
New York Knicks, Indiana Pacers, Boston Celtics, ale i Minnesota Timberwolves są 3-1 w swoich seriach.
Lakers stracili mecz nr 3 przez zatrucie pokarmowe Luki Doncicia, a mecz nr 4 trochę przez upartość swojego trenera, który całą drugą połowę grał piątką tych samych graczy.
W Detroit za to sędziowie przyznali się po meczu do błędu, który mógł rozstrzygnąć serię i zabrał z nagłówka kolejny superman-występ Jalena Brunsona.
Luka Doncić miał się w niedzielę dobrze, dzięki, wszystko w porządku, brzuszek nie bolał, to zresztą wszystko i tak było w głowie, zdawał się mówić. Perwersyjnie polował na Goberta, Reida i Randle’a, ale gdyby tylko wiedział, że przyjdzie mu to robić przez całe ostatnie 24 minuty meczu?
Lakers zmienili krycie i umieścili LeBrona Jamesa na Jadenie McDanielsie, a Doncicia na Juliusie Randle’u, ale to LeBron dostawał w pierwszej połowie nieprawdopodobne gwizdki, na które Anthony Edwards zareagował złością, zaczął go kryć, i zaraz też gwizdnęli mu faul, przez co zezłościł się jeszcze mocniej. Ostatecznie to właśnie Edwards trzymał tych Wolves – którzy w każdym timeoucie powinni być badani psychologicznie – w meczu nr 4, ostatecznie wygranym w bardzo dziwnych okolicznościach.
Jest o czym mówić po niedzieli!
Edwards musiał zabrać swój skład ze sobą, bo Naz Reid znów faulował, Gobert ponownie był rozbrajająco słaby. Mieliśmy dzięki temu dobry wieczór! Lakers na drugą połowę wreszcie zrezygnowali z wystawiania Jaxsona Hayesa, Dorian Finney-Smith wyszedł na fake-piątce i Lakers rozpoczęli trzecią kwartę 14-0, grając 5-0, z Luką lub LeBronem próbującymi rozbić obronę. Wolves z czasem zaczęli do obu wysyłać podwojenia, co jednak zostawiało mnóstwo wolnej przestrzeni, w meczu, który długo było grany 2-na-2: dwie gwiazdy na eee-półtorej gwiazdy Minnesoty. I to nie zmierzało dla Wolves w dobrym kierunku. W dodatku Reaves i Hachimura grali dobrze w trzeciej kwarcie.
Jednak gra takim niskim ustawieniem, i granie nim tak dużo minut – wszystkich pięciu tych samych graczy Lakers zagrało 24 minuty drugiej połowy – zwyczajnie doprowadziło do zmęczenia. Lakers tracili piłki na swojej tablicy, a Doncić pudłował łatwe rzuty za dwa, które zwykł z dziecinną prostotą trafiać.
Ale Wolves popełniają tyle małych błędów mentalnych, tyle złych decyzji, jak dwie penetracje Donte DiVincenzo i Naza Reida w ostatnich 90 sekundach, obie dobrze obronione, zablokowane, przez Jamesa. Atak pozycyjny Minnesoty jest arytmiczny, a mimo tego ten długo nieźle grany mecz zszedł do ostatnich kilku posiadań – obu zakończonych stratami/stratami: najpierw po złej zagrywce Redicka z autu, a następnie po poślizgnięciu się Edwardsa na 9 sek. przed końcem.
Miało być: Wolves +1, piłka Lakers. Na szczęście dla Wolves Chris Finch był jedynym stoikiem w swojej drużynie, bo zostawił sobie challenge. I strata Edwardsa zamieniona została na faul na nim. Trafił dwa rzuty wolne. Redick już nie miał timeoutu i rzut za trzy Reavesa z prawego rogu był niecelny.
I oto w tak głupi sposób Lakers położyli mecz, dyrygowany przez swojego niedoświadczonego trenera, który zaryzykował i okazało się, że popełnił błąd. Jego dwaj najlepsi gracze, w dodatku, przy wybiciu z autu stracili piłkę.
