Wake-Up: Thunder uspokajają Jokicia. Dobranoc Cleveland?

15
fot.

To miejsce, w którym się znajdujemy, czyli mecze 3-4 w drugiej rundzie playoffów, to co któryś rok potrafi być niezłe bagno.

Z którego później wychodzimy.

Fajerwerki mamy tylko w jednej z czterech serii, ale ona, po kolejnej kontuzji w Cavaliers, wydaje się szybko zmierzać ku końcowi.


Najzabawniejszą rzeczą w pierwszej kwarcie wieczornego meczu – nie, nie było nic zabawnego w 25 punktach rzuconych w niedzielę wieczór przez Nuggets i Thunder. Albo, okej: została trafiona tylko jedna trójka i akurat trafił ją pudłujący w tej serii Luguentz Dort, którego parabola rzutu przypomina jakieś przestarzałe użycie broni w walkach wojennych sprzed czterdziestu lat.

Ale OKC Thunder lepiej reagowali na splity zasłon bez piłki, na ścięcia Christiana Brauna, kontestowali-w-miarę rzuty w rogach, przez kilka akcji wrzucili Caruso na okładanego w tej serii Nikolę Jokicia, zbierali lepiej po wszystkich tych pudłach Nuggets, Cason Wallace wszedł od razu z presją na piłce, a po drugiej stronie Shai Gilgeous-Alexander, grający praktycznie rozgrywającego w drużynie bez rozgrywającego, zaczął szybciej szukać okazji, żeby dojść do swoich klepek. To było usprawnienie, które na ten mecz zrobił. Ale mimo tego wszystkiego, Thunder cały czas faulowali zbyt dużo, zwłaszcza rozpychając się pod deską gospodarzy, których ogromnym kłopotom pomagało to, że byli w bonusie i rzucali rzuty wolne.

Przez zdecydowaną większość tego wczorajszego pieszczoszka Nuggets zdecydowali się rzucać, tak jak Jokić rzucał w meczu nr 3. Jokić, zresztą, swoje pierwsze punkty zdobył dopiero w połowie drugiej kwarty. Okej – najzabawniejszą rzeczą było to, że to Russell Westbrook trafił dla Nuggets pierwszą trójkę.

Z czasem, rzuty wreszcie zaczęły wpadać.

Ten mecz potrzebował trochę dojrzeć na wolnym ogniu. Potencjał miał wielki. Nuggets grają bowiem sobie te małe mecze w meczach już od siedmiu lat. Nigdy nie są w pośpiechu. W kwadrans obrócili mecz nr 4 o 23 punkty, z piętnastu punktów straty, i wyglądało na to, że pojadą do Oklahomy z dosyć przekonującym 3-1. Nuggets nie tracą posiadań na głupoty, zawsze pracują zagrywkami, a jeżeli nie, to mają praktycznie pięć-sześć różnych małych pick-n-roll gierek w oparciu o trójkę swoich najlepszych graczy: Jokić, Murray, Gordon. Pomaga, że jeden z nich jest kozłującym centrem i może sobie zdjąć z siebie w pick-n-rollu niewygodnego centra. Pomaga to, że Aaron Gordon stał się shooterem po koźle i chyba jest najlepszym role-playerem całych tych playoffów. W drugiej połowie tego meczu Nuggets używali też jeszcze więcej strefy niż wcześniej w tej serii; zwykłego 2-1-2 oprócz zonowania samego Shaia, gdy ten kozłuje u góry.

Ale tym razem zostali w tej obronie strefowej zbyt długo – pamiętasz, gdy Jokić okrzykiwał Adelmana za strefę kilka meczów temu? – i w czwartej kwarcie wrócili się do pudłowania trójki za trójką. Gdy na dwie minuty przed końcem wreszcie powrócili do każdy swego, Shai szybko poprosił o zasłonę i zaatakował góra-dół, minął zły feetwork w obronie Jokicia i wjechał do obręczy. Było 88-81. Minutę później, po trzech błędach Shaia – dwóch niecelnych trójkach i wkozłowaniu sobie w nogę – lider Thunder praktycznie wygrał ten mecz kozłując przez 22 sekundy i nie robiąc w tym czasie nic.

Może właśnie to “nic” było tym, co wygrało ten mecz; mecz, do którego za dwadzieścia lat nikt nie będzie wracał.

Thunder @ Nuggets 92:87 (2-2) Shai G. 25/6/6 – Jokić 27/13z
Cavaliers @ Pacers 109:129 (1-3) Garland 21 – Turner 20/7z

35 punktów ławki Thunder, głównie przez trzy pierwsze kwarty, ale i na początku czwartej. Dalej w czwartej Gilgeous-Alexander rzucił dziewięć ze swoich 25 punktów. Pierwszą kwartę Thunder wygrali całe 17 do 8.

