Rzutówka: Czekając na Finały

1
fot. NBA Leauge Pass

To wcale nie finał pocieszenia dla drużyn, które przegrały walkę o puchar NBA.

Indianie Pacers w inauguracyjnym turnieju, a ostatnio Oklahomie City Thunder nie udało się wygrać w Las Vegas, ale może te mecze o stawkę na wczesnym etapie sezonu były dobrym przetarciem i przygotowaniem do tego decydującego etapu. Bo teraz to już nie gra o jakiś pucharek, tylko ten najważniejszy, Larry’ego O’Briena. Jeszcze niedawno sukcesem dla obu klubów był sam występ w finale nowego turnieju, a teraz zmierzą się w tym prawdziwym, wielkim finale. W walce o mistrzostwo. Historyczne, bo pierwsze dla swojego miasta.

Klub z Oklahomy teoretycznie ma w swoim dorobku tytuł, ale zdobyty w odległym 1979 roku i to przez zespół nazywający się SuperSonics, którego spuściznę zostawiali w Seattle przy przeprowadzce. Ani w swojej hali nie mają tamtego mistrzowskiego baneru, ani na tyłach swoich koszulek nie mają „mistrzowskiej wszywki”. Jako Thunder istnieją od 2009 roku, to będzie ich drugi występ w wielkim finale i grają o pierwszy tytuł.

W Indianapolis to także będzie drugi finał NBA, choć oni mają o wiele dłuższe tradycje, bo do ligi dołączyli pod koniec lat 70-tych. Wcześniej odnosili sukcesy w ABA i tam trzy razy byli mistrzami.

1) Oklahoma City Thunder są najlepszą drużyną tego sezonu, więc naturalnie są faworytem tego decydującego starcia, natomiast z perspektywy bukmacherów są niemal pewniakiem do tytułu. Przez ostatnie 20 lat, tylko Golden State Warriors w 2018 dawano większe szanse na wygranie finałów.

Ale Indiana Pacers już udowodnili potrafią zaskakiwać. Przecież nikt nie przypuszczał, że w tym sezonie będą grali o mistrzostwo. Spośród wszystkich finalistów na przestrzeni czterech dekad, tylko Miami Heat w 2020 i New Jersey Nets w 2002 przed startem sezonu dawno mniejsze szanse na awans do tego ostatniego etapu playoffów, niż teraz Pacers.

2) Obie drużyny potrzebowały 16 meczów, żeby dotrzeć do tego wielkiego finału.

Thunder po zanotowaniu rekordowo wysokiej różnicy punktów w fazie zasadniczej, teraz dalej dominowali. Średnio byli lepsi od rywali aż o 10.8 punktu. Co prawda w drugiej rundzie stoczyli bardzo wyrównany pojedynek i dopiero w Game 7 zapewnili sobie awans, ale w tym decydującym meczu zrobili blowout. W sumie, w drodze do finałów zanotowali aż cztery 30-punktowe zwycięstwa – najwięcej w historii w trakcie jednych playoffów (choć sami też raz oberwali 40 punktami).

W przypadku Pacers ten wskaźnik plus-minus wyniósł 4.1.

3) Thunder dysponowali najlepszą defensywą w fazie zasadniczej i także w playoffach bronią najlepiej (104.7). Pacers natomiast mogą pochwalić się drugim najefektywniejszym atakiem w playoffach (117.7). Gorszym jedynie od Cleveland Cavaliers, którzy mocno wyśrubowali sobie te cyferki w pierwszej rundzie, zanim przegrali z Pacers.

4) Zanosi się na finały grane w przyjemnym do oglądania, szybkim tempie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.