Knicks @ Pistons 94:93 (3-1) Brunson 32/5/11 – Cunningham 25/10/10
Lakers @ Timberwolves 113:116 (1-3) James 27/12/8 – Edwards 43/9/6
Celtics @ Magic 107:98 (3-1) Tatum 37/14z – Banchero 31
Pacers @ Bucks 129:103 (3-1) Haliburton 17/8/15 – Antetokounmpo 28/15/6
Co za dziwny mecz, co za dziwna decyzja. Nikt nie zrobił tego od czasu wprowadzenia play-by-play w 1997 roku.
#VOLUME
W trzeciej kwarcie piątka Lakers była +13, w czwartej -13: 5-18 z gry, 4-12 za trzy, jedna strata, ale siedem fauli.
Doncić w czwartej kwarcie był 1-6 z gry, James oddał tylko dwa rzuty.
Znów cichym bohaterem był McDaniels, który na 40 sek. przed końcem skończył – źle faulowane; zmęczone? – dwa plus jeden pod koszem i to później on ukradł podanie z autu Jamesa do Doncicia, którego nie powinno w ogóle być w tym miejscu parkietu.
To było bardzo ryzykowne. Dwaj gracze tej klasy zachowali się w tak dziwny sposób:
Anthony Edwards rzucił 43 punkty, biorąc ten mecz w drugiej połowie, bo Julius Randle już po przerwie rzucił tylko cztery z 25. McDaniels rzucił 16 i zebrał 11 piłek.
Finch mówił po meczu:
“It’s been a hallmark of this team in the second half of the season: There’s been no panic,”
Choć może bardziej o sobie, bo zachował kluczowy challenge.
Doncić rzucił 38 punktów, ale na tylko 13-28, grając znacznie lepiej przed przerwą. Redick powinien tu chociaż wstawić na chwilę na parkiet Gabe’a Vincenta i Vanderbilta, ale tego – ups – nie zrobił.
1) Co za widowisko mieliśmy wcześniej!
Dobry wieczór.
Jalen Brunson kontuzjował się w drugiej połowie, następnie wrócił – wrócił jak bohater, którym jest – punktował jeden na jeden, cały czas, efektywnie, skutecznie, na różny sposób i w pojedynkę wrócił swój skład z dwucyfrowych strat w czwartej kwarcie, dopóki Karl-Anthony Towns na 47 sek. przed końcem nie trafił rzutu całej serii.
Cade Cunningham miał szansę w ostatnim posiadaniu, dotarł do swojej klepki w półdystansie, jednak nie trafił.
I ten długo bardzo-słabo-grany mecz wybił się w czwartej kwarcie na emocjonującą rozgrywkę, był nawet momentami sensacyjnie napięty, tylko że w tym wszystkim Pistons zbyt często tracili piłkę i trochę strzelili sobie w tym stopę – i przegrali 93:94. Jest 3-1 dla Knicks w tej serii.
Choć powinien skończyć się prawdopodobnie inaczej:
Już po niecelnym rzucie Cunninghama, i po zbiórce Pistons, Tim Hardaway Jr. został dotknięty przez Josha Harta przy trójce. Sędziowie nie gwizdnęli tego z boiska. Ale już po meczu David Guthrie, arbiter, przyznał:
“Po sprawdzeniu powtórki, zauważyliśmy, że Hart robi kontakt ciałem, który bardziej marginalny, i faul powinien zostać gwizdnięty”
Hardaway byłby wtedy na linii: trzy rzuty przy minus jeden.
Yup:
Pierwsza połowa była tak zła, że ze znajomym pokładaliśmy się momentami ze śmiechu. Sorry Detroit.
