Nie celebrował tych wszystkich tortur, które robił w środę swojej byłej drużynie.
I nic dziwnego, że miał łzy w oczach, bo powrót Luki Doncicia do Dallas był raczej smutnym wydarzeniem, zorganizowanym przez profesjonalną amerykańsko-kanadyjską ligę koszykówki, przez nieco zdezorientowanego GM’a Mavericks i przez mającego historycznie szczęście GM’a Lakers. Pierwszy klub zdobył 1 tytuł mistrzowski, drugi wygrał 17 razy. Więc wtedy ten mniejszy klub, dopiero co po trzeciej wizycie w Finałach w swojej historii, przehandlował swojego najlepszego gracza do klubu większego, w zamian pozyskując gracza gorszego i o sześć lat starszego. Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że to pogodna i sympatyczna Jeannie Buss, a nie żaden dyktator, jest właścicielem tego większego klubu.
Mecz zaczął się tak #VOLUME Poważnie, tak się zaczął:
Kończył się dokładnie tak samo.
Mecz był dodatkowo smutny z uwagi na obecną konstrukcję obu drużyn: guardzi jednej patrzyli się na wysokich drugiej z zazdrością i vice versa. Było wyraźne to jak bardziej atletyczny i lepszy jest Lively od Hayesa, gdy matchowali swoje małe afra. I jak u licha stało się możliwe to, że Austin Reaves nie biega dziś w koszulce “Mavericks”?
Luka Doncić trafił w pierwszej połowie 6 z 8 trójek i wpychał się na Lively’m po switchach. Lakers po tych niespełna dwóch miesiącach mają wygląd drużyny grającej jeden-na-jeden, niemalże ustawionej pod to, by w meczach nr 6 i nr 7 grać w playoffową “Game of Switches”. Mavericks natomiast grali słabo, tak jak grali słabo cztery dni temu z Clippers, bo nie potrafią kreować dobrych pozycji za trzy, nie mają kim użyć właściwie Anthony’ego Davisa, brakuje im kreatywności kontuzjowanego Kyrie’ego Irvinga. Ten mecz miał więc więcej pozaboiskowej dramy, niż dobra na samym boisku, ale niestety zostanie zapamiętany historycznie.
Trzy kwarty zajęło Jasonowi Kiddowi, by wystawić na boisko swój najlepszy lineup: z Davisem i Gaffordem ciążącymi rywalom pod obręczami, z szybkością Klaya i Christie’ego i z Dinwiddie’em na jedynce. Ta piątka wróciła Mavs do gry serią 11-2 w trzy pierwsze minuty czwartej kwarty. Wtedy wrócił Doncić, podwajany od drugiej połowy, a mecz zabrał pewien bardzo żywy i żwawy 40-latek, który grał dzień po dniu, a ścinał szybko, agresywnie kończył layupy i korzystał z całego tego zamieszania, które wreszcie nie wydarzało się z jego powodu.
76ers @ Wizards 122:103 Grimes 17/11/7 – Vukcević 24
Celtics @ Magic 76:96 Pritchard 15/10a – Wagner 23/8z
Lakers @ Mavericks 112:97 Doncić 45/8/6 – Marshall 23/8a
Hornets @ Raptors 96:126 N.Smith Jr. 28/6/10 – Mogbo 17/10/11
Heat @ Bulls 111:119 Herro 30 – Giddey 28/16/11
Trail Blazers @ Jazz 126:133 Sharpe 37 – Filipowski 30/18/5
Nuggets @ Kings 124:116 Jokić 20/12/11 – LaVine 27/11a
Thunder @ Suns 125:112 Williams 33/7/5 – Booker 20/14a
Spurs @ Warriors 114:111 Johnson 21/8z – Curry 30/8z
Rockets @ Clippers 117:134 Sheppard 20 – Harden 35/10a
James rzucił w drugiej połowie 19 ze swoich 27 punktów, 13 z nich w rozstrzygającej czwartej kwarcie. Po przerwie był 9-13 za dwa, prawie wszystko to layupy.
Doncić skończył na 45 punktach, 16-28, zawiązując jeszcze kokardkę temu zwycięstwu na końcu i dręcząc swoich-do-niedawna kibiców klasą i łatwością zdobywania punktów. Ten podający i rzucający loby Luka został w Dallas.
Ta łatwa wygrana 112:97 oznacza, że Lakers zapewnili sobie udział w playoffach. Są obecnie z bilansem 49-31 na 3 miejscu i mają mecz przewagi nad Nuggets i Clippers, którzy w środę też wygrali. Ale dodatkowo w piątek zagrają z Rockets, którzy raczej posadzą swoich najlepszych graczy.
