
Kontuzje niestety psują nam te playoffy.
Kontuzja Stephena Curry’ego kompletnie zniszczyła bardzo ciekawie zapowiadającą się serię, która teraz najprawdopodobniej zakończy się zanim lider Golden State Warriors zdąży się wyleczyć.
Tymczasem na Wschodzie kontuzje gwiazdorów mogą okazać się gwoździami do trumny najlepszych drużyn. Choć trzeba podkreślić, że New York Knicks przejęli mecz zanim Jayson Tatum upadł na parkiet, a Indiana Pacers robili tak duży blowout, że Donovan Mitchell nie miał nawet po co sprawdzać swojej kostki po przerwie. W obu parach mamy zaskakujące 3-1 dla drużyn skazywanych na porażkę, którym teraz problemy zdrowotne rywali mogą pomóc przypieczętować awans.
W całej historii 13 zespołom udało się wrócić z 1-3, ale nikt nie zrobił tego od czasu comebacków Denver Nuggets w 2020, a jeśli weźmiemy pod uwagę normalne warunki i grę na wyjazdach, a nie występy bez publiczności w bańce, ostatnimi, którzy wyrwali taką serię byli Cleveland Cavaliers w pamiętnym finale dziewięć lat temu.
Niezwykle trudno odrobić taką stratę, więc bez Tatuma i Mitchella to będzie właściwie niemożliwe.
Póki co, pozostaje trzymać kciuki za Tatuma, żeby to jednak nie było nic bardzo poważnego.
Mitchell na szczęście nic sobie nie uszkodził, ale rezonans wykazał pogorszenie wcześniejszego urazu lewej kostki i jego występ jest dzisiaj pod znakiem zapytania. Ostateczna decyzja zapadnie dopiero tuż przed meczem.
Indiana @ Cleveland (3-1) 1:00
Denver @ Oklahoma City (2-2) 3:30
1) Indiana Pacers mogą jako pierwsi zameldować się w finale konferencji.
Już tylko jedna wygrana dzieli ich od drugiego z rzędu Finału Wschodu. Oczywiście, znowu pomagają im kontuzje. Rok temu nie musieli mierzyć się z Giannisem Antetokounmpo, potem New York Knicks zaczęli się sypać w trakcie rywalizacji, natomiast teraz Milwaukee Bucks stracili Damiana Lillarda, a Cavaliers rozpoczęli serię bez Dariusa Garlanda, do którego na jeden mecz dołączyli też Evan Mobley i De’Andre Hunter.
Ale ta trójka graczy wróciła na Game 3 i mogło się wydawać, że Cavs przejmują momentum, wracając do swojej dominacji z sezonu zasadniczego. Pacers po tym jak oberwali przed własną publicznością, odpowiedzieli jednak w fenomenalnym stylu. Byli przygotowani i wyszli na Game 4 z ogromna energią. Znaleźli sposób na 3-2 strefę, która tak ich poprzednio spowolniała i rozpoczęli mecz od pięciu celnych rzutów. Narzucili swój styl gry, rozkręcili atak, a swoją intensywnością i fizycznością wymuszali kolejne błędy rywali. W pierwszej połowie goście popełnili aż 14 strat przy tylko 8 celnych rzutach z gry. Do przerwy było już po wszystkim.
Kontuzje pomagają, ale Pacers nie dostają wygranych w prezencie, ogrywają rywali.
W Game 4 zniszczyli będących w pełnym składzie Cavs, których starterzy byli aż minus-24 w dziewięć minut.
2) To ciągle ci sami, dobrze znani playoffowi Cavaliers?
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.