W pewnym momencie Pistons mieli: 33% celnych rzutów, 1-14 za trzy, 13 strat. Następnie Cunningham poszedł ze swoim składem w długi run 39-16, bo Knicks zaczęli grać jeszcze gorzej, pudłowali rzuty na lewo i prawo, zanim Brunson doznał kontuzji i to tę elektryczną czwartą kwartę, i jego powrót, będziemy pamiętać. Wszyscy, chyba. Chyba wszyscy jesteśmy pod niemałym wrażeniem tego, jak twardy jest Brunson – jak kapitalnym jest pound-for-pound graczem.
Knicks wygrali dzięki dwóm swoim gwiazdom i aż 19 stratom Detroit i – cóż – prawdopodobnie dzięki błędowi sędziów, choć Hardaway Jr na linii w takim momencie? Hmm?
Towns rzucił 27 punktów i w drugiej połowie dwie steph-trójki z dziewięciu i dziesięciu metrów. Drugi z rzędu mecz trafił też znowu, tym razem, jeszcze trudniejszego fade-awaya w ostatnich minutach, za dwa, z prawej strony boiska, wzdłuż linii.
Absolutnie money.
Brunson w samej czwartej kwarcie miał 15 punktów na 7-11, dwie asysty, zero strat, w 10 minut gry. W całym meczu rzucił 32 i miał 11 asyst. Grał jeden na jeden i był absolutnie nie do zatrzymania, a kilka rzutów, które trafił było wprost nieprawdopodobnych.
Dla Detroit Cunningham rzucił 25 punktów, zebrał 10 piłek, miał 10 asyst, nie trafił jednak pull-upu w ostatnim posiadaniu, wcześniej w ostatnich 67 sekundach też nie trafił rzutu i głupio stracił piłkę.
Reakcja Brunsona i KATa na przyznanie się sędziów do błędu:
Money.
2) Celtics, widząc jak Brunson i Towns dowieźli w Detroit, musieli w niedzielę zagrać lepiej niż w piątek, nie tracić tyle piłek, i wreszcie w tym sezonie wygrać mecz w Orlando.
Raz jeszcze nie mieli Holidaya, nie mogli też tracić za trzy na początku meczu. Magic grali bez stresu, nie mieli nic do stracenia. Ale to Boston, po wejściu na boisko i trójkach Hausera, objął ośmiopunktowe prowadzenie pod koniec pierwszej kwarty. I znów Magic wrócili, jak w piątek. Grali o swój sezon. Jayson Tatum trafiał na końcu połowy jeden na jeden trójkę sprzed Wendella Cartera. Celtics prowadzili tylko pięcioma.
I raz jeszcze, identycznie jak w meczu nr 3, Celtics zdobyli sobie znów kilka punktów przewagi, i raz jeszcze Magic wrócili. Mieliśmy crunchtime. Było 91-91, cztery minuty do końca. Koniec końców obrona Celtics zrobiła na finiszu to, co powinna zrobić, Tatum miał kilka niezłych posiadań po drugiej stronie. Zawodowo, profesjonalnie: 107:98.
Tatum rzucił 37 punktów i zebrał 14 piłek, Jaylen Brown rzucił 21 i zebrał 11. Porzingis, który miał kłopoty z faulami, rzucił 19, White rzucił 18 i miał siedem asyst. Celtics oddali znów tylko 31 trójek, trafili 9.
Dla Magic Banchero rzucił 31, Franz Wagner dodał 24
3) Mecz w Milwaukee grany był wyjątkowo późno, o 20:30 w Wisconsin. Był nietypowo ostatnim na rozkładzie. Może dlatego w szóstej minucie Damian Lillard upadł na parkiet, nie mógł z niego wstać i zniesiony został do szatni? Nie mógł postawić ciężaru ciała na lewej stopie i już nie wrócił.
Pacers prowadzili 23-13, Bucks grali znów słabo. Sporo drużyn grało nie najlepiej, zwłaszcza pierwsze połowy, w ten weekend.