Sensacyjnie przegrali za to Warriors, do czego niżej przejdziemy.
#VOLUME przed meczem:
Austin Reaves ma cały fun, bo rzuca więcej punktów z Donciciem, niż rzucał wcześniej. W środę miał nawet dobitkę alley-oopem.
Dla Mavericks tylko 13 punktów rzucił nieogrywany dobrze Davis, 23 rzucił Naji Marshall, ale znów w Dallas przerzucano sobie gorącego ziemniaka po obwodzie, podawano metr obok. Jason Kidd mógłby zwyczajnie porzucić wszystko i wystawić PJ’a Washingtona na dwójce, trzech centrów i rozgrywającego. Co mu naprawdę szkodzi zrobić to teraz. Ten team zmierza max do drugiego meczu Play-In – jeśli pokona Kings – i tam skończy, o ile nie wydarzy się nic głupiego, np. Minnesota!
Ależ Wolves kosztuje ta porażka we wtorek z Milwaukee. Są na #8 i mają mecz straty, trzy do końca. Memphis szóste też ma trzy do końca, więc może jeszcze nie jest po wszystkim.
Najlepszą obroną Mavericks na Lukę było wideo przed meczem:
Ale gdy schodził wszyscy skandowali “Luka”, włącznie ze składem Lakers:
GM Nico raczej nie skandował, chociaż może w duchu nucił.
1) Na środę zaplanowano dwa może nawet ciekawsze mecze w Konferencji Zachodniej. Dziś późno nad samym ranem Rockets grali u Clippers, ale nagle posadzili cały skład, więc ten mecz akurat nie wyszedł. Rockets zwyczajnie spojrzeli na tabelę i zdali sobie sprawę, że skończą na 2 miejscu. Spojrzeli też na Clippers, którzy grają ostatnio jak potajemny faworyt do wygrania w maju całej Konferencji Zachodniej.
Ten mecz był łatwy dla ataku Clippers, który obecnie klika – mimo tego, że brakowało Powella, nie dlatego, że przeciwko Mavericks kopnięty został w nogę, ale: “shoulder”. To nie powinno być jednak nic poważnego. Niczym poważnym nie był też ten mecz, który Clippers łato wygrali 134:117, wygrywając każdą kwartę i tylko w ostatniej rzucając mniej niż 34 punkty.
Clippers są na #5 i mają już mecz przewagi nad 7 miejscem. Wszystko jest więc w ich rękach. Sezon kończyli będą jednak w Oakland, w niedzielę, i to zapowiada się na mecz-nocy. Póki co James Harden brylował na 35 punktów i miał też 10 asyst, a Ivica Zubac, z All-NBA Zu-Team, rzucił 20, zebrał 11 i miał 10 asyst. Dać temu Panu Most Improved Player!
Dla Houston 20 punktów rzucił Reed Sheppard, który ma właśnie te umiejętności, których Rockets brakuje w podstawowej rotacji.
W piątek Rockets grają w Staples Center, Clippers są w Sacramento.
2) Będziemy mieli w Play-In ten słabo skonstruowany, ale zadziorny i nieźle prowadzony team Sacramento Kings. A to dlatego, że Zach LaVine rzucił w niedzielę i poniedziałek 80 punktów na 49 rzutach w Cleveland i w Detroit.
Doug Christie robił szalone rzeczy ostatnim razem, gdy Kings i Nuggets grali przeciwko sobie: krył Jokicia Jake’em LaRavią i Keeganem Murray’em. Obu nie miał jednak dostępnych ostatniej nocy. Nuggets za to raczej nie mieli tego pozytywnego wstrząsu, który potrafi wywołany być zmianą trenera. Bycie #27 w celnych trójkach i #21 w obronie jest kombinacją, która powinna prowadzić do zwolnienia i trenera, ale i Generalnego Menedżera.
O prowadzenie ataku martwić się nie muszą:
Po wyrównanej pierwszej połowie, Denver prowadziło 84-68 głęboko w trzeciej kwarcie. Ale Kings mieli w sobie comeback, choć grali znów bez Murraya i teraz także bez Monka, który we wtorek w Detroit kontuzjował łydkę. Podobnie jak w Detroit, Mr. LaVine nagle rozpętał się pod koniec trzeciej kwarty – jeśli rozpętaniem nazwać można kogoś, kto atakuje jeden na jeden w prostych liniach. To szybkość, szybkie wyjście w górę, trójki, layupy. Zaraz do tego podłączył się DeMar DeRozan ze swoim repertuarem, a Nuggets tradycyjnie mieli kłopoty w minutach z Jokiciem na ławce.
