
Przy jednym punkcie przewagi Stephen Curry spudłował floater, który zwykł trafiać, ale Alperen Sengun w odpowiedzi z kolei nie trafił swojego półhaka i na 4 sek. przed końcem meczu nr 4 Jimmy Butler wzbił się całkiem-wysoko w górę, zebrał piłkę, został w mig sfaulowany i dwoma wolnymi dał Golden State Warriors trzy punkty przewagi. Houston Rockets nie mieli już timeoutu i Fred VanVleet nie trafił pod dużą presją za trzy.
Tak skończył się najlepszy mecz tej serii, mecz, w którym Steven Adams nagle grał aż 26 minut, ale Steve Kerr nie pozwolił mu na więcej.
Kerr przegrał tylko jedną z ośmiu serii, w których prowadził 2-1. Do tego zwyczajnie wydaje się, że Warriors nigdy jeszcze nie przegrali meczu, który Draymond Green otwierał dwiema trójkami przed ławką rywala. Ale Ime Udoka nie przegrał wcześniej obu serii, w których przegrywał 1-2. Ktoś tu więc musiał ustąpić – tę jedną serią, którą Kerr przegrał, były oczywiście Finały 2016. Na czwarty mecz pierwszej rundy playoffów Rockets-Warriors wrócił Jimmy Butler. Zwycięzca zmierzy się prawdopodobnie z Minnesotą echm “Prawdopodobnie” Timberwolves.
Spoufałość rodzi pogardę? Ale zwarcia Draymonda z Dillonem Brooksem przypominały bardziej odgrywaną sztukę, zwłaszcza, że mecz nr 4 sędziował Bill Kennedy, który próbował się nie śmiać, bo dobrze wiedział, co chcą osiągnąć jeden i drugi. Draymond był za to szczególnie dumny z Tariego Easona, który go lekceważy i wydaje się wygrywać z nim mentalnie. Tak jakby Eason miał znajomych, którzy mają znajomych, którzy powiedzieli swoim znajomym, żeby ci znajomi przekazali znajomym znajomych Draymonda, żeby ten – najłagodniej mówiąc – się zamknął.
Mecz nr 4 był lepszy niż można było oczekiwać. Fred VanVleet lubi te kosze w Chase Center i pierwsza połowa nie była grana w klatce, tak jak grana była pierwsza połowa trzeciego meczu. Jedyną rzeczą, której tutaj tylko brakowało były dobre koszulki. Mix był okropny. Na parkiecie Warriors narysowane były jaskrawo czerwone linie, Rockets grali w swoich białych strojach i mecz wyglądał jakby grany był w Houston. Tak Rockets się zresztą czuli, bo po słabym starcie zachodzili Warriors pod skórę i schodzili do szatni czując się znów jak Rockets, czyli mając 17 punktów po ośmiu wymuszonych stratach, w tym aż po pięciu w dwóch ostatnich minutach pierwszej połowy.
Druga połowa rozpoczęła się usprawnieniem Steve’a Kerra. Umieścił Brandina Podziemskiego w okolicy linii rzutów wolnych. Wstawił gracza w konkretną przestrzeń, żeby odciąć piłki grane do Alperena Senguna, który lubi tam po nie wychodzić. Te małe strefy były kluczowe w serii 18-1 na starcie trzeciej kwarty. Już pierwszą kwartę nowy lineup Warriors – Curry, Hield, Podziemski, Butler, Green – rozpoczął nie gorzej, 16-4.
Natomiast usprawnieniem Udoki, w pierwszej i jeszcze bardziej w drugiej połowie, był powrót do gry duetem Sengun-Adams i próba zdominowania Warriors fizycznie, gra praktycznie strefą i próba zebrania każdej piłki z tablicy. Udoka mógł na coś takiego się zdecydować, bo Warriors z Butlerem grają prostszą wersję swojej ofensywy, niż to co widzieliśmy w drugiej połowie meczu nr 3. Bardzo rzadko możemy oglądać dwa teamy NBA, które grają na przeciw siebie zonami, tak nie respektując rzutów tylu ludzi grających: Adams, Sengun, Thompson, Green, Payton.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Miami Cold
#FreezeCulture
#WinterIsComing
Dzień dobry @michcio
Założyłem się po pijaku z kumplem, że wejdą do finału. Od rana mi wrzuca hajlajty z Butlerem.
