwie: “straciliśmy tylko 9 punktów po 18 stratach, całkiem nieźle”. Gdzieś po drodze działa się magia. Szybkie powroty do obrony, walka o każdą piłkę, nie zniechęcanie się tą obroną OKC(do tego zaraz wrócę). Odrabianie straty posiadanie po posiadaniu. I gdy Nembhard ugotował Shaia 1vs1 wiedziałem, że Pacers to mają. Podejrzewałem OKC o obsrane pampersy już rok temu w serii z Dallas, gdzie każdy crunch time był gwałtem od Luki, i w tym roku się to nie zmieniło. Przerażone oczy Shaia, Williams nie wiedzący co robić z piłką. I OKC się osrało na końcu.

    Ta obrona OKC jest przerażająca. Naprawdę mam wrażenie, że w pewnym momencie wejście do środka linii za 3 było niemożliwe. Ale tak agresywne rotowanie, pomoc mają swoją cenę.
    I według mnie w miarę trwania meczu widać było jak Thunder puchną(dlatego też moim zdaniem było 20 strat w pierwszej części a tylko 6 w drugiej). Mam wrażenie że w czwartej kwarcie przez ostatnie 5 min Pacers zdobyli więcej punktów z paint niż przez cały mecz.

    I na końcu Hali, który domknął pętelkę. OKC nie gra dobrze z presją, zobaczymy jak odpowiedzą w Game 2.

    #muremZaUnderdogiem

    8