W zeszłym roku w finale spotkały się drużyny opierające swoją siłę na gwiazdorach, których pozyskali z trzecim numerem draftu. Oczywiście liderem zespołu walczącego o mistrzostwo nie musi być gracz z samej czołówki naboru, czego najlepszym przykładem jest Nikola Jokić. Kluczowe jest znalezienie odpowiedniego gwiazdora i generalnie od tego zaczyna się tworzenie kontendera. Trzeba dobrze wybrać w drafcie, to niemal niezbędny element przepisu na sukces w NBA.
Patrząc na wszystkie mistrzowskie ekipy od początku lat 2000-nych, są tylko dwa wyjątki potwierdzające tę regułę. Jedynie w Los Angeles Lakers z 2020 i Detroit Pistons z 2004 roku liderami byli zawodnicy zdobyci w wymianach. W przypadku reszty, nie tylko mistrzowskich ekip, ale po prostu finalistów, zawsze przynajmniej jeden z dwóch najlepszych strzelców był w zespole od początku kariery.
I teraz Indiana Pacers są kolejnym nietypowym przykładem pod względem budowy składu finalistów.
Kevin Pritchard został zatrudniony w roli generalnego managera w offseason 2017, przejmując management od Larry’ego Birda i od razu musiał zająć się załatwieniem sprawy żądającego wymiany Paula George’a. Wczoraj przypominałem tamten trade, za który Pacers zostali początkowo bardzo skrytykowani, bo wydawało się, że oddali gwiazdora za śmiesznie niską cenę. Ale Pritchard działał zgodnie z filozofią swojego nowego klubu, który nie uznaje tankowania. W Indianapolis zawsze priorytetem było stworzenie jak najlepszego produktu dla swoich kibiców i posiadanie drużyny, która przynajmniej będzie próbowała wygrywać. Dlatego handlując George’m nie szukali pakietu picków, tylko zawodników, których będą mogli wystawić na parkiet. Okazało się, że znaleźli dwóch zaskakująco dobrych.
Jednym z nich był Domantas Sabonis, którego pięć lat później zamienili na Tyrese’a Haliburtona i to był punkt zwrotny. Zdobyli gwiazdora, który stał się fundamentem zespołu. Natomiast kiedy w drugim pełnym sezonie Hali’ego zespół się rozkręcił i zaskoczył całą NBA przy okazji inauguracyjnego turnieju, wykonali kolejny krok. Uznali, że nadszedł moment, żeby spróbować przepchnąć drużynę wyżej, sięgając po większe wzmocnienie. Skorzystali z okazji, że do wzięcia był Pascal Siakam i zrobili transfer po drugiego gwiazdora. Dostali doświadczonego All-Stara, który świetnie wkomponował się do drużyny i teraz był MVP Finałów Wschodu.
„Po pozyskaniu Tyrese’a stało się jasne, jaka powinna być nasza tożsamość jako zespołu. Musieliśmy być szybkim zespołem z shootingiem. Wymiana Siakama przeniosła wszystko na inny poziom”. Coach Carlisle
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ayton by ich pogrążył. Zero trójek i ta cała reszta…
Zawsze się zastanawiam w takich momentach, czy gdyby trafił do Pacers, na lepszego trenera, lepszy sztab, inny system itp itd to czy by nie skończyło się zupełnie inaczej, może okazał by się super graczem…
2 picki w top 10 przez 30 lat, wow 😮