Ale gdy Jok wrócił, podwajany, to Nuggets odpowiedzieli. Grali końcówkę czysto, bez strat, korzystali z zegara, i mimo tego, że znów grali bez Jamala Murraya, egzekwowali dobrze na końcu, więc David Adelman wygrał swój pierwszy mecz jako nowy trener Denver Nuggets. 124:116.
To zwycięstwo oznacza, że Nuggets są znów na 4 miejscu, mają taki sam bilans, 48-32, jak Clippers, ale mają tie-breaker. Jokić rzucił tylko 20 punktów, zebrał 12 piłek i miał 11 asyst, miał jednak dużo pomocy od reszty i Nuggets przerwali serię czterech porażek. Jalen Pickett grał na końcu tego meczu i trafił nawet ważny rzut z półdystansu.
Kings musieli tu wygrać, żeby zapewnić sobie Play-In, albo czekać na wynik z Phoenix. Teraz mają już miejsce w Play-In, mają bilans 39-41 na 9 miejscu i mecz przewagi nad #10 Mavericks, 38-42. To będzie bezpośredni mecz 9-10 na początku przyszłego tygodnia. LaVine rzucił w środę 27 punktów i miał 11 asyst.
Nuggets grają w piątek u siebie z Grizzlies. Kings goszczą Clippers, też w piątek.
Ciekawa wypowiedź Joka po meczu:
“Josh [Kroenke] got the response he wanted. People say we are vulnerable but the beast is always strongest and most dangerous when they are vulnerable. Maybe he woke up the beast.”
3) Boston Celtics dali wreszcie w środę odpocząć wszystkim swoim sześciu najlepszym graczom i przegrali 76:96 w Orlando. To oznacza, że Magic wygrali (wielką) Southeast Divison, ale przybili też sobie #7 przed meczem Play-In. Jeszcze nie wiadomo z kim się zmierzą.
4) Nie jest jasne z kim zmierzą się Magic, bo Josh Giddey rzucił 28 punktów, zebrał 16 piłek i miał 11 asyst, a Chicago Bulls pokonali u siebie Miami Heat, przez co mają bilans 37-43 i tracą tylko pół meczu do #8 Atlanty, która ma bilans 37-42. Heat siedzą na 36-44 i już raczej zostaną na miejscach 9-10.
Giddey’s seven triple-doubles rank second by a Bulls player in a single season behind Michael Jordan’s 15 in 1988-89.
Easy.
Bulls grali back-2-back, ale we wtorek posadzili większość składu. Wrócili też Huerter, który rzucił 22, Vuc i Coby White, który dodał 18. 3-0 skończyli Bulls mini-serię z Heat w tym sezonie.
Dobra informacja w Miami to nie zła decyzja Tylera Herro na minutę przed końcem – zamienił łatwy layup na niecelną trójkę – ale powrót Andrew Wigginsa po sześciu meczach leczenia ścięgna udowego. Był to dopiero pierwszy mecz od 27 marca, w którym Wiggo, Herro i Adebayo zagrali razem.
5) Jalen Williams rzucił w środę 33 punkty i Oklahoma City Thunder wrócili w drugiej połowie i pokonali Suns w Phoenix 125:112. Oznacza to, że OKC zapewnili sobie przewagę parkietu przez całe playoffy, wliczając w to duże Finały. Wolne dostali tutaj Shai, Dort i Hartenstein.
OKC jest 23-2 w ostatnich meczach, ale te dwa przegrali w ostatnim tygodniu z Rockets i Lakers, plus w tym drugim meczu z Lakers, we wtorek, przegrywali jeszcze w czwartej kwarcie, zanim Doncić wyleciał z boiska po drugim faulu technicznym.
Tymczasem NBA oficjalnie właśnie cofnęła ten dach, więc mogło być 22-3.
Ósma z rzędu porażka Suns, którzy od ponad tygodnia grają bez Kevina Duranta, eliminuje ich wreszcie z szans gry o Play-In. Mike Budenholzer już wkrótce straci pracę, a może stracić ją też GM James Jones. W środę Devin Booker rzucił 20 punktów i miał 14 asyst.
Suns zaczęli ten sezon 8-1! Później kontuzjował się KD, ale nie kontuzje stały za tą katastrofą, tylko zła konstrukcja składu i alokowanie tak dużej części puli zarobków w Bradleya Beala, który w trakcie sezonu stracił miejsce w pierwszej piątce.
