Boston Celtics nawet bez wracającego do zdrowia Jaysona Tatuma, mają w przyszłym sezonie pozostać drużyną walczącą o mistrzostwo. Taką narrację prowadził prezydent do spraw operacji koszykarskich Brad Stevens w ostatniej rozmowie z mediami podczas konferencji prasowej po zakończeniu rozgrywek. Jednocześnie cały czas unikał jednoznacznej deklaracji w sprawie tego, jak organizacja z Bostonu planuje rozegrać offseason w kontekście planowanych ograniczeń w wydatkach.
Wiem, że pojawia się wiele pytań o to, co dalej. O tym będę mógł powiedzieć więcej w okolicach Draftu, kiedy po rozmowach ze wszystkimi kluczowymi osobami zyskamy lepszy obraz sytuacji. Ostatecznie wszystko sprowadza się do jednego pytania: jak najlepiej utrzymać naszą pozycję wśród zespołów walczących o tytuł?
Nowe CBA i obowiązujące w nim restrykcje były znane od lat. Są związane z nim konkretne kary za przekroczenie określonych progów i wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Trzeba to wszystko dokładnie rozważyć. Naszą sytuację, wszystkie czynniki i dopiero potem podejmować decyzje. Trzeba mieć pełen obraz sezonu i fazy playoff, trochę się z tym po prostu przespać, a potem spotkać się w gronie decyzyjnym i zaplanować kolejne kroki.
Po zdobyciu mistrzostwa przed rokiem kilku graczy Celtics podpisało przedłużenia kontraktów. W związku z tym, w kolejnych rozgrywkach koszty utrzymania składu po raz kolejny znacząco wzrosną. Prognozowana wartość wydatków Celtów na pensję wyniesie ponad 225 milionów dolarów, a dodatkowe kary z tytułu tzw. repeater tax mogą sięgnąć 280 milionów.
Stevens zdaje sobie sprawę z powagi kontuzji Tatuma. Wszyscy w Bostonie wyobrażają sobie kolejny sezon bez swojego najlepszego zawodnika w składzie, ale według Stevensa już w tych playoffach jego zespół pokazał, że może walczyć ze wszystkimi, nawet pomimo kłopotów zdrowotnych. Przywołał tutaj między innymi kontuzję Jaylena Browna, który grał z naderwaną łąkotką, czy problemy z infekcją Kristapsa Porzingisa. Stevens jest przekonany, że nawet pomimo tego, Celtics byli w stanie wyjść z batalii z New York Knicks zwycięsko, ale problemem okazało się po prostu słabe wejście w serię i nie chce zrzucać wszystkiego na kontuzje.
Rzeczywistość jest taka, że przegraliśmy dwa pierwsze mecze i to postawiło nas w trudnej sytuacji. To nie wina jednego zawodnika. To nie wynik złej decyzji czy pecha. Po prostu mieliśmy szansę wygrać dwa domowe spotkania i ją zmarnowaliśmy.