Nigdy nie zawojował NBA i już na zawsze pozostanie symbolem niespełnionych nadziei, ale mimo wszystko przez kilkanaście lat robił to, co kochał najbardziej i nieustannie grał w koszykówkę. Dzisiaj w oficjalnym komunikacie Jimmer Fredette ogłosił zakończenie kariery.
Czas pożegnać się z koszykówką. Kocham tę grę i wszystko co mi dała. Od Glens Falls, przez BYU, NBA, Chiny, Grecję, aż po reprezentowanie USA na Igrzyskach. To była niesamowita podróż, pełna wyzwań i pięknych chwil. Teraz czas na nowy rozdział.
Fredette zasłynął jako najlepszy strzelec NCAA i zdobywca nagrody Naismitha dla najlepszego koszykarza ligi akademickiej w ostatnim sezonie na uczelni Brigham Young University. W 2011 roku został wybrany z dziesiątym numerem draftu przez Bucks i w uzgodnionej wymianie oddany do Sacramento Kings. W NBA nigdy nie udało mu się nawet na stałe przebić do rotacji. W 241 meczach sezonu regularnego w barwach: Kings, Bulls, Pelicans, Knicks i Suns notował średnio 6.0 punktu i 1.4 asysty w 13.3 minuty gry.
Prawdziwą gwiazdą stał się jednak poza USA, głównie w Chinach, gdzie w barwach Shanghai Sharks imponował skutecznością i zdobyczami punktowymi pomiędzy 2016 a 2019 rokiem. Występował również w greckim Panathinaikosie. Pod koniec kariery skupił się na koszykówce 3×3. Reprezentował USA na kilku międzynarodowych imprezach, w tym na mistrzostwach świata FIBA 3×3 w 2023 roku oraz Igrzyskach Olimpiskich w 2024.
Jimmy Freddete pierwszy przykład(jednego z wielu) elitarnego skilli talent evaluation zawodników NBA w wykonaniu Vivek Ranadiva
Sama prawda, szczęśliwie w tym roku Kings odpoczna od draftowania w pierwszej rundzie bo przehandlowali Atlancie ;)))) notabene pozbywając sie jednego ze swoich akurst solidnych wychowankow.
Jedyny mormon w historii NBA? I jeszcze to zajebiste imię i nazwisko. To była fajna historia w naszej ulubionej lidze, szkoda, że taka krótka.
Niezwykly gracz – można być tak dobrym w kosza, jak był, ale i tak nie zagrzać miejsca w NBA. Dla mnie niepojęte, dobrze, że znalazł sobie miejsce poza ligą.