Pacers kontrolowali mecz, Gary Trent już nie był tak gorący jak w piątek. Indiana budowała więc pięcioosobowe zony przeciwko Giannisowi, cały czas patrząc się w jego kierunku. A po drugiej stronie Pacers grali, jak grają w tej serii, powtarzalnie i regularnie, przeciwko słabej obwodowej obronie Milwaukee. Było 67-54 na początku trzeciej kwarty. Bucks grali o swój sezon. Ale to jednak żaden-zespół, tylko zgraja zawodników słabo prowadzonych, plus zbyt dużo jest tu graczy na minimalnych kontraktach.
Pacers prowadzili dwucyfrowo, McConnell i Haliburton byli razem na boisku dłużej niż zazwyczaj. Raz jeden, raz drugi kreował atak pozycyjny, rzuty często były znajdowane po jednym-dwóch podaniach i zanim skończyła się trzecia kwarta Aaron Nesmith znakomicie wrócił się do obrony, by zablokować łatwy layup Portisa, a trzy sekundy później punkty po drugiej stronie zdobywał Hali.
Pacers prowadzili siedemnastoma po trzech kwartach. Ludzie myśleli, że naprawdę jest już późno i wypadałoby iść do domu.
Easy. 129:103. To było łatwe dla Indiany. Już jest praktycznie po serii. Giannis Antetokounmpo ma z czego wracać. Czas na jego 48 minut w meczu nr 5 w Indianapolis, byle tylko nic mu się nie stało. To Lillarda, to wg. wstępnych doniesień ścięgno Achillesa.
Myles Turner rzucił 23 punkty, Indiana popełniła tylko 11 strat, Pacers trafili aż 60% rzutów. Nembhard rzucił 20, Haliburton rzucił 17 i miał 15 asyst, McConnell dodał 15 punktów, Nesmith 14, Toppin 13, Siakam i Jarace Walker po 12. Easy. Pacers grali bez Mathurina, który kontuzjował mięśnie przywodziciela.
Dla Bucks 28 tylko rzucił Antetokounmpo, zebrał 15 i miał sześć asyst, Kevin Porter dodał 23 punkty. Kyle Kuzma poszedł tym razem w 1-6. Żaden ze starterów, poza Giannisem, nie rzucił więcej niż sześć punktów w tym meczu koszykówki.
Czwarta kwarta Brunsona for-the-ages:
Anthony Edwards był w niedzielę najlepszym graczem na boisku:
Wyjdźmy klasycznie:
Już myślałem, że Warriors będą musieli się użerać z gwizdkami dla gorszej, słoweńskiej wersji Jamesa Hardena w drugiej rundzie ale na szczęście obawy były bezpodstawne.
Końcówka Detroit – Nyc to był kawal koszykowki. Komu zadrży reka pierwszemu.. no i zadrżało mniej doswiadczonym co nie zmienia faktu ze trzy osobiste się należały jak psu buda.
Lakers spuchli, zajechal ich Reddick. Właściwie cisneli ten mecz tylko trójkami, czesto otwartymi z uwagi na podwojenia. Wolves to maja?
Cofam moją akredytację atencji dla Minnesoty. Jaki to jest nieporadny zespół
à propos challengow, to ten wziety przez Reddica byl wybitny.
Gapcio dwa razy nie wiedział co zrobić z piłką, więc zamknął oczy i rzucił w stronę kosza a Spajk Lee krzyczy “wiedziałem”. Obaj są siebie warci. Ale ten drugi przynajmniej reżyser :)
Giannis nie ma do czego wracać, wygrana w następnym meczu to będzie tylko jeden mecz więcej. Sezon Bucks jest skończony. Jeśli Lillard zerwał achillesa to następny sezon ma z głowy a Bucks nie będą niczym więcej niż średniakiem, kandydatem do PlayIn. Giannis -> go away, z tym składem i Dyzmą na ławce więcej się tu nie wydarzy.
