Pierwszy pojedynek Melo z LeBronem. Premiera autobiografii Anthony’ego

0

To już dzisiaj, oficjalna premiera książki Carmelo Anthony’ego “Bez obietnic. Autobiografia”, która ukazuje się nakładem Wydawnictwa SQN, pod patronatem Szóstego Gracza.

Książka jest dostępna TUTAJ

Poniżej mamy dla Was kolejny fragment – tym razem o pierwszym pojedynku Melo z LeBronem na licealnych boiskach. Ale przy okazji mamy także informację od SQN o jeszcze dwóch innych koszykarskich pozycjach: nowe, pięknie prezentujące się wydania z barwionymi brzegami kartek autobiografii Shaquille’a O’Neala „Shaq. Bez cenzury” oraz biografii „Michael Jordan. Życie” autorstwa Rolanda Lazenby’ego. Możecie zamówić je na LaBotiga.pl i skorzystać z promocji: z kodem WIOSNA i po zapisaniu się do newslettera rabat 10% na drugi lub 15% na trzeci produkt Wydawnictwa SQN.


FRAGMENT

Miałem szansę zmierzyć się z LeBronem w trakcie jego trzeciego roku w St. Vincent – St. Mary. W tamtym czasie mnóstwo osób uznawało go za najlepszego zawodnika w kraju; reszta pewnie typowała mnie. Mówiło się, że przejdzie do NBA prosto z liceum – a muszę zaznaczyć, że już wtedy fizycznie przypominał zawodowca, więc nie byłoby to wielką niespodzianką.

Cały świat licealnej koszykówki mówił tylko o nas dwóch, teraz zaś mieliśmy ze sobą rywalizować. Nasz mecz wypadł w tym samym czasie co Weekend Gwiazd w Filadelfii. Ponieważ graliśmy w Trenton, w stanie New Jersey – zaledwie pół godziny autem od Filadelfii – ludzie żartowali, że to część tamtej imprezy. Stacja ESPN przeprowadzała transmisję naszej potyczki i był to pierwszy raz, gdy miałem okazję zagrać w spotkaniu emitowanym przez krajową telewizję.

LeBron grał już przeciwko Oak Hill rok przed tym, nim dołączyłem do drużyny. Zaliczył dobry mecz, ale przegrał. Wtedy był drugoroczniakiem, teraz zaś chodził do trzeciej klasy i pałał żądzą zemsty. Bardzo cieszyłem się na nasze spotkanie. Rzadko zdarza się, by dwóch tak młodych i popularnych graczy jak my miało okazję grać przeciwko sobie na tym poziomie.

Na mecz przyjechało chyba całe Baltimore oraz sporo celebrytów, postacie zupełnie nie z tego świata. Pojawili się nawet Vince Carter i Kobe Bryant. Przed meczem Bron wstąpił do hotelu, w którym zatrzymał się Kobe, by się z nim spotkać, i dostał od niego buty. Ekipa Brona grała w obuwiu Adidasa, a Kobe też miał wtedy umowę z tą firmą. Bron zagrał w tych butach i wszyscy oszaleli – w końcu miał je od Kobego. To było niesamowite przeżycie. James zdobył 36 punktów, ja zaś zaliczyłem 34 punkty oraz 11 zbiórek i poprowadziłem mój zespół do zwycięstwa 72:66.

Totalnie szalony, wręcz surrealistyczny moment. Grałem w Oak Hill, rywalizowałem ze szkołą St. Vincent, a świat się temu przyglądał – nigdy nawet nie śniłem o czymś takim. Ciągle oglądaliśmy ESPN, ale nie myślałem, że kiedyś będą tam dyskutowali o mojej grze. Tymczasem przed meczem wszystkie rozmowy sprowadzały się do pojedynku LeBron kontra Melo. Zawsze ciężko pracowałem na boisku, uważałem się za świetnego gracza, ale to była wielka scena. Wyższy poziom. Jeśli to wykraczało poza granice mojej wyobraźni, to co czekało jeszcze dalej? Czy taką przyszłość przewidywał dla mnie Luck? W podobnych chwilach zawsze myślałem o czasach, gdy jako dzieciak biegałem po Red Hook albo przesiadywałem przy Myrtle Ave. Czułem się tam bezpiecznie, to były moje domy, jedyne miejsca, gdzie ludzie naprawdę mnie znali. Dzięki nim nie odlatywałem, to one przypominały mi, skąd pochodzę, gwarantowały, że nigdy nie stracę kontaktu z rzeczywistością.