Kajzerek: Chude lata w Bostonie?

3
fot. NBA League Pass

Dążenie do balansu i równych szans wszystkich drużyn, które komisarz Adam Silver obrał sobie jako jeden z głównych celów swojej kadencji, od kilku lat mają realny wpływ na to, w jaki sposób generalni menadżerowie zarządzają swoim otoczeniem. Potrzeba naprawdę analitycznego umysły, by przygotować drużynę na lata walki z czołówką. Wydaje się, że w obecnej koniunkturze nieuniknionym jest, że w momencie, w którym dotrzesz na sam szczyt, to tylko kwestią czasu jest zderzenie ze ścianą finansowych oczekiwań, która powoduje, że pozbawiony większego wyboru – szukasz sposobu na relatywnie bezbolesną przebudowę. Istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że właśnie w takiej sytuacji znaleźli się Boston Celtics.

Pierwszym sygnałem, który wskazywał na problem z rosnącymi wydatkami, była obrana przez Wyca Grousbecka narracja. Ten zarządza biznesem w imieniu swojej rodziny i będzie to robił jeszcze przez kilka sezonów, aż do pełnego przejęcia Klubu przez Williama Chisholma. Grousbeck już kilka razy narzekał na to, że restrykcje finansowe wynikające z umowy zbiorowej są dla budżetu Celtics zabójcze i rodziny nie stać, by bezwarunkowo tego potwora karmić. Absolutnie nikt z fan-base’u C’s nie może mieć o to do Grousbecków pretensji. We wcześniejszych porozumieniach zbiorowych, kary finansowe za przekroczenie progu podatkowego nie były aż tak dotkliwe. Obecnie, gdy chcesz walczyć o mistrzostwo i rokrocznie przekraczasz progi, płatności z tytułu luxury-tax się pomnażają, co generuje koszta przyprawiające o nudności. 

– Tu nie chodzi o rachunek za podatek od luksusu, tylko o “kary” – mówił Grousbeck. – Nowy układ zbiorowy (CBA) został zaprojektowany przez ligę po to, by powstrzymać zespoły przed szaleństwami. Uznano, że samo uderzanie po kieszeni to za mało, bo kibice mogą powiedzieć: “Znajdźcie kogoś, kto może wydać 500 milionów dolarów rocznie albo ile tam trzeba, jak w angielskiej Premier League…” […] Kary sportowe oznaczają, że teraz jeszcze bardziej liczy się to, by twój generalny menedżer był zarówno genialny, jak i miał szczęście. Bo trzeba się w tym wszystkim umieć poruszać. Nie da się przekraczać drugiego progu podatkowego (second apron) zbyt długo, nikt tego nie zrobi. Przewiduję, że przez najbliższe 40 lat trwania tego CBA, żaden zespół nie utrzyma się w drugim apronie dłużej niż dwa sezony – dodał. 

Siedem lat z siódmym kolejnym mistrzem wydaje się potwierdzać, że plan Silvera działa – liga musi się talentem dzielić i nie może go kumulować w kilku ośrodkach. W Bostonie zaczynają odczuwać tego skutki. Utrzymanie obecnej rotacji oznaczałoby koszta, na jakie Grousbecka w tym momencie nie stać i wydaje się, że nowy właściciel podchodzi do tego tematu podobnie. Oczywiście, któregoś dnia zespół NBA może trafić w ręce kombinatu, który nie będzie miał problemu z tym, by za podatki regularnie płacić więcej, niż za pay-roll. Wtedy jednak liga uruchomi inne mechanizmy, które również zostały w CBA zapisane. Dla zespołów z kategorii “repeater tax”, czyli rokrocznie przekraczających progi, przewidziano zestaw ograniczeń:

  • Braku możliwości zsumowania kilku zawodników w jednej wymianie — mogą oddać tylko jednego gracza w wymianie (plus wybory w drafcie), co ogranicza elastyczność w konstruowaniu większych transakcji.
  • Zespoły nie mogą przyjąć więcej pensji niż oddają — nie mogą przekroczyć stosunku wynagrodzeń, który zazwyczaj pozwala przyjąć więcej niż się oddaje w ramach wymiany.
  • Nie mogą przesyłać pieniędzy w wymianach — nie wolno im dołączać gotówki do transakcji.
  • Nie mogą używać wyjątku mid-level (MLE).
  • Zabronione jest realizowanie wymiany typu sign-and-trade.
  • Nie mogą podpisać gracza z rynku wykupionych kontraktów (buyout market), jeśli zarabiał on wcześniej więcej niż mid-level exception.
  • Nie mogą wymienić swojego wyboru w pierwszej rundzie draftu z siedmioletnim wyprzedzeniem (czyli np. Boston latem 2025 nie może handlować pickiem z 2032 roku).
  • Jeżeli drużyna przekroczy drugi próg podatkowy przez dwa z kolejnych czterech lat (lub trzy z pięciu lat) — jej wybór w drafcie automatycznie spada na koniec pierwszej rundy, bez względu na to, jak wysoko był pierwotnie ustawiony.

Nie ma jeńców – nawet jeśli Cię stać, to masz związane ręce. Na to się jednak zespołu NBA zgodziły podpisując porozumienie, więc jęczenie jest pozbawione sensu. Brutalna prawo dopadło w końcu tych, których finansowa elastyczność pozwalała na większe rozpasanie, niż ekip z mniejszych ośrodków. Grousbeckowie jasno określili swój stosunek do rosnących wydatków. Dopiero okaże się, jak w tej samej rzecze poradzi sobie Chisholm. Jeszcze za mało o nim wiemy, by cokolwiek prognozować. Zgromadził wokół siebie bostońskich inwestorów i filantropów, ale Ci mają zapewnić wyłącznie zabezpieczenie interesu, a nie jego dziką ekspansję w niezbadane rejony podatku od luksusu. Drastyczne ruchy w Bostonie będą miały na celu uporządkowanie biznesowej strony interesu, nawet kosztem jej sportowego oblicza. 