Maybe next year…
Jedyny ratunek w Giannisie
Czas na ostatni wielki trade Brylantynowego!
Mało rzeczy tak cieszy w koszykówce jak literka L przy nazwie Houston Rockets z rana.
Draymond jest top 5 obrońcą All-Time (zwłaszcza obwodowym) i żaden jego wybryk tego nie przykryje. Kto tego nie widzi, nie rozumie koszykówki.
Odnośnie Houston już tak całkiem serio – fajnie widzieć jakąś nienawiść między dwoma klubami, nawet jeśli jest naznaczona Brooksem. Za dużo jest tego całego poklepywania po pleckach. Ja chcę widzieć jak młodzi chcą skopać tyłek starym a starzy udowodnić swoją klasę i to dostaje.
A z Senguna będą jeszcze ludzie.
No akurat tego pacana Brooksa nie da się oglądać. Jakbyś zmienił na inny przykład to bym się zgodził.
To nawet nie jest wpierdol od Cavs. To jest morderstrwo w bialy dzien. Z drugiej strony kropka nad i po co dalej ogladac takie druzyny.
Rockets fajna druzyna. Fajny sezon, ale playoofy rzadza sie doswiadczeniem. Nie takie numery na mistrzow NBA. 🤷🏻♂️ Wolalbym ogladac LeBron x Curyy niz tych rzadzikow z Minnesoty, no ale coz CHOKE Lakers.
Smutna noc dla kibiców Heat.Żenada,degrengolada na swoim parkiecie i pożegnanie sezonu,a na dokładkę kilka godzin później wywiady z uśmiechniętym,zwycięskim Jimmym z San Francisco.Ehh.Były podśmiechujki z tekstów Draymonda,który w lutym gadał coś o mistrzostwie Warriors.Wydawało się wtedy że to jego zwidy po maku,dziś nie wygląda już tak groteskowo.Warriors 2025 gdzie w wygranym meczu PO najwięcej rzutów oddają Podziemski/Hield.
Coś tu chyba szczekałem w trakcie sezonu, żeby się nie podniecać Amenem Thompsonem dopóki się nie nauczy prosto rzucać. No to odszczekuję ;) Koleś nawet bez rzutu jest kozacki. Dziś kilka wjazdów na kosz przytkało z wrażenia.
Warriors miłe zaskoczenie bo naprawdę przyjemnie ogląda się ich grę. Jedynie oni mają jakieś małe szanse na nawiązanie rywalizacji z OKC. Chociaż moim zdaniem Thunder wygrywają zachód easy.
Na wschodzie za to z zaciekawieniem patrzę na New York i się zastanawiam czy są w stanie zaskoczyć. NYK, Cavs i Celtics – finały konferencji na wschodzie mogą być ciekawe.
Szkoda Houston – ciekawsza drużyna, ale robią takie błędy mentalne, że ręce opadają, ten faul Brooksa na Butlerze, bieganie do non-shooterów, ale dobre usprawnienie, aby po 5 faulu Greena od razu wpuścić Adamsa.
Nie rozumiem też czemu ściągać Adamsa jak zaczęli go hakować – jebać to, niech rzuca, ma chyba 46% w sezonie, liczyłbym, że 1 na 2 trafi, ale trzymać Easona, Thompsona i Jabariego Smitha Juniora i atakować deskę do zajebania. Houston i tak czkająca ofensywa, a ważne żeby zamęczyć Warriors fizycznie.
Nie wiem jak może płazem udawać się Kerrowi grać czasem trójką non-shooterów, Green, Butler i Payton Jr, spoko niech sobie podają, ale biegasz za shooterami i zostawiasz Adamsa pod koszem.
Ciężko będzie mieć lepszy mecz od Van Vleeta, a Curry już się nie pozwoli tak zamknąć, niesamowity jest ten Podziemski, bez niego nie byłoby w ogóle o czym gadać w tej serii.
Będa z tego Houston ludzie, ale trzeba wyjąć Duranta/Bookera z Suns jako closerów i będzie Meksyk w przyszłym sezonie.
Ja nie kupuje tego całego KD do Houston. Houston potrzebuje pierwszej opcji na play-offy. Kiedy Durant był ostatnio takim graczem? W 2021?