Wake-Up: Knicks ukradli G4, serię? Tatum kontuzjował się na końcu

16
fot.

Seria tyci-usprawnień, ale i generalne wyczekanie, aż Celtics zaczną grać gorzej, zwłaszcza drugi i trzeci gracz jeszcze(!)-Obrońców-Tytułu – wszystko to, wraz z nieustępliwością Jalena Brunsona, dało New York (freaking) Knickerbockers przekonujące na końcu zwycięstwo i prowadzenie 3-1.

Już na samym końcu, w akcji, która praktycznie zamknęła mecz kontuzjował się, po raz drugi w poniedziałek, Jayson Tatum, który nie mógł z powrotem postawić lewej nogi na parkiet.


Tom Thibodeau przeszedł po cienkiej linii do meczu nr 5 i stanu 3-1, nie decydując się przy tym na poważne wstrząsy, a polegając na czwórce swoich najlepszych graczy i kluczowym rezerwowym.

To dziwne miejsce na usprawnienia – prowadzić “2-1”, ale przegrywać w każdym z trzech meczów dwudziestoma? Zaryzykować? Zaczekać? Można było się spodziewać co zrobi, albo, inaczej: czego nie zrobi trener taki jak Thibs.

Bo jeszcze w pierwszej połowie tego meczu nr 4 stawało się to nudne, jak dalej-i-dalej masakrowani byli starterzy Knicks w tej serii – aż minus-29 w 68min. trzech meczów – i jak jedynym usprawnieniem miało być to, by wychodzić z piłką szybciej, żeby zdążyć przed ustawioną obroną. Ale może to nowe, wczorajsze usprawnienie OKC, by w końcówce nie-robić-nic – nie tracić piłki, tylko grać i czekać co się stanie; czekać na błąd, a może też coś złego się stanie drugiej drużynie(!) – może to jakaś nowa dziwaczna religia? Osiem meczów w tym sezonie tego samego, praktycznie bez reakcji Thibodeau, bez żadnych zmian w piątce, i tylko jedno małe usprawnienie w obronie, które przeszło na ten mecz z drugiej połowy ostatniego, przegranego blowoutu.

Celtics zaczęli 9-14 za trzy w pierwszej kwarcie, Derrick White szybko trafił wszystkie swoje trzy pierwsze trójki, ale to już z rezerwowymi na boisku Tatum trafiał z kozła, widząc już więcej switchów. I z czasem Towns czy Robinson zaczęli pojawiać się na nim częściej, tylko że sędziowie gwizdnęli Townsowi dwa faule ofensywne w bang-bang sytuacjach, a w końcu zmiana krycia i faul po niej wysłała go na ławkę na długo przed końcem pierwszej połowy.

Tatum grał znakomicie po obu stronach, Celtics prowadzili dwucyfrowo, a odpowiedź na małe usprawnienie Knicks była bardzo prosta – dodanie trzeciego do zasłony. Tym bardziej trudno więc było traktować to jako przełom. Nie pomagało też Knicks to, że OG Anunoby wydawał się niańczyć kontuzję lewego uda, a D-White swoje 5-16 za trzy z meczu nr 1 obracał do swojej średniej. Nie pomagało też to, że Knicks musieli walczyć niemal cały czas na rzutach kontestowanych przez obronę Joe Mazzulli. I to tak już od października.

Ale w trzeciej kwarcie Brunson zrobił swoje tradycyjne adjustment – włożył kapotę Supermana. Zaczął też więcej używać zasłon bez piłki, zanim zwyczajnie poszedł do post, męcząc i męcząc tam – i męcząc – Derricka White’a, a Knicks, którzy próbowali grać szybciej, skakali też mocno na atakowanej tablicy. A Celtics? Heh. Celtics powiadasz.

Zaczęli być niespokojni – poczekaj na Celtics! Może mają w sobie kolejną czkawką, a może ich najlepszy graczy wywróci się na parkiet tak, że re-kontuzjuje swój nadgarstek w rzucającej ręce? A może KP zacznie wymiotować? Może 38-letni center grał będzie 38 minut? Może Celtics popełnią bardzo nietypowy dla siebie błąd w obronie? Yikes. Może switche Townsa mentalnie zmęczą, jakoś, Celtics? Może wreszcie do gry wróci ta, tylko czekająca na dobrych-Knicks, publiczność w Madison Square Garden?

Porzingis grał tu bardzo słabo, znów z ławki. Spudłował nawet dwa rzuty wolne na pięć minut tego nagle-ciasnego meczu. A bardzo długie minuty Mitchella Robinsona w drugiej połowie zabrały z gry to tradycyjne usprawnienie Celtics – Tatum nie mógł go kryć, bo to nie ten rozmiar. Agresywny pozostał Mikal Bridges – i mnóstwo punktów jeden na jeden zdobytych zostało na najgorszym obrońcy Celtics w piątce, Mr. White. To też nie był przypadek.

