Wake-Up: Rockets uspokoili Draymonda. OKC lekko zmieszani

1
for.

Jeżeli ktoś mówi ci, że NBA nie potrafi już być fizyczną grą, pokaż im chociaż highlighty meczu Rockets-Warriors: wysokie łokcie, pokrzykiwania, przepychanki, brutalne faule, zbiórki w ataku, Draymond Green, Mr. Sengun, Mr. Steven Adams.

Jonathan Kuminga postawił Stephowi dwie zasłony w dwóch kolejnych akcjach, dwukrotnie Tari Eason wyjątkowo-soft podwoił, dwa razy Steph podał do najbardziej atletycznego gracza Warriors i nagle gospodarze matchowali się z latającymi Rockets w tym wciąż-możliwym matchupie #2-3 w półfinale Zachodu.

Poza całym znojem i agresywną grą, ciekawa rzecz działa się w tym gorączkowym i mało efektywnym strzelecko meczu: łatwe pick-n-rolle Stepha z Kumingą/Paytonem/Looneyem radziły sobie z obroną Rockets. Steph nie miał punktów przez pierwsze 23 minuty i 58 sekund pierwszej połowy, a mimo tego Warriors byli z nim na parkiecie plus-minus lepsi niż Rockets. Oczywiście więc, że Rockets podnieśli poziom agresji na samym Stephie.

Zaczęli wysyłać podwojenia, które przechodziły w pułapki, Draymond w odpowiedzi zaczął wysyłać łokcie, Alperen Sengun słał tureckie wiązanki po swoich, wielu, udanych zagraniach i mieliśmy mecz. Nawet Ime Udoka trashował Stepha, gdy oba składy nie chciały pójść do szatni, tylko wolały stać na parkiecie po gwizdku i krzyczeć do siebie.

Masz dwie minuty i 40 sekund?

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

1 KOMENTARZ