
Trzeci sezon Jeremiego Sochana na parkietach NBA dobiegł końca.
Rozpoczął go rewelacyjnie, notując średnio 17.3ptk, 8.5zb i 3.3ast, niestety trwało to tylko sześć meczów. Złamany kciuk przerwał ten świetny start i to był początek problemów zdrowotnych, które popsuły mu resztę rozgrywek. Co prawda, kiedy wrócił miesiąc później, dalej prezentował świetną formę, ale potem spowolniła go kontuzja pleców, przez co też stracił miejsce w pierwszej piątce. Natomiast w drugiej części sezonu brak Victora Wembanyamy sprawił, że znowu nie grał na swojej pozycji. Rok wcześniej był sprawdzany jako rozgrywający, a teraz według danych z Basketball-Reference, 41% czasu spędził w roli centra.
San Antonio Spurs zdają sobie sprawę, że w Sochanie mają uniwersalnego żołnierza i nie boją się nim eksperymentować. Nie ułatwiają mu tym zadania, ale obojętnie jakie wyzwanie przed nim postawią, zawsze mogą liczyć na jego pełne zaangażowanie. Gra dla drużyny i gra coraz lepiej. Mimo że był to dla niego trudny sezon, widać było postępy.
Coraz lepiej wykorzystuje swoje mocne strony, będąc bardzo aktywnym po obu stronach boiska. Przede wszystkim potwierdzał, że jest bardzo dobrym obrońcą, materiałem na All-Defensive-gracza. Ponownie zajmował się pilnowaniem gwiazdorów rywali i to niezależnie od ich pozycji. W ataku natomiast poprawił swoją efektywność. Jego rzut dalej pozostawia wiele do życzenia, przez co był zostawiany przez rywali bez opieki, ale nie mając piłki angażował się w akcje choćby stawiając zasłony. Zanotował 106 screen-assists, podczas gdy w dwóch poprzednich latach łącznie miał 73. Do tego ograniczył próby zza łuku, a częściej grał do kosza, gdzie też poprawił swoją skuteczność i jeszcze więcej punktów zdobywał z pomalowanego (8.1 ze swoich 11.4). Zaliczył najwięcej w karierze 77 wsady i wykorzystał 59% swoich layupów (o 11 punktów procentowych więcej niż w dwóch pierwszych latach). To przełożyło się na najwyższe w karierze 53.5% z gry i w przeliczeniu PER-36 zdobywał najwięcej punktów (16.3). Poprawił się także w walce na tablicach i mimo krótszego czasu gry, zaliczył rekordowe 6.5 zbiórek. Miał również najwięcej 8 double-doubles.
Ostatecznie rozegrał jednak tylko 54 mecze, już po raz drugi poniżej 60, więc wzmocnienie się i poprawa wytrzymałości powinny być teraz jednym z głównych zadań na offseason. To był też jego pierwszy sezon bez meczu na 30 punktów (tylko cztery razy rzucił co najmniej 20).
Nie zrobił takiego breakoutu na jaki można było liczyć po tych pierwszych, niezwykle obiecujących występach, ale nie ma wątpliwości, że rozwija się w coraz efektywniejszego gracza. Ten progres potwierdzają też zaawansowane wskaźniki jak PER, Box Plus/Minus czy Net Points, w których zaliczył lepsze cyferki niż w poprzednich sezonach. I robił to, mimo że miał utrudnione zdanie, bo Spurs nie maksymalizowali jego możliwości. Najlepiej spisuje się na swojej nominalnej pozycji silnego skrzydłowego, a też oczywiście dużo łatwiej mu się gra, kiedy dzieli parkiet z Wemby’m. Ich duet zaliczał NetRtg 3.5, podczas gdy rok wcześniej było to minus-3.6. Co prawda nie była to teraz wielka próba, bo spędzili wspólnie tylko 483 minuty, ale z wszystkich dwuosobowych lineupów w San Antonio (przy co najmniej 400 minutach), ten był wyraźnie najlepszy w defensywie (107.1, czyli poziom niewiele gorszy niż najlepsza w sezonie obrona OKC Thunder).