Wszystkie te małe rzeczy sprawiły, że Knicks grali swój najlepszy, najważniejszy mecz w tym sezonie i już na końcu, kiedy wszystko było rozstrzygnięte, Jayson Tatum runął na parkiet, długo nie mógł się podnieść, chyba zapłakał, i było po wszystkim.

I to może być już po wszystkim.

Timberwolves @ Warriors 115:105 (3-1) Randle 31, Edwards 30 – Kuminga 23
Celtics @ Knicks 113:121 (1-3) Tatum 42/8z – Brunson 39/5/12

Celtics prowadzili jedenastoma do przerwy, ale wtedy Jalen Brunson postanowił uratować sezon Knicks: w trzeciej kwarcie rzucił 18 ze swoich 39 punktów, w całym meczu miał też 12 asyst bez straty. Jest MVP tych playoffów.

25 minut, +6? Wiadomo.

Mitchell Robinson jest +35 w tej serii. Nie grał w ani jednym meczu sezonu regularnego. Tym razem nie był hakowany, zebrał osiem piłek – jest prawdopodobnie jeszcze gorszym ofensywnie graczem niż Gobert, ale zebrał pięć piłek w ataku i jego defensywny atletyzm jest kłopotem dla Celtics, czymś na co, po meczach z Knicks w sezonie regularnym, nie byli przygotowani. To nie wygląda najpiękniej, kiedy Thibodeau używa też ustawienia Towns-Robinson, ale jest skuteczne, bo gdy Robinson jest na boisku, Tatum nie może go kryć, co zmienia (mocno) podstawowy preset obrony Celtics.

Bridges rzucił 23 punkty, 23 dodał Towns, a 20 rzucił Anunoby.

Dla Celtics brylował oczywiście Tatum, który rzucił 42 na 16-28, w tym 7-16 za trzy, miał 8 zbiórek, 4 asysty, 4 przechwyty, 2 bloki. White rzucił 23, ale tyle też oddał w obronie – brał też udział w kilku nietypowych błędach w obronie drużynowej.

W kluczowych momentach czwartej kwarty Celtics zapomnieli jednak o pickach niski-niski, akcjach, które wygrywały im w tym sezonie tyle meczów w sezonie regularnym. Może na to też liczyli Knicks – że Celtics o nich zapomną. Brunson mógł być dużo mocniej atakowany, ale znowu C’s zabrakło konsekwencji.

Jaylen Brown rzucił 20 walcząc z pięcioma faulami i pewnie-kolanem. Porzingis grał już 24 minut, ale: 2-6 z gry, 3-6 z linii. Jakby kosmici zabrali mu talent, ale nie oddali go też Luke’owi Kornetowi, który grał już siedem minut. Czy Alowi Horfordowi, który grał 38: 5 punktów, 4 faule, 5 zbiórek.

Nadzieja dla Celtics, że to był jednak tylko Wheel-Chair 2.0.

Że nic takiego wielkiego się nie stało i Tatum zwyczajnie przestraszył się, że do czegoś doszło.

Sama kontuzja nie wyglądała tak groźnie. 27-latkom w takich sytuacjach nie pękają Achillesy:

Oby wszystko było dobrze.

Tymczasem: Da Knicks! Którzy przegrywali w 163 z 196 minut w tej serii, ale prowadzą 3-1:

2) Jeszcze kończy się niestety nierówny, czwarty mecz serii Warriors z Minnesotą, dominowany w San Francisco przez Wolves od trzeciej kwarty, wygranej aż 39-17. Warriors rzucili na szalę wszystko co mieli, ale bez Stepha to za mało.

Trzecia kwarta Wolves zaczęła się już pod koniec drugiej:

Dalej poszło sprawnie:

Wolves prowadzili po trzech kwartach już 97-77 i dowieźli do końca, bez przeszkód 117:110.

Julius Randle 19 ze swoich 31 punktów rzucił w pierwszej połowie, Anthony Edwards wreszcie trafiał za trzy, 6-11, i dodał 30 punktów.

Wolves trafili 16 z 34 trójek, wyciszając starterów Warriors, dla których najwięcej rzucili Jimmy Butler i Draymond Green – tylko po 14 punktów. Jackson-Davis pozostał w piątce, ale z nim na boisku Warriors byli minus-18 w 19 minut. Jonathan Kuminga rzucił 23 z ławki, 11-12 z linii.

Wydaje się więc, że Wolves zdążą, chyba że Stephowi cudem uda się wrócić na mecz nr 5.

3) Tymczasem Dallas Mavericks, mając na to 1.8% szans, wygrali nr 1 draftu. Ale loterię wygrał też oczywiście Daryl Morey, który nie tylko nie wypadł z zastrzeżonej-szóstki, ale zgarnął #3.

Utah i Charlotte słusznie(!) zlecieli za tankowanie, Wizards mieli klasycznie pecha.