Nick Gallo jest celebrytą:
6) Tak, Golden State Warriors niespodziewanie przegrali u siebie z tym-co-zostało-z-San Antonio Spurs, a upichcił ich nie kto inny, tylko ten, którego zamienili na Kevina Duranta, czyli mr. Harrison Barnes:
Jak Kevin Durant.
Jeśli ten rzut sprawi, że Warriors ostatecznie nie będą grali w playoffach?
Bo ta porażka nagle wyrzuca Warriors z Top-6. Mają bilans 47-33 i pół meczu do Grizzlies, którzy mają bilans 47-32, czyli mecz do rozegrania więcej.
Warriors byli tu w back-2-backu, ale grali pierwszym składem, prowadzili już 32-23 do przerwy i jeszcze wygrali 37-21 trzecią kwartę, zanim dali sobie odrobić dużą przewagę przez Stephona Castle’a, Keldona Johnsona i resztę rezerwowych. To Johnson rzucił punkty na prowadzenie na 11 sek. przed końcem, to Johnson też wyrównał mecz na 32 sekundy-do. On i Castle rzucli po 21 punktów, Barnes dodał 20, Socha znów nie grał.
Warriors są w piątek w Portland, a ostatni mecz grają w niedzielę u siebie z Clippers. Steph rzucił w środę 30 punktów, a Jimmy Butler trafił 16 z 17 wolnych i dodał 28. To jednak było zaskakująco za mało.
Na samym dole mieliśmy dogrywkę w meczu Blazers-Jazz, absolutne FREE-BASKETBALL, bo oba składy grają już o nic, a najlepiej o to żeby może przegrać, nie wygrać. Kyle Filipowski rzucił 30 i to Jazz wygrali 133:126.
Mieliśmy pierwsze triple-double od rookiego w tym sezonie: Jonathan Mogbo zrobił 17-10-11 na uprzejmych Cats z Charlotte. Na szczęście przegraliśmy 96:126 z Toronto.
Aż 30 punktów rzucił za to nagle Jeff Dowtin i 76ers przerwali ups-serię 12 porażek zwycięstwem 122:103 z Waszyngtonem. Ludzie autentyczni przyszli obejrzeć ten mecz.
Doncić po meczu #VOLUME
GM Nico:
Very easy:
10 games of hoopla:
Wow, ale to był smutny widok Luki w czasie tego tribute video, i pomyśleć, że do tego wszystkiego doprowadził ego-maniak GM Mavs, Cuban może teraz na czatach z byłymi współpracownikami wysyłać sobie tego mema z Ojca Chrzestnego: look how they massacred my boy :(
Z drugiej strony kto jak nie Laker Land nie ukoi jego smutku i niech im tylko jeden tytuł zdobędzie to go na rękach będą nosić, po tym wszystkim w Dallas jeszcze bardziej na to zasługuje. Eh wzrusz z rana mocno.
Uff, stary dziad ze mnie, a łezka się w oku zakręciła od rana
Znowu się zgadzamy- ja też uroniłam łezkę przy tym fragmencie, chłopak ma emocje na dłoni, lubię takich ludzi, od razu chce się im kibicować, nawet to cholerne LAL nie przeszkadza..
Z cyklu, cytaty małych ludzi:
“Time will tell if I’m right”
Sure Nico :))
Chciałoby się powiedzieć:
“Be quiet, small man.
You pay a tiny fraction of the cost.
And there is no substitute for Luka.”
Ech, facet co by jeszcze nie zrobił w Dallas czy gdziekolwiek indziej, i tak zostanie zapamiętany jako ten który sprzedał Lukę Doncica przed swoim primem…
#DumbAssNico
Aniele, zawsze i wszędzie Nico Harrison je**ny będzie!
Poryczałem się oglądając ten Tribute. Zmasakrowali to Mavs.
Jedyny pozytyw Mavs zagrają jeszcze jeden conajmniej mecz o coś. Suns mieli zbyt duże ciśnienie na Cancun od drugiej połowy kwietnia.
Spurs w zeszłym roku na finiszu powieźli Denver, teraz Warriors. Będzie z tego chleb.
Coś wiadomo o stanie Wembanyamy?
Czy po prostu w Denver nie mogą ogłosić Jokicia grającym trenerem? Zaoszczędziliby parę centów, a on i tak dowodził dzisiaj wszystkimi od góry do dołu. Nawet LeBrona tak zarządzającego nigdy nie widziałem.
O tak! I na dodatek nie będą go mogli zwolnić! :)
Może do GMowania też by się nadał, kto wie?