
Mogą być nieco nudnawe, bo w tęsknocie za najlepszymi, choć i mogą to być najlepsze mecze całego tego sezonu.
Z roku na rok coraz bardziej zdumiewa mnie jak wielką dekadę wcześniej dostaliśmy. Jak coraz lepiej odbija się ona nawet na tle 90’s.
Nasza liga zwykła nam dawać znacznie lepsze historie niż daje nam w tej.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Z miłości do koszykówki!
Finałami, na które się rzuciłem i obejrzałem praktycznie w całości live, były Bucks-Suns. Coś totalnie nowego, miła odmiana po tych wszystkich oklepanych seriach w finałach wcześniej.
Argument, że obie drużyny nie grały podczas świątecznych meczów jest słuszny, ale Silver miał do wyboru 2 drogi: promować nowych ludzi, albo ssać do końca cyca Wielkich Stepha i LeBrona grających w play-inowych temat. Silver poszedł all-in w drugą opcję i jak widać po powyższym tekście, jak najbardziej słusznie.
SGA znowu jest rzucającym obrońcą, bo to według jakiegoś gościa tam to najmniej znacząca pozycja w koszykówce, nowa droga do dyskredytowania. W Palmie ostatnio padło pytanie, kiedy ostatni SG był najlepszym zawodnikiem drużyny i wygrał mistrzostwo, oczywiście w kontekście SGA. Skoro Shai jest “rzucającym obrońcą”, to czy drużyną która wygrała mistrzostwo z najlepszym graczem jako SG, nie był Curry i Warriors?
A same finały super. Nie będzie karykaturalnej próby wmówienia nam jak np. przez redaktora Kwiatkowskiego, że potykający się o swoje nogi Curry i LeBron “Pachwina” James to jakiś POZIOM.
Wreszcie to NBA, a nie Bravo Sport i życie przebrzmiałymi nazwiskami. Drużyny, które mają sporo ludzi do grania. Gwiazdy, które są jeszcze niedoceniane (przykładem powyższy tekst). Zespoły głodne, które naprawdę się chce i są z nami przez cały sezon łącznie, łącznie z tym regularnym, a nie jakoś cudownie się zrywają. Nowe twarze, świeżość, bez życia sentymentem związanym ze starymi pierdzielami. Punkty wspólne, ale dość odmienny styl Thunder i Pacers.
W sumie to ciekawe, jak to w następnych latach będzie na 6G – czy przejmiemy wzorce amerykańskie i będziemy tęsknić do naszych wyobrażeń o graczach sprzed lat, czy jednak będziemy potrafili docenić nowych zawodników i historie.
WoW – calkowicie odwrotnie odebralem tekst Macka
Jeżeli i Curry i Jokic są w top 10 to bardzo chciałbym tą 10tke zobaczyć i kogo z niej wyrzuciłeś.
Maciej dalej robi swoje top 100. Jak skończy to wrzuci. Nie trzeba mu przypominać co 5 lat :)
Czy ja dobrze pamiętam, że w tej zrealizowanej części top 100 był ben simmons? PS wspaniałych finałów wszystkim, niech wygra lepszy!
Pewnie jakiś starych dziadów
Ja w swoim Top10 w historii nie mam zawodników których gry nie oglądałem
Uważam, że jest to jak najbardziej zdrowe założenie
Nie ma więc tam żadnych Russellów, Oscarów Robertsonów czy innych Chamberlainów
Ale jest tam jak najbardziej Steph Curry – dominator który globalnie zmienił tę grę
Joker jeszcze nie :)
Żeby spróbować go tam upchnąć, na pewno przydałby mu się kolejny tytuł
Taki na ostateczne potwierdzenie jego niekwestionowanej dominacji
Dobrze, że sa nowi gracze i nowe drużyny w finałach. Ileż można tego samego – skończyłoby się jak z topem wszechczasów trójki/357 – teraz już mozna6w ciemno podawać, kto tam będzie, jakby nic nowego już nie było wartego uwagi
A tak btw, bo nie było chyba okazji:
gratuluję Panie Profesorze awansu do finałów po 13 latach
:)
a jak z bicza strzelił! ;-p
dziękuję bardzo :-)
Piękna zachęta na nomen omen off top.
Z topem 3/357 to prawda, fajnie się słucha niższe miejsca i znajduje piosenki na które się zagłosowało, ale ostatnie 30?20? miejsc wiej nudą. Wiadomo, że Bohemian R. kasuje wszystko tak czy siak, ale emocji dostarcza 0, chyba, że sobie człowiek przypomni scenę z auta w Wayne’s World. Party Hard!!! (Tak, też jestem starym dziadem heheheh)
Tęsknota za dynastiami… OKC potencjalnie mogą być nową, o ile wygrają, bo idę o zakład że będą faworytami do tytułu w nowym sezonie niezależnie od wyniku finału.
Przepis na dynastię jest teraz inny i mniej prawdopodobny – trzeba naprawdę trafić z młodymi graczami, bo tylko wtedy finanse się zepną. Trochę podobnie farta mieli GSW z niedrogim przedłużeniem Curry’ego, które ( i wielki skok salary cup) pomogło potem zmieścić kontrakt Duranta.
+1
fart Warriors z kostkami Currego i jego poznym dojrzewaniem przy jednoczesnym skoku salary cup to jest szansa jedna na milion. Imho nie wyszliby z jednego mistrzostwa bez tego.
Tęsknota za ‘starymi’ czasami? Ziew, to nie dla mnie. Na każdego przychodzi czas, circle of life czy jakoś tak, jestem wdzięczny za Brona i Dubs (no, za nich może trochę mniej ;) ale jak już ktoś wyżej wspomniał, ileż można odgrzewać to samo? Wręcz nie mogę się doczekać, aż Wemby wskoczy na jakiś kosmiczny level i Spurs będą meldować się w Finałach (mam nadzieję, że z Sochańskim w składzie) czy oglądać, jak Flagg wchodzi do ligi i czy the hype is real, to są rzeczy, które mnie teraz interesują a nie to, czy KD by poszedł do GS, gdyby nie LeBron (serio, nadal musimy o tym gadać w 2025?).
Ball is life (Lonzo i LaMelo, wiadomo), reszta to tylko szum, niech się dzieje, piękne to będą Finały a jeśli nawet nie, to zaraz Summer League, później Turniej Czterech Skoczni i tak to leci, Grażynko.
Spokojnie. Nowe gwiazdy wzejdą. Po MJ’u pojawił się Kobe. Po nim LBJ i Steph. Za chwilę rządzić będzie Luka (chyba że Nico miał rację) i SGA. Utrzymuje się natomiast większy potencjał gwiazdorski na Zachodzie. Zaczynam rozumieć dlaczego Rick Carlisle przeniósł się na Wschód.
Wydaje mi się, że gdyby tylko zmienić nazwy drużyn na Lakers/Warriors i Celtics/Knicks to byłyby fenomenalnie zapowiadające się finały, na które cały świat nie może się doczekać. Shai i Hali z miejsca stali by się supergwiazdami, a zespoły miały zapewniony udział w meczach świątecznych na następną dekadę. A tak to mamy narzekanie, że kiedyś to było, a teraz to nie jest