Kolejność:

Dallas
San Antonio
Philadelphia

Charlotte
Utah
Washington
New Orleans
Brooklyn
Toronto
Houston

Portland
Chicago
Atlanta
San Antonio

Rozstrzygnięcie loterii:

Mr.:

Poprzedni artykułMavericks wygrali loterię! Oddali Lukę, dostaną Flagga
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (1406): Czy jest w nim czarny Cody Zeller?

16 KOMENTARZE

  1. Damn, wszędzie dziś czytam o zerwanym achillesie Tatuma. Może to nie mój najbardziej ulubiony gracz, ale byłoby mi go naprawdę szkoda, gdyby to się potwierdziło. Szybko zamknęło się okienko dla Celtics, niestety.

    14
  2. Ładne wyniki. Jeżeli Warriors odpadną to będzie to sprawiedliwa kara dla Butlera za pajacowanie w celu wymuszenia wymiany. I dla Greena – za całokształt.

    Boston – niby drużyna z pierścieniem i doświadczeniem, a przegrywają tę serię jak nowicjusze.

    10
    • xD Druga runda playoffs dla drużyny (bez Stepha), która większość roku spędziła na 9 i 10 miejscu to faktycznie potężna kara. Poza tym naprawdę nie wiem co więcej miał zrobić Butler w Miami. Doprowadził dwa razy skład węgla i papy do finału i takie są fakty.

      Szkoda Tatuma ale Boston jeszcze powalczy.

      23
    • podobne odczucia – na poziomie organizacji szkoda C’s i Złotych Chłopców. Na poziomie indywidualnym, ewentualny wpierdol dla bandyty i baleriny to miód na moje serduszko.

      No i hej – NBA potrzebuje Knicks, hype na basket odrazu wraca jak NY graja dobrze!

      11
    • No z tym Bostonem to trzeba uważać do końca
      Dopóki oddycha, jeszcze może ugryźć

      Btw
      Każda epoka miała swojego wielkiego Juliusza
      Był Cezar, potem Słowacki, teraz mamy Randla

      Go Wolves Go!
      Trzeba dokończyć Golden Boysów

      26
  3. Po pierwszych 3 trójkach White’a myślałem ze będzie blowout. A tu proszę. Bridges zdobywal super ważne punkty na początku 4 kwarty gdy Brunson odpoczywał. Generalnie starterzy Knicks zrobili swoje.

    Kontuzja Tatuma oznacza, ze:
    1) znowu nie będzie obrony tytulu.
    2) OKC mają autostradę do mistrzostwa.
    3) uklad sil w lidze istotnie sie zmieni. Boston będzie sie przegrupowywać (Porzingis, moze Jrue) a tym samym liga traci głównego faworyta i znow staje sie szeroko otwarta.

    4
    • Z tą autostradą to chyba trochę przesada. Na razie jest 2-2 z Denver i nawet jeśli to wygrają, to następna seria prawdopodobnie z Minnesotą, która im wyjątkowo nie siedzi.

      A liga była i bez kontuzji Tatuma otwarta, Boston byłby mocny, ale to skład w który dużą rolę odgrywają starzy i/lub podatni na kontuzje zawodnicy. Żeby było jasne, przed sezonem i w trakcie też ich uważałem za faworytów do mistrzostwa, ale dalekie to było od pewności jaką można było czuć odnośnie Warriors z Currym i Durantem czy Miami z LeBronem.

      12
  4. Jeśli Tatum zerwał achillesa, ma następny sezon z głowy. Jeśli go nawet naderwał, to tak czy inaczej ma z głowy te playoffy. Ta kontuzja nie wyglądała dobrze. Na początku myślałem, że to jakaś podkręcona kostka w wyniku kontaktu z graczem Knicks, ale w powtórce widać wyraźnie, że Tatum pada już w momencie jak rusza do piłki. Achilles poszedł w jakimś stopniu na bank. Jeśli wypadnie na cały następny sezon, to co zrobią Celtics, ze swoim upchanym na maksa salary i w zasadzie bez połowy swojego trzonu zespołu? Sam Brown nie utrzyma ich na tym poziomie co w tym sezonie, nie ma szans.

    4
    • Jeśli Tatum zerwał Achillesa, to może być ostatni wspólny mecz JT i JB w Celtics. Jest nowy właściciel, będzie ciął koszty, pierwsi do wylotu są KP i Jrue, ale Stevens może też spróbować wymienić Browna jeśli będzie na stole dobre oferta. Takie mam przeczucie.

      4
  5. Knicks zajechani przez Thibsa znowu się posypią, będą kończyć sezon we trzech. I Indiana w finale. Jeszcze jak jakimś cudem doczłapie tam Minnesota, to będziemy mieli najmniejszą oglądalność w historii historii.
    Ale raczej mistrza z Oklahomy. Durant nie dał rady, Westbrook nie dał rady. Nieśmiały Dzidziuś Aleksander da radę.

    7