Dame w połowie lipca kończy 35 lat
Bucks mają go jeszcze na dwuletnim kontrakcie za grubo ponad 100 milionów
Jeżeli ta kontuzja rzeczywiście okaże się prawdą to będzie niełatwa sytuacja zarówno dla gracza jak i organizacji
No i na końcu Giannis w primie z decyzją czy spierdalać stamtąd czy zostać w tym całym bajzlu…
Fajne emocje w meczu LAL- Minny, ale Lakers bardzo pomagali sędziowie. LeBron rzucił się Antowi pod nogi i skręcił mu kostkę- jak dla mnie ewidentnie flagrant 2, bo to brudne granie. Do tego DiVincenzo przed blokiem na 30 sek. do końca był mocno popchnięty przez Jamesa w dwutakcie i też nie gwizdnęli. LBJ słaniał się na nogach ze zmęczenia, dlatego niemal każda jego akcja w obronie na piłce w crunchtime to był faul. Ewidentny błąd początkującego trenera JJ.
z tym flagrant 2 bym się jednak nie zagalopowywał, normalna walka o piłkę w parterze, Bron też już w ostatniej fazie widać, że przekręcał się na plecy i nawet nie widział, że zahacza o jego nogę, także hejt hejtem, ale ja tam nic intencjonalnego z jego strony nie widzę
Celowo tego nie zrobił, ale rzucił się pod nogi gracza i doprowadził do jego kontuzji. Gdyby to zrobił Draymond, czy Brooks, to by zaraz internet płonął i ludzie by się domagali kary meczu. To było nieodpowiedzialne i wg mnie gwiazdy powinny być przed takim czymś chronione, nieważne, czy fauluje LBJ czy ktokolwiek. Obejrzyj jeszcze raz na spokojnie, rzucił mu się pod nogi.
Eh Ci Lakers, co roku to samo. 🤷🏻♂️
Brak gwizdka dla DET to shitty ending dla tak wspaniałego widowiska. Może Pistons w przekroju całego meczu na win nie zasłużyli, ale wygrywa drużyna, która zdobywa więcej pktów, a nie która bardziej na to zasługuje.
A Lakers do końca nie oglądałem, bo jednak padłem po 23, ale oni wgl nie wyglądają, jak drużyna w tej serii. Zlepek indywidualnych popisów Brona i Luki i tyle. Niby tam coś Rui czy AR rzucą, ale wydawałoby się, że z takimi dwoma umysłami na parkiecie wymyślą coś jeszcze, zwłaszcza w GM4, gdzie już się trochę przeciwnika poznaje.
Proszę Państwa, mamy dwie wyśmienite serie
Knicks-Pistons na wschodzie
i
Nuggets-Clippers na zachodzie
Nie polecam opuszczać ani jednego meczu
Zgoda i tak przez ostatnie dni sobie myślałem o poziomie pozostałych serii i o ogólnej dyskusji, że RS taki be a PO to o paaanie to dopiero granie. No i się okazuje, że niezupełnie. Ok emocje są ale w wielu przypadkach raczej przed meczem podczas analiz i budowania napięcia a nie na parkiecie. I nie mówię, żeby się nie jarać seriami, ale odrobina refleksji w czasie długiego RS by się przydała, bo ja tam nie widzę nic złego w 1-2 ciekawych meczach w ciągu zimowego tygodnia w styczniu czy lutym. Okazuje się, że teraz wcale aż tak mocno dużo ciekawych meczów to nie mamy i w pierwszym tyg te pary, które wymieniłeś owszem, dostarczają, ale reszta to już tak średnio bym powiedział.
Granie Luka 46 mimut to gruby blad. Kidd kiedyś testował granie Luka cala 4 kwarte ale od tego odszedł bo na końcu chlop oddychał rękawami. JJ chcial jakos dojechać do mety, był blisko ale na końcu spadł z rowerka.
Skończyłem właśnie oglądać mecz z Minneapolis
Ja nie wiem co Redick chciał osiągnąć trzymając na parkiecie jedną piątkę przez całą połowę ??
