Rzutówka: O co toczy się gra w ostatnim tygodniu sezonu

Rok temu Jamal Murray opuścił siedem kolejnych meczów na przełomie marca i kwietnia z powodu kontuzji prawego kolana. Zdążył wrócić do gry na ostatnie mecze sezonu zasadniczego, ale nie udało mu się już odzyskać wysokiej formy. W playoffach był tylko cieniem zawodnika, który w 2023 pomógł Denver Nuggets sięgnąć po mistrzostwo.

Tej formy nie miał też na Igrzyskach i jeszcze na początku obecnego sezonu nadal wyglądał bardzo kiepsko. Dopiero z czasem udało mu się uporać z dolegliwościami zdrowotnymi i zaczął wreszcie grać na poziomie, do którego wcześniej nas przyzwyczaił. Po ASW wyglądało na to, że Murray wrócił na dobre. Tuż przed przerwą miał mecz na 55 punktów, a potem zdobywał średnio efektywne 23.3 (49/45/92%). Rozkręcił się w odpowiednim momencie i można było mieć nadzieję, że wejdzie w playoffy w dobrym rytmie, co pozwoli Nuggets podjąć walkę. Niestety znowu zatrzymała go kontuzja.

Wczorajszy mecz był piątym, który Jamal opuścił przez uraz prawego ścięgna udowego. Co gorsza, to nie tylko przesadna ostrożność sztabu medycznego drużyny, żeby oszczędzać zdrowie swojego kluczowego gracza. Michael Malone podkreśla, że on po prostu nie jest w stanie grać i mówi tylko o nadziei, że zdąży wyleczyć się na playoffy.

A najpierw Nuggets muszą się do nich dostać, bo to nagle nie jest już tak oczywiste jak jeszcze przed chwilą. Jeszcze niedawno byli w grze o dwójkę na Zachodzie, ale właśnie zaliczają swoją najdłuższą w sezonie serię 4 porażek. Nikola Jokić robi co może, ciągnąc cały zespół na swoich barkach, jednak nawet jego 60-punktowe triple-double nie wystarczyło. Dlatego w ostatnich dniach fazy zasadniczej zamiast już tylko grać o rozstawienie, walczą o utrzymanie się w szóstce. I wygląda na to, że będą musieli zrobić to bez pomocy Murraya.

W tym momencie Nuggets są nadal na dobrym, czwartym miejscu, ale tylko pół meczu dzieli ich od grupy z pozycji 5-8.

Mamy tu niezwykle zacięty wyścig z udziałem pięciu drużyn o uniknięcie Play-In i trzy ostatnie miejsca gwarantujące bezpośredni awans, który będzie najciekawszą historią ostatniego tygodnia sezonu zasadniczego. Ale do rozstrzygnięcia jest także jeszcze kilka innych miejsc w tabelach obu konferencji. Sprawdźmy więc, o co dokładanie będzie toczyła się gra na samym finiszu.

Dzisiaj tylko dwa mecze, ponieważ najważniejszym wydarzeniem poniedziałkowej nocy jest finał turnieju NCAA.

3w4b2b (38-40) Sacramento @ (43-35) Detroit 1:00
(23-55) Philadelphia @ (35-43) Miami 1:30

1) Houston Rockets (52-27) mają za sobą fantastyczny weekend, pokonując liderów NBA i rozpędzonych Golden State Warriors, dzięki czemu przypieczętowanie drugiego miejsca w tabeli wydaje się już być wyłącznie formalnością. Potrzebują jeszcze tylko jednej wygranej, albo porażki Lakers, żeby dwójka oficjalnie należała do nich.

W piątek będą u Lakers, wcześniej odwiedzą Clippers, na koniec u siebie zagrają z Nuggets.

2) Los Angeles Lakers (48-30) wygrana w Oklahomie dała dwa mecze przewagi nad grupą 5-8, więc już raczej mogą być spokojni o awans. Tym bardziej, że w bezpośrednich pojedynkach z drużynami z tej grupy są 13-7. Nie wydaje się też, żeby Nuggets mieli im zagrozić, ale jeszcze muszą na nich uważać. Potrzebują dwóch wygranych, żeby już nie musieć oglądać się za siebie.

Pozostałe mecze: @OKC, b2b@DAL, HOU, @POR

Już w środę Luka Doncić wraca do Dallas.

3) ZACHÓD #4-8

Denver Nuggets 47-32: @SAC, MEM, @HOU

LA Clippers 46-32: SA, b2bHOU, @SAC, @GSW

Golden State Warriors 46-32: @PHX, b2bSA, @POR, LAC

Minnesota Timberwolves 46-32: @MIL, @MEM, b2bBKN, UTA

Memphis Grizzlies 46-32: @CHA, MIN, b2b@DEN, DAL

Nuggets mają minimalną przewagę, więc nadal jeszcze kontrolują sytuację i to przede wszystkim od nich zależy, czy ją utrzymają. Musieliby jednak wreszcie zacząć znowu wygrywać.