Wyc Grousbeck będzie nadal pełnił funkcję CEO zespołu, nadzorując operacje drużyny do końca sezonu 2027/2028. Zatem to on będzie asygnował wszystkie trudne decyzje Brada Stevensa. W udzielonym niedawno wywiadzie wyraźnie pochwalił Stevensa za wykonaną dotąd pracę. Ten zmaksymalizował szansę Celtics na tytuł, który udało się zdobyć. Jednak mistrzowskie okienko zamyka się dla ekipa z Bean-Town szybciej, niż sobie tego życzyli. Na ten moment naprawdę trudno sobie wyobrazić, by Celtics zeszli poniżej progu podatkowego i zachowali zbliżoną jakość sportową. W przyszłym sezonie Jayson Tatum zarobi 54,1 miliona dolarów, gdy wejdzie w życie jego nowy maksymalny kontrakt. Jaylen Brown otrzyma 53,1 miliona, Jrue Holiday 32,4 miliona, Kristaps Porzingis 30,7 miliona, a Derrick White 28,1 miliona. Nie ma tu miejsca na łatwe cięcia.

Drugi próg podatkowy to taki trochę skitrany za spódnicą mamy hard-cap, który przecież Adam Silver drużynom proponował. Te się na niego nie zgodziły, więc wmanewrował je w mechanizmy znacząco go przypominające. Pierwsza piątka Celtics na kolejny sezon może kosztować klub 188 milionów dolarów. Drugi próg na rozgrywki 2025/26 zatrzyma się na 207,8 milionach dolarów, więc zapas na graczy rezerwowych jest rozpaczliwie mały. Przekroczenie drugiego progu i utrzymanie finansowania na tym poziomie, oznaczałoby konieczność przygotowania budżetu na poziomie 500 MILIONÓW DOLARÓW (pay-roll plus podatek). Zatem przebudowa Celtics to nie sugestia, a rozwiązanie. Jej skutki może załagodzić prognozowana całoroczna absencja Tatuma. Jednym ze scenariuszy jest bowiem “gap year”, którego głównym celem byłoby umyślne wycofanie się z walki o mistrzostwo i stworzenie zupełnie nowej struktury. 

Z dylematu Holiday – White wydaje się, że Celtom bliżej do przehandlowania 35-letniego Jrue. Ma jeszcze trzy lata kontraktu wartego 104 miliony dolarów, zaczynającego się od 32,4 miliona. Jego wartość dla drużyny chcącej rywalizować w czołówce nie ulega wątpliwości. Są zespoły takie jak Orlando, gdzie Holiday pasowałby idealnie. Jednak biorąc pod uwagę jego wiek i wysokość kontraktu, nie będzie to łatwa przeprawa. Celtics mogą być zmuszeni do dołączenia wyboru w drugiej rundzie draftu lub innego wartościowego elementu, aby skłonić inną drużynę do przejęcia tego kontraktu.

Z kolei White, który w przyszłym sezonie będzie miał 31 lat, ma przed sobą jeszcze cztery lata kontraktu wartego 118 milionów dolarów. To BARDZO dobra umowa pod kątem zarządzania ewentualnymi transferami, bowiem White jest w swoim prime-timie i stanie się łakomym kąskiem, jeśli Celtics podejmą decyzję związaną z wykorzystaniem tego “zasobu” jako części dynamicznej przebudowy. Kolejna postać, której przyszłość w Bostonie stoi pod znakiem zapytania to Kristaps Porzingis. Ma schodzący kontrakt wart 30,7 miliona dolarów, ale dla wielu GM-ów może być “kotem w worku”. Łotysz w ostatnim czasie regularnie mierzył się z problemami zdrowotnymi, przez które nie był w stanie optymalnie swojej drużynie pomóc. Sytuacja analogiczna do tej Holidaya – transfer wyłącznie po dokooptowaniu picku w drafcie. 

No i w końcu… Jaylen Brown. 28-letnia gwiazda, która właśnie wkracza w najlepszy okres swojej kariery. Od przyszłego sezonu zaczyna obowiązywać jego pięcioletni kontrakt wart 285,4 miliona dolarów. Chisholm może się złapać za głowę, gdy Grousbeck mu w końcu powie, jak kosztowne będzie utrzymanie go w rotacji obok Tatuma i zbudowanie wokół nich konkurencyjnego zespołu. W kuluarach coraz częściej mówi się o handlowaniu Celtics z Milwaukee Bucks za Giannisa Antetokounmpo. W takiej wymianie do Wisconsin oprócz Browna trafiliby również Derrick White, Jrue Holiday i Kristaps Porzingis. To koniec miesiąca miodowego dla Brada Stevensa. Teraz zaczyna się czas, gdy trudna decyzja będzie gonić kolejną trudnę decyzję. Sprawność byłego head-coacha C’s jako menedżera zostanie dogłębnie przetestowana. 

– Wiem, że pojawi się wiele pytań o to, co dalej — powiedział Stevens podczas konferencji prasowej kończącej sezon. – Ostatecznie wszystko będzie napędzane tym samym, co zawsze nas napędzało, czyli: “Jak najlepiej utrzymać się w gronie zespołów walczących o mistrzostwo?”

3 KOMENTARZE