Nuggets prowadzili w czwartej kwarcie już ośmioma, zanim Thunder trafili trzy trójki i wrócili serią 11-0. Dwie z tych trójek trafił drugi najlepszy gracz OKC na boisku Mr. Cason Wallace; trzecią trafił Aaron Wiggins, tak rozochocony, że zaraz po tym oddał heat-checka. O, to mógł być najzabawniejszy moment w tym chorym, fizycznym meczu, w którym spudłowano 65 z 86 trójek.

Jokić rzucił 27 punktów, miał 13 zbiórek, ale po czterech meczach ma 22 asysty i 23 straty i już dawno nikt nie robił w NBA na nim takiej roboty jak Isaiah Hartenstein.

To, że Chet Holmgren kontroluje tył, też robi swoje – OKC ma tu naturalnie to, co inne teamy próbowały robić usprawnieniami. To jednak przede wszystkim umiejętność Hartensteina, by ustać pierwszy kozioł w post Jokicia. Wyraźnie też przygotowuje się do tych meczów i skautuje co Jok lubi robić. To mogą być najgorsze cztery pierwsze mecze Jokicia w playoffowej serii od lat. Nie mamy tu do czynienia ze szczególnie dużą ilością podwojeń jako takich, bo oczywiście są one bardzo ryzykowne. To przypomina 90’s – jeden na jeden w post. Thunder jednak w dobrym momencie dochodzą, także i na dole, gdzie tak dobrze myszkują Wallace, Caruso, Dort, ale też i Shai. To, że Hartensteina zmienia taki fizol jak Jaylin Williams, nie przeszkadza.

I mimo tego Nuggets powinni byli wygrać ten mecz, bo Jalen Williams poszedł w 2-13, Holmgren w 4-10, Dort w 2-10 – Thunder mają bowiem za mało kombinacyjnej gry, nie mogą się przesiąść nagle do dwójkowej gry Shai-Holmgren, czy czegoś takiego; brakuje też im doświadczenia, bo tu dodatkowo sami zabrali sobie z meczu picknroll Williams-Hartenstein.

Thunder popełnili 26 fauli, Nuggets byli na linii 36 razy, ale trafili 31% rzutów i 24% za trzy.

Sędziowie gwizdali ten mecz średnio, gorzej niż dwa poprzednie, więc to też nie pomagało, że raz nie gwizdali ostrego kontaktu, a raz gwizdali pieszczoty.

Mamy serię?

Z takich brzydactw potrafiły wyrosnąć wielkie mecze nr 5, 6 i 7.

Tu było tylko 36-40 godzin różnicy między meczami nr 3 i 4.

#VOLUME

David Adelman mówił też po meczu, że może zacznie grać więcej niż ósemką graczy. Wiemy co to może dla Nuggets oznaczać.

Aaron Gordon gra rezerwowego centra, Watson i Westbrook wchodzą z ławki – rozszerzenie tej rotacji może być dla Nuggets groźne. To ósemka, która spokojnie może jeszcze tę serię wygrać. Jokić musi zacząć regularnie trafiać za trzy, bo bliżej obręczy jest coraz ciężej.

1) Gdy oglądasz te cztery półfinały, to seria Cavaliers-Pacers wygląda jak inny, weselszy i szczęśliwszy świat.

W tym Klasyku Midwest mamy tempo, mamy dobry shooting. Mamy może nieco mniej konsekwencji w dwójkowych akcjach, ale startujący lineup Cavaliers wrócił wreszcie na mecz nr 3 i przetarł Indianapolis +24 w 17 minut.

Tym razem Pacers, Aaron Nesmith, wyszli z presją na kozłującym Garlandzie. Mieli więcej energii, bili się na deskach i prowadzili 22-10 po kolejnych trójkach Turnera i Toppina. Zaraz Mathurin uderzył Huntera w klatkę piersiową zamkniętą pięścią i wyleciał z boiska.

Ale Pacers żyli tym meczem, dopingowani przez swoją publiczność.

Gdy Thomas Bryant trafił za trzy z rogu, było wiadomo, że coś jest na rzeczy. Cavaliers tracili piłki, nie bronili dobrze, przez co nie potrafili ustabilizować swojej lekko-up-tempo gry. Nagle Pacers prowadzili już różnicą 21 punktów i wszystko siedziało Pascalowi Siakamowi i jego kolegom. Zwłaszcza Siakam był świetny i nagle już zrobiło się 48-23, gdy Haliburton na początku drugiej kwarty siedział na ławce. Gdy wrócili starterzy było już 60-32. Co to był za zupełnie inny mecz, niż ten poprzedni.

To był ciastkomarsz. Klasyczny, dawno niewidziany ciastkomarsz. Prowadzenie zwyczajnie rosło. 75-37. Cavaliers nie mogli zrobić nic tym nagle-gorącym-za-trzy Pacers. A gdy Aaron Nesmith tuż przed końcem pierwszej połowy przekozłował parkiet i wszedł sobie w fadeawaya, było już 80-39, dobranoc Cleveland.

