
Zerwane ścięgno Achillesa. Potwierdziło się najgorsze.
W przypadku Damiana Lillard to jeszcze bardziej druzgoczące, bo jest właściwie jak wyrok koszykarskiej śmierci. To jedna z najgorszych kontuzji, po której najtrudniej wrócić, a mówimy tu o prawie 35-letnim zawodniku. W dodatku guardzie, który na boisku musi rekompensować swoje tylko 188 centymetrów wzrostu.
Lillard pewnie wróci i będziemy mu kibicować, trzymać kciuki, żeby się udało, ale to już na pewno nie będzie ten gwiazdor, który przez lata zachwycał swoją grą. Zresztą już od przeprowadzki do Milwaukee nie był tym samym Dame’m. Miał problemy z dostosowaniem się do nowej drużyny, nie stworzył z Giannisem zabójczego duetu, jakiego oczekiwaliśmy i coraz bardziej było widać dopadającą go starość. Nadal grał na poziom All-Stara, ale to nie był już Lillard z Portland. W tym sezonie trafił ledwie 4 z 27 clutch-trójek. Coraz mniej było Dame Time.
Teraz niestety Dame Time dobiegł końca.
Puchar NBA z początku tego sezonu pozostanie jego największym sukcesem w Milwaukee. Przynajmniej coś udało mu się w końcu wygrać, bo w tej jego wspaniałej karierze brakuje większych sukcesów. Jest jednym z najlepszych strzelców w historii i miał fantastyczne game-winnery na zamkniecie serii, ale w sumie tylko trzy razy udało mu się przejść pierwszą rundę. A kiedy doprowadził Portland Trail Blazers aż do Finałów Zachodu w 2019, oberwali tam sweepem od Golden State Warriors. Ale i tak w Portland jest legendą. W Milwaukee razem Giannisem miał powalczyć o tytuł. Skończyło się tylko Pucharem pocieszenia. Rok temu Lillard odebrał też statuetkę MVP podczas All-Star Game, którą mógł postawić obok Rookie of The Year, Teammate of the Year i jedynej w swoim rodzaju nagrody Player of the Seeding Games… Pamiętacie? Był MVP dogrywanego sezonu w bańce i wygrał pierwsze Play-In.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Doc uratowany.
A serio szkoda że z Lillardem nie wyszło, to mogła być ładna historia. Tylko po co tego Kuzme brali…
#freeAntek
Docowi tez trzeba płacić 10 mln/sezon.
Lepiej poszukać jakiegoś młodego wizjonera za milion rocznie. I dać czas.
Wydaje się,że jedynym sensownym rozwiązaniem dla samego Giannisa jak i organizacji jest trade. Jednak Giannis misia zdobyl, jak bedzie chcial to moze do konca kariery grac sobie rekreacyjnie w Milwaukee jak Nowitzki w Dallas, a bilety sie beda sprzedawaly i być może też będą wszyscy zadowoleni.