Sochan dobrze uzupełnia Francuza, co oczywiście powinno być kluczowe dla jego przyszłości w San Antonio. Podobnie jak jego wszechstronność. Budując silny zespół potrzebujesz zawodników, którzy są w stanie wypełniać różne zadania, łatając dziury i są gotowi poświęcić się dla zespołu. Wydaje się, że Spurs doceniają to, co daje im Jeremi, ale wkrótce przekonamy się jak bardzo i czy rzeczywiście widzą nim ważny element przyszłości, bo już w te wakacje będą mogli podpisać z nim przedłużenie debiutanckiego kontraktu.
W poprzednich latach Spurs załatwiali takie umowy z Keldonem Johnsonem i Devinem Vassellem, czy wcześniej z Derrickiem White’m i Dejounte Murray’em. Jeśli tylko młody gracz potwierdza potencjał, w San Antonio nie zwlekają z czekaniem do zastrzeżonej wolnej agentury. Załatwiają przedłużenie i dalej skupiają się nad jego rozwojem. Tego samego powinniśmy oczekiwać wobec Sochana. Pokazał już próbkę swoich możliwości, udowodnił swoją pracowitość, waleczny charakter i oddanie dla zespołu. Nie zapominajmy też, że nadal jest niezwykle młody. Za miesiąc skończy dopiero 22 lata. W całej drużynie, tylko Wemby i Stephon Castle są od niego młodsi.
Na ten nowy kontrakt Sochana możemy jednak trochę poczekać, bo Spurs mają czas na załatwienie tego do 20 października. Na początku wakacji takie przedłużenia dostają przeważnie tylko zawodnicy będący max-playerami, z którymi nie trzeba za bardzo negocjować. W przypadku pozostałych dużo zależy od tego, co w lipcu wydarzy się na rynku, bo na tej podstawie, w odniesieniu do podpisanych kontraktów, potem próbuje się wycenić ich wartość. Na korzyść klasy draftu 2022 działa perspektywa napływu dużych pieniędzy do ligi z nowej umowy telewizyjnej. Jest niemal pewne, że w kolejnych latach salary cap będzie wzrastać o maksymalne 10%, czyli szybciej niż kontrakty zawodników, więc z czasem będą one zyskiwały na wartości.
Trzy lat temu Keldon Johnson dostał $80mln/4 wraz z bonusami. Gdyby Spus chcieli wycenić Sochana na podobnym poziomie, biorąc pod uwagę wzrost salary cap od tamtego czasu, mogą zaproponować mu około $90mln. To może być punkt wyjścia do negocjacji.
Z drugiej strony, Spurs znajdują się już w tym momencie przebudowy, w którym muszą zacząć uważnie liczyć wydatki, bo właśnie przejęli max-kontrakt De’Aarona Foxa, a za rok tylko formalnością będzie max-przedłużenie dla Wemby’ego. Ale też za rok zejdzie umowa Harrisona Barnesa za $19mln, zwalniając miejsce na znaczącą podwyżkę dla Polaka, który jeszcze w przyszłym sezonie będzie kosztował drużynę tylko $7mln.
Oby dostał więcej niż Keldon Johnson bo w innym przypadku potraktował bym to jak potwarz. Choć nie jestem tutaj obiektywny bo nie trawię Keldona
Swoją droga to ciekawe co się z Keldonem stało, z gościa co był ~20pkt graczej i to jakoś się rozwijającym zamienił się w chimerycznego gracza zjeżdżającego w dół.
Czy zrzucenie kilogramów i obniżenie pozycji na to wpłynęło? Dziwne.
Myślę że zdążył uderzyć głową w sufit swojego basketball IQ :)