Dobranoc Cleveland?

60% z gry, 12-18 za trzy, 25 asyst. Plus +41 do przerwy wyrównało rekord z meczu nr 2 Cavaliers i Celtics w ECF 2017.

Cavaliers popełnili 22 straty, a druga połowa została rozegrana. Choć już bez Donovana Mitchella, który kontuzjował lewą kostkę w pierwszej połowie i jeszcze sobie dobił ją na rozgrzewce przed drugą. 129:109 Pacers.

Siakam rzucił 21 punktów, Turner i Toppin po 20. Haliburton rzucił 11 i miał pięć asyst, machał ręcznikiem jak reszta trybun.

Kenny:

“Complete domination by them,”

Let’s go with Pacers:

Wyjdźmy klasycznie:

Poprzedni artykułPat Riley nie planuje rozstania z koszykówką
Następny artykułRzutówka: Celtics przejęli momentum? Warriors walczą o swój sezon. Loteria Flagga

15 KOMENTARZE

  1. Oglądałem mecz i strasznie gwizdki dostawał SGA – 3 raz gwizdek dostał jak dotknął przeciwnika klatki i jeszcze dodatkowo rzucał się na niego 🤪 śmiesznie to wyglądało. Ale jak się rozpychał łokciem to tego nie gwizdaja – ale to może być tylko niech już jak zostawiają ostrzejszą grę to cały czas :)

    14
    • Tak, do tego nie gwizdnęli mu flagranta na dunkującym Braunie, z kolei pierwsze 3 faule Jokera były bardzo kontrowersyjne. Wg mnie poza spidłowanymi wolnymi w końcówce, to ewidentnie sędziowie byli historią tego meczu. Dort i obrona OKC trzyma obie ręce na graczach ataku Denver, popycha i nigdy nie ma gwizdka, a jakiś drobny kontakt i to wchodzącego klatą w obrońcę Shaia i gwizdek jest za każdym razem. Shame.

      17
        • W drugą stronę działa to tak samo dla Jokica, sytuacja w 4 kwarcie gdzie wypycha łapą bezczelnie za boisko Caruso. Ten wraca i chce walczyć z nim i dwa razy lżej odpycha Joka, który przyflopował przy rzucie i od razu dostał gwizdek. Czysta komedia – nierówne traktowanie obu stron i pozwalanie Jokerowi na więcej.

          5
          • Zgoda, ale to była jedyna sytuacja na korzyść Denver ewidentna, dla OKC było takich mnóstwo, a tego flagranta Shaia nawet nie sprawdzali na powtórkach czy był… błędy sędziów są zawsze, ale tu aż kuły w oczy.

            6
  2. Oglądający NBA:
    Boston to najbardziej rozczarowująca drużyna w tegorocznych playoffach

    Cavs:
    Poczymajnie nam piwo

    btw
    Welu obsranych komentatorów powtarza, że to najlepsze playoffs ever
    Naprawdę nie jest źle, ale BEZ PRZESADY

    15
  3. OKC wygrali ten mecz rezerwowi. W 3 kwarcie wyglądali na zagubionych ale poszły trójki Wallace’a i Wigginsa i wrócili do meczu. Razem z Caruso zrobili roznice. Wallace byl wczoraj swietny, jeśli pojdzie do innego zespołu to zrobi progres jak Dyson Daniels.

    Niby OKC znow ma kontrole nad seria ale przypominam ze w zeszłym roku było tak samo. Wygrali z Mavs mecz na wyjeździe na 2:2, wydawało sie ze to mają, a skonczylo się 2:4.

    Denver nadal moze to wziąć, dzisiejszy mecz był do wygrania. Ale potrzebuje heroicznych występow Jokicia (typu 40-20) bo po prostu brakuje punktów. Ale obrona OKC z dwom wysokimi w zasadzie odcięła Jokicia od łatwych punktów w post (Hartenstein stoi na nogach, Chet czeka z pomocy z blokiem). Plus dochodzi zmęczenie, bo mecze są co 2 dni a dopiero skonczyli serie z Clippers. Moze być ciężko.

    10
    • Pod koniec trzeciej kwarty, może to była 8 minuta, po rzucie Murraya kiedy Thunder wzieli czas, byłem przekonany, że momentum meczu jest wyraźnie po stronie Nuggets i od tej pory ich przewaga punktowa będzie już tylko rosła, a przynajmniej będzie bezpieczna
      Ale tak się nie stało, OKC nie poddali się presji i przezwyciężyli ten kryzys

      To jest jednak klasowa drużyna, może jeszcze jej brakuje roku czy dwóch żeby na serio powalczyć o tytuł ale są naprawdę dobrzy po obu stronach parkietu

      Ta seria to będzie 7 meczowy thriller z niedającym się przewidzieć zakończeniem

      15