Pokazał tylko całej lidze, że nie ufa rezerwowym, a Lakers nie mają kim grać
Budowana z mozołem pewność siebie graczy poleciała na twarz
No ludzie!
I co teraz? W następnym meczu Luka zagra 48 minut?
Pączuś to nie jest Josh Hart 1.9 TDI
To nie ten model
Podejrzewam że Redick poszedł w tak długie minuty starterów mając “w tyle głowy” że następny mecz jest za ponad 72h.Gdyby był zaplanowany np.na wtorkowy wieczór rozszerzyłby rotację w drugiej połowie chociaż o Vincenta i Vanderbilta na kilka minut.Przeholował.Postanowił wycisnąć S5 jak cytrynę licząc że resztami sił i siła woli zrobią 2-2 a tymczasem przegrali kluczowy mecz,stracili ogrom sił i pokazali że wiary i zaufania w cały zespół jest tam tyle ile wody w dziurawym wiaderku.
JJ niby ławkę ma słabą, ale z drugiej strony Spo z gorszymi ananasami w składzie potrafił wygrywać serie.
Co do Luki – doswiadczenie uczy ze Luke trzeba zamęczać ciągłymi atakami i nieustannym fizycznym kryciem. Bo jeśli ma wygrywać mecze to musi mieć siłę na końcówce. Nie przez przypadek on jest tak dobry na świeżości w 1 kwarcie. W takiej serii powinien grac jak najwięcej bez pilki, wyprowadzać powinien np Vincent. Po co Luka kozłuje przez cale boisko i naraza się na starcia fizyczne z McDanielsem na srodku? Absurd
Średnio po 4 meczach: 26 minut na parkiecie, 3.5 PPG 50% FG 6.3 RPG 0.5 BPG.
Statsy Goberta przeciwko mocarnemu frontcourtowi Lakers. Jestem bardzo ciekaw czy Wolves nie będą chcieli się pozbyć jego kontraktu w lato, tym bardziej, że nadciąga wolna agentura Naza Reida, który wydaje się być ważniejszą częścią przyszłości drużyny.
Reddick klasycznie zesrał się metr przed kiblem. Serie Lakers-Wolves, Clippers-Nuggets, Knicks-Pistons i Warriors-Rockets – sztosy absoutne, każdy mecz ogląda się z ręką w gaciach. Jak na 1 rundę jest bardzo dobrze.
Grubcio niby rzucił 38pkt, ale myślę że MIN w ciemno bierze taki mecz jesli potrzebował do tego 28 rzutow i miał tylko 2 asysty, 1 zbiórkę i 4 straty. Plus grał „obronę” jak zawsze.
Pierwsza połowa meczu to była przyjemność oglądania jak wizyta u dentysty. MIN by to mogli wygrać wcześniej spokojniej gdyby Edwards i Randle widzieli częściej kolegów ustawionych w rogach.
Randle przyzwoicie w obronie, w ataku jak to on.
Edwards kilka wariackich rzutów trafił, ale potem hero ball, którym prawie oddał to co trafił. Ogólnie to faktycznie MIN to dr Jekyll i mr Hyde.
IMO LeBron nie potrafi mentalnie dostosować się do bycia drugą opcją, tj. gdy wchodzi w taką rolę, to jest trochę za bardzo pasywny. Jego dusza altruisty w tej roli wpływa negatywnie na postawę drużyny. W 2011 roku było to samo, gdy Heat byli zespołem Wade’a, teraz jest to samo gdy oddał kierownicę Luce. To zabawne, bo jako lider idealnie czuje mecz i jego dynamikę i potrafi zostawić pola gorącemu koledze, wszystko na boisku przychodzi naturalnie, ale gdy głowa przeskakuje w tryb – jestem drugą opcją, to nie moja drużyna, to wtedy trochę za bardzo wchodzi w rolę pomocnika. Z drugiej strony był liderem przez jakieś trzy czwarte życia z przerwą na dwie fazy playoffs, także może to jednak nie takie proste, jak się wydaje. Taka luźna obserwacja, ciekawe czy ktoś też widzi to podobnie.
Obejrzałem sobie Lakers – Wolves wczoraj kilka wniosków:
1. W życiu są pewne 3 rzeczy: śmierć, podatki, c**jowy Gobert w PO. Pierwsze posiadanie w meczu, nasz francuski wirtouz dostaje piłę na post na gdzie kryje go 30-40 cm niższy Reeves. Jak się kończy? Wszyscy widzieli :) Finch wyciągnął wnioski z poprzednich PO i coraz częściej sadza Goberta, by nie tracić tyle w ataku.
2. Faktycznie Lakers mocno zajechani. Minus dla JJ, który mnie rozczarowuje trochę w tych PO w kwestii reagowania na to co się dzieje. Lakers na starcie kwarty numer 4 prowadzili 94-84. Czy w tym momencie nie można było dać odpocząć chociaż ze 2 minuty LBJ i Luce? Ławka Lakers nie jest aż tak zła.
3. Jaxson Hayes zrobił się ponownie niegrywalnym petem, a to wpływa na atak Lakers, bo odcina Luce możliwość grania pick&rolli z wysokimi. Wtedy to atak strasznie staje się przewidywalny, gdzie kładzie się nacisk na 3. Siedziało i to ich głównie trzymało w meczu.
4. Juliusek nie sabotował swojej drużyny w PO – to nowość, bardzo dobre spotkanie. Aczkolwiek, to że Edwards przestał później grać to mogło zemścić, bo za bardzo chciał wygrać sam.
Lakers nie mają nawet ćwierć tuszy podkoszowej, żeby wystawić ją na parkiet i chociażby samym gabarytem zrównoważyć przewagi wzrostu i zasięgu Wolves.Odbija się czkawką lutowa decyzja z Markiem Williamsem.Picki,Knecht,Reedish…Czy było warto?Wszyscy przeciwnicy Lakers mogą rozgościć się w paint.Ciekawe czy nie byłoby po serii gdyby Gobert nie przechodził samego siebie.
Redaktor Kwiatkowski jest w niesamowitym runie tłumaczenia porażek gwiazd NBA kciukiem i sraczką, niesamowite
Właśnie sobie sprawdziłem ze 35 letni Gobert będzie zarabiać 38 milionów… Jak tacy ludzie dostają posady GMów w NBA to dla mnie straszna tajemnica
Wiesz, taki GM obroni się bez najmniejszego problemu :))
Mówimy o kontrakcie zawodnika All-NBA (3 razy), będącego prawie co roku w All-Defensive first team, wielokrotnym zdobywcy nagrody najlepszego obrońcy (4 razy), oczywiście All-Starze, itd…
Taki gracz staje się defensywą kotwicą i nadaje twojej drużynie tak oczekiwanej defensywnej tożsamości, bla bla bla
A jak wszyscy wiemy od Nico: “obrona wygrywa mistrzostwa”
Także tak
Wychodzi na to, że 38 milionów to nawet niewiele za takiego gracza :))
Prawdziwa okazja panie Właścicielu, trzeba zapłacić
Wiadomka można zlewać z Goberta ale po bronionej stronie parkietu jest kozakiem wokół którego można cały system defensywny. I myślę, że to jego transfer zrobił z Miny bardzo dobrą drużynę. Te kilka łatwych zwycięstw dzięki obronie trumny w sezonie regularnym działa cuda wg. mnie. Inaczej Edwards mógłby być typem Good Stats Bad Team, a tak broni jak wczoraj LeBrona. I spoko Gobert jest przepłacony, w próżni powinien mieć kontrakt jak Draymond, ale widać ma dobrego agenta a Utah miało nie za wiele argumentów dając mu ten kontrakt (który i tak się opłacił patrząc po tym ile zgarnęli za Goberta).
Oby Minny starczyło siana na Naza (to na bank myślę, faworyt kibiców ) i na NAW.