Wake-Up: Rockets nie wykorzystali szansy. BUZZERDUNK?! Gordona

13
fot.

Steve Kerr i Stephen Curry, jeden z najlepszych graczy w historii gry, rozpisali i zaaranżowali metodyczne zwycięstwo w meczu nr 3 z Rockets – grając bez Jimmy’ego Butlera.

Los Angeles Clippers dodali za to do swojej niechlubnej historii, bo znaleźli kolejny sposób na to, żeby przegrać w playoffach mecz, a może przez to i całą serię.

The NBA said it was the first game-winning, buzzer-beating dunk in the playoffs since the detailed play-by-play era began in 1997-98.


Dziwna rzecz wydarzyła się w sobotę: było trochę pustych siedzeń w dolnych sektorach Chase Center, a Jimmy Butler jednak nie był w stanie zebrać się do gry.

Playoffy rozpoczęły się tak dobrze. Bez kontuzji. Teraz jednak co drugi mecz już kogoś brakuje. Pamiętam te playoffy przed czterema laty, gdy próbowaliśmy wyjść z plagi, ale to podekscytowanie rozwalcowane zostało nagle przez tyle kontuzji, że Atlanta zrobiła finał konferencji, a Phoenix finał NBA. Dla wygrywających teamów to było jak wygrywać survival, prawie jak sezon wcześniej, ale dla oglądających cały sezon 20-21 kontuzje studziły wrażenia i zostawiały w wyobraźni to, jak drużyny mogłyby grać w pełnym składzie. Na przykład – jak ostatniej nocy – rywal nie byłby w stanie wysyłać 2.5 ludzi do krycia Stepha Curry’ego, decyzje Jonathana Kumingi, który wyszedł w piątce, byłyby decyzjami Jimmy’ego Butlera, a Buddy nie musiałby kozłować piłki w stopę na aut, czy nie zostałby z niej oskubany w koźle 12 metrów od kosza przez dwa razy większego Stevena Adamsa.

Rockets mieli gdzieś ten post-kontuzyjny lament i przez większość pierwszej połowy połykali w obronie ten skład Warriors, który, gdyby nie Butler, to PlayIn rozpoczynałby w środę. Fred VanVleet trafiał rzuty na początku meczu, ale tylko on był poniekąd-w-gazie w tej próbie umieszczenia pnia ściętego drzewa i przewiezienia go wozem konnym przez mokry las po błotnistym dukcie – co można czasem pomylić z ofensywą Rockets!

Tylko 56 punktów zdobytych zostało w pierwszych 18 minutach meczu, co daje około trzech punktów na minutę, co daje trzy punkty na 4-5 posiadań, czyli tylko 0.6 powodów więcej by żyć. Warriors mieli tylko 22 z tych 56 punktów. Zaraz Quinten Post ruszył i pobiegł i chwycił Stevena Adamsa – coś wreszcie się wydarzyło. Draymond Green dostał dacha, bo jeden z sędziów był zdania, że naprawdę nie jest w stanie skończyć kontestowanego layupu bez faulu.

Ale Warriors od początku bardzo byli zajęci tym, żeby Jalen Green szedł w lewo. Powoli zaczęli odrabiać dwucyfrowe straty i wreszcie wracali już na dobre w trzeciej kwarcie, a to dzięki geniuszowi Stephena Wardella Curry’ego. Nagle Warriors mieli punkty ze splitów poza piłką – Buddy ściął, Curry wybiegł za trzy, Green podał, Curry trafił – z tego jak uciekał z podwojeń, z tego jak wychodził po jednej zasłonie Looneya, z tego jak zwyczajnie grał jeden na jeden z Jabarim Smithem, czy z tego, że po prostu przebiegł , zostawił piłkę i pobiegł dalej. Usiadł na kilka końcowych minut trzeciej kwarty, bo był potrzebny od razu na start czwartej – mógł w niej oddać tyle rzutów, ile chciał.

Oglądanie LeBrona w wieku 40 lat w pewnym sensie pomaga wyobrazić sobie jak będzie wyglądała liga bez niego. Ale co ze Stephem? Bo to się nie wydarzyło: nie mamy następnych takich graczy jak on. Wcale nie zepsuł sportu. Nie biega po boisku w jednym składzie nagle czterech shoot-first guardów wzrostu 190 cm. Nadal mamy drużyny z rozmiarem i wzrostem, jak Houston.

Niemal każdy punkt, który w drugiej połowie zdobyli, czy Gary Payton, czy Warriors, praktycznie każdy z nich zdobyty został dzięki obecności Curry’ego. Payton rzucił dziewięć z rzędu w czwartej kwarcie – za trzy na ślicznym podaniu ze 180 w powietrzu Stepha, a za dwa po metodycznie zagranym secie z autu – znów Steph.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułRzutówka: Atakować Herro! Jimmy pod znakiem zapytania. Dirty player
Następny artykułRzutówka: Niedzielne Game 4

13 KOMENTARZE

  1. W poniedziałek Red. Znyk znowu pojedzie Shaia vel faję za marne 13/24 z gry. Do tego strata i dwa spudłowane wolne… Trójka, którą zamykał mecz też ewidentnie rzucana trzęsącymi się rękami. Jeszcze chwila i może wypaść ze stałej rotacji😬

    11