
Stawka meczu w MSG ostatniej nocy była praktycznie żadna; poza honorem i dumą miejscowej drużyny koszykówki, która przegrała wszystkie osiem meczów w tym sezonie z Oklahomą, Cleveland, w tym przede wszystkim trzy z Boston Celtics. Obok parkietu siedział nawet Carmelo. Siedział, a czasem stał w ciemnych okularach, które zdjął na samym końcu. Ewidentnie promował polskie wydanie swojej magicznej autobiografii.
Na samym boisku mieliśmy to samo co zwykle: stałe usprawnienie C’s, czyli Porzingisa (nie)kryjącego Harta i Tatuma, na spółkę z Brownem i Holiday’em, kryjących bardziej agresywnego wreszcie Townsa. Tym razem było tylko trochę więcej obrony strefowej po stronie Celtics.
Knicks mieli ostatniej nocy świetną szansę, żeby lepiej się poczuć przed raczej-nieuniknionym matchupem z Celtics w półfinale Konferencji Wschodniej. Ta seria rozpocznie się w Bostonie, więc przegrać sześć kolejnych meczów przed meczem nr 3 to raczej nie jest recepta na wygranie 4 z 5 ostatnich w serii. Dlatego to Knicks nagle byli agresorem i nagle użyli na kilka minut, choć bez dobrego skutku, duetu Towns-Robinson; grali jednak dobrze w obronie i długi czas dominowali tablice.
Ale w Madison Square Garden “ciemne okulary”, te z emotikonu, miał też inny były Knicks, Kristaps Porzingis, który był automatyczny zza linii za trzy, niczym łotewski terminator, uzbrojony w rakiety dalekiego zasięgu. Inni gracze Celtics byli tylko raczej rozkojarzeni i grali jakby nie mieli o co grać – Jrue i White rzucali podania w aut w czwartej kwarcie, a Brown nie wyszedł w niej nawet na parkiet, plus Tatum na pół minuty przed końcem spudłował rzut wolny na remis.
Na trzy sekundy do końca Tatum trafił jednak trójkę na dogrywkę – dogrywkę, której w tym ee-meczu potrzebowali chyba tylko New York Knicks, bo, echhhm: zanim ją trafił, Knicks nie faulowali, a mieli całe 11 sekund na to, żeby to zrobić:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Tyle to się nasłuchaliśmy jakiego to zbawiennego wpływu na drużynę nie ma Russell Westbrook a dziwnym trafem za każdym razem jak jest w jakimś klubie to dzieją się dziwne rzeczy i nagle pojawiają się plotki, że może lepiej jakby nie zabierał minut młodym graczom.
Drużyna z Russellem może zrobi fajne highlighty, ale nigdy nie zdobędzie mistrzostwa. Tyle.
Nie no, bez przesady. Russel Westbrook na minimalnym kontrakcie, to nie jest przyczyna problemów Denver. Utrata zadaniowców, mający duże problemy ze zdrowiem Murray, niewystarczająco dobry jak na swój kontrakt Porter i brak jakichkolwiek wzmocnień w trade deadline są zdecydowanie istotniejsze od niego.
Obwinianie gościa, który jest na minimalnym kontrakcie i gra po ~20 minut z ławki, spokojnie kwalifikuje się do konsultacji psychologicznej. Ta kariera po latach będzie analizowana na zajęciach z marketingu sportowego, jak media i trollowskie konta na twitterze potrafią całkowicie wykoślawić narrację o danym zawodniku.
Tam jest dwóch gości obok Jokicia na maksymalnych kontraktach. Jeden misiu przyjechał bardzo gruby na początek sezonu, długo się rozgrzewał, wybierał mecze w których “chce” grać dobrze. Gdy już wydawało się że do siebie doszedł, misia coś znowu rozbolało. Drugi misiu faktycznie potrafi rzucić trochę punktów, ale gdy ktokolwiek gra trochę bardziej fizyczną obronę pęka jak balon, a bez punktów ma problem, żeby w jakikolwiek sposób oddziaływać na mecz.
Dodać do tego Aarona Gordona, który jest cały sezon porozbijany i nie wygląda jakoś genialnie fizycznie – trafia za trzy dobrze, owszem, ale musi się częściej decydować na te rzuty, bo jest w stanie mniej ugrać fizycznie.
No i ławka… Nie trafić z nawet jednym solidnym gościem na pozycjach 2/3 to spory talent. W takiej sytuacji kontraktowej mid-level dla płatnika podatku dla gościa, który nie stawia stopy na parkiecie jak Saricia to samobójstwo. Tutaj jakiś Dalen Terry wyglądałby jak gwiazda rezerwowego unitu.
Kolejny trener, który został ofiarą słabego składu. Wyjąć Jokicia z tego zespołu i mamy zespół bijący się o miejsca 8-10 na zachodzie. Do tego problemy zdrowotne Murraya.
Zgoda z pierwszym zdaniem, ale wyjąć Jokicia z tego zespołu i oni nie robią Play Offów na Zachodzie.
no to przecież to napisał: miejsca 8-10 ;)
hmm to chyba edytował w takim razie :)
szkoda ze sedzia w OKC postanowil isc za reke z jakims kuznem kowbojem i zepsuc widowisko.
Pełna zgoda! Chwilę po tym zgasiłem mecz zniesmaczony. Ciekawe co dziś w Dallas będzie się działo i jaką smycz od arbitrów dostanie…
Czy Morant po strzelaniu teraz odgryza zawleczkę i rzuca granatem? Serio? Dla mnie to od dzisiaj po prostu Ja Moron :)
Dopiero od dzisiaj?:DD
Najbardziej EKSPLOZYWNY zawodnik ligi, można by powiedzieć
Jprd, rzucanie granatów w publiczność to jest już naprawdę wysoki level odklejenia
Ciekawe co powie Silver na taką BOMBOWĄ promocję NBA
Nie wiem co tam jeszcze pozostało w jego ARSENALE?
W playoffs będzie napierdalał z bazooki?
Co obstawiacie?
Zagra w kasku czołgisty
z bazooki już napierdalał 2 sezony temu, co to potem mówili że to taki taniej jest ;)
Wes Matthews strzelał z łuku, to była klasa!
Po wczorajszym meczu mam wrażenie że mimo 42 pkt to SGA był mało widoczny. Myślę że Redaktor również to czuł sądząc po:
“To może nam zrobić za niezłą rundę playoffową, ale może nie? Brakuje tu trochę zęba i te dwa mecze zbyt mocno przechylone były na ofensywną stronę boiska”.
Robi cyferki to prawda, ale właśnie brakuje takiego podpalenia się, nawet pokrzyczenia do publiczności. Jak Pan Pączek zszedł to SGA miał dużą 3kę i jestem pewien że publiczność czekała żeby wybuchnąć. On jest innym typem osoby, cichutko wracał na swoją połowę do obrony.
Serie jakie pamiętam zawsze miały duże momenty i emocje, Shai to cichy killer, do końca cichy. Myślę że dlatego widowisko nie jest pełne przy jego dużych występach, dlatego też ciężko zadeklarować że ktokolwiek z